Premier Morawiecki w Sejmie: siła sojuszy działa. Nie jesteśmy sami i nie musimy się bać

- Wierzę, że gdy jesteśmy razem, nikt nas nie pokona. Nie jesteśmy sami - mamy wielu przyjaciół. Stoi za nami najpotężniejszy sojusz militarny w historii świata - NATO i zjednoczona Europa, a wyrazy potępienia dla rosyjskiej agresji słychać na całym świecie - powiedział w Sejmie premier Mateusz Morawiecki.

2022-11-16, 16:52

Premier Morawiecki w Sejmie: siła sojuszy działa. Nie jesteśmy sami i nie musimy się bać
Premier Mateusz Morawiecki przemawia w Sejmie. Foto: Kancelaria Premiera/TT

Po wznowieniu obrad przez Sejm o głos poprosił szef rządu. Nawiązał do tego, że we wtorek na terenie wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim spadł pocisk produkcji rosyjskiej, w wyniku czego śmierć poniosło dwóch obywateli Polski. Siły rosyjskie przeprowadziły we wtorek po południu zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę, wymierzony głównie w obiekty energetyczne.

Premier zaznaczył w środę w Sejmie, że obecnie możemy mówić, że "wszyscy jesteśmy z Przewodowa".

- Zginęli nasi współobywatele, Polacy, sąsiedzi. To zdarzenie wywołało zrozumiałe emocje w każdym polskim domu. Bezpieczeństwo naszych rodzin i przyszłość naszych dzieci to wartości najwyższe, dla zabezpieczenia zbudowaliśmy niepodległą, silną ojczyznę, Rzeczpospolitą Polską. Dziś jako premier rządu staję przed wami, by powiedzieć, że w obliczu tej kolejnej, wielkiej próby musimy zachować spokój, wykazać się mądrością, umacniać naszą obronność i być solidarni, być razem - oświadczył szef rządu.

"Strachem żywią się tyrani"

Podkreślił, że "strach zabija myślenie, strachem żywią się tyrani i despoci, korzystając z niego jako narzędzia opresji i kontroli, strach to uczucie, które sami odczuwają".

REKLAMA

- Rosja wie, że tę wojnę przegrywa, a na pewno jej nie wygrywa. Dlatego jedyne, co pozostało Kremlowi, to kłamstwa, propaganda, rozsiewanie zamętu, chaosu i właśnie strachu. Dlatego my nie możemy się dziś bać, naszą najskuteczniejszą bronią są zawsze odwaga i solidarność - te dwa słowa, te dwie wartości, dzięki którym Polacy pokonali niejedną dziejową przeszkodę, niejedną przeszkodę, przed jaką historia nas postawiła. Wierzę w to, że gdy jesteśmy razem, nic i nikt nas nie pokona - powiedział Mateusz Morawiecki.

Mocne wsparcie

- Dziś nie jesteśmy wyłącznie razem jako naród. To dobrze, widać tę jedność. Ja ją bardzo mocno odczuwam. Ale mamy dziś także bardzo mocne wsparcie z zewnątrz. Stoją za nami najpotężniejszy sojusz militarny, można rzec, w historii świata - NATO, Pakt Północnoatlantycki, zjednoczona Europa. A wyrazy potępienia słychać z całego świata. Zarówno prezydent Andrzej Duda, jak i ja rozmawialiśmy dziś w nocy z naszymi odpowiednikami, prezydentami, premierami z bardzo wielu państw całego świata. Wszyscy oni deklarują całkowite poparcie dla Polski w tym trudnym czasie i dalsze całkowite poparcie w obronie suwerenności i wolności Ukrainy - zaznaczył.

Dodał, że "wszyscy oni potwierdzają nasze gwarancje bezpieczeństwa". - Jesteśmy również w stałym kontakcie ze stroną ukraińską w kwestii wyjaśnienia przyczyn wybuchu. I od razu chcę przeciąć wszelkie spekulacje, choć nie znamy dokładnych przyczyn tragedii, nie znamy ich przynajmniej na 100 proc. jeszcze na chwilę obecną. Jako mała dygresja, proszę spojrzeć, jak odpowiedział godzinę czy dwie godziny temu prezydent Stanów Zjednoczonych - znajdujący się teraz na Bali - na pytanie, czy mógłby powiedzieć coś więcej o przyczynach tej tragedii, która zdarzyła się w Polsce. Odpowiedział: "nie", bo pewne przyczyny znamy. Sporo przesłanek jest nam wiadomych, ale chcemy być odpowiedzialni - zwrócił uwagę premier Morawiecki.

REKLAMA

Winna jest Rosja

- Choć nie znamy dokładnych przyczyn tragedii w Przewodowie, to znamy przyczynę podstawową, którą jest agresja Rosji na Ukrainę - powiedział w środę w Sejmie premier Morawiecki.

Podkreślił, że "do tej tragedii nie doszłoby, gdyby Rosja nie prowadziła zmasowanego ataku rakietowego na Ukrainę". Jak zaznaczył, "to Rosja jest w pełni odpowiedzialna za wczorajsze wydarzenie".

Szef rządu powiedział, że "wiele wskazuje na to, że był to pocisk pochodzenia radzieckiego wystrzelony przez stronę ukraińską". Ale jak podkreślił, "musimy mieć świadomość, że wczorajszy atak ze strony Rosji był bezprecedensowy, bo liczył ponad 100 pocisków, rakiet i dronów skierowanych w stronę Ukrainy, w tym znaczna ich część była skierowana na zachodnią część tego kraju, na tereny leżące przy granicy z Polską. Tym samym kilkaset rakiet ukraińskich zostało odpalonych, jako próba strącenia rosyjskich rakiet skierowanych przeciwko ludności cywilnej i infrastrukturze energetycznej wielu miast i miejscowości Ukrainy" - wskazał premier. - Ukraina nie miała wyjścia. Musiała kontratakować - powiedział premier Morawiecki.

Zwrócił uwagę, że "skala ataku na cele cywilne i infrastrukturę energetyczną była tak wielka, że ten kontratak musiał nastąpić". - Mowa jest tu nawet o kilkuset, a jedna z informacji, którą przeczytałem, mówiła o tysiącu kontrrakiet, tysiącu pocisków, które starały się strącić grad rosyjskich rakiet i dronów - mówił szef rządu.

REKLAMA

Zamierzona prowokacja?

Jak zaznaczył, "nie możemy wykluczyć, że ostrzał infrastruktury tuż przy granicy z Polską to również zamierzona prowokacja robiona z nadzieją, że właśnie do takich sytuacji może dochodzić". - Na to wskazuje rachunek prawdopodobieństwa - stwierdził premier.

Przyznał, że "nie możemy wykluczyć także innych scenariuszy, wiedząc doskonale, jak silna jest agentura rosyjska, propaganda rosyjska". - Jak silne są różne ukryte aktywa rosyjskie - nie tylko w zachodniej Europie, ale w szczególności na obszarze posowieckim, a Ukraina do takich należy - stwierdził Mateusz Morawiecki.


Posłuchaj

Mateusz Morawiecki: myślami jesteśmy w Przewodowie (IAR) 0:24
+
Dodaj do playlisty

Czytaj również:

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej