Tusk pozywa TVP za dokument "Nasz człowiek w Warszawie". Przypominamy jego wypowiedzi o Rosji

2022-12-29, 17:25

Tusk pozywa TVP za dokument "Nasz człowiek w Warszawie". Przypominamy jego wypowiedzi o Rosji
Donald Tusk podczas spotkania z Władimirem Putinem. Foto: PIOTR KOWALCZYK/East News

Lider PO Donald Tusk pozywa dziennikarzy TVP Info za dokument "Nasz człowiek w Warszawie". Polityk od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę podkreśla, jakoby od lat stronił od zacieśniania kontaktów z Kremlem. Jednak decyzje, jakie podejmował na stanowisku premiera, wskazują na coś zupełnie innego.

Donald Tusk pozwał TVP, dyrektora TAI Jarosława Olechowskiego i red. Marcina Tulickiego za film "Nasz człowiek w Warszawie", który przedstawia fakty oraz archiwalne wypowiedzi lidera PO z czasów, gdy jako premier odpowiadał za politykę zagraniczną Polski. Wobec tego warto przypomnieć, jakie stanowisko na temat relacji na linii Warszawa-Moskwa prezentował jeszcze kilka lat temu, gdy był szefem rządu.

Donald Tusk w jednym ze swoich programowych wystąpień, przedstawianych na forum parlamentu, zapowiadał dialog z Rosją, "taką, jaka ona jest".

Jak wskazywał, brak relacji "zepsuje interesy obu krajów na arenie międzynarodowej". Dodał ponadto, że zrezygnuje z krytycznej wobec Kremla, wcześniejszej polityki naszego kraju, prowadzonej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Zaznaczył także, że sygnały płynące z Rosji "potwierdzają, że i także tam dojrzewają do tego poglądu".

- Polska, póki jestem premierem polskiego rządu, nie stanie na czele antyrosyjskiej krucjaty - podkreślał w Sejmie.

"Nasz człowiek w Warszawie"

Szef PO zapowiedział też, że chce, "aby Rosja stała się ważniejszym niż do tej pory partnerem Polski, zarówno w kontekście gospodarczym, politycznym, jak i bezpieczeństwa". Jakiś czas po tym ówczesny premier wraz z delegacją udał się do Moskwy na spotkanie z rosyjskimi władzami.

Po wizycie Donald Tusk opowiadał o "nowym otwarciu" oraz "ludzkim języku w rozmowie na trudne tematy". Rozwinięcie stosunków komentowały wtedy media, w tym m.in. rosyjski portal Gazeta.ru, który napisał o polskim premierze, nazywając go "nasz człowiek w Warszawie".

Czytaj także:

List Tuska do Putina

We wrześniu TVP Info ujawniło list Donalda Tuska do Władimira Putina z 2008 roku. Były premier pisał wtedy o umocnieniu atmosfery zrozumienia i zaufania między polskimi i rosyjskimi rządowymi ośrodkami decyzyjnymi. Zapewniał też, że Polska stara się aktywnie uczestniczyć w unijno-rosyjskim dialogu energetycznym.

"Uważamy, że w tej wrażliwej dziedzinie należy unikać takich rozwiązań, które stwarzałyby wrażenie, iż są skierowane przeciw komukolwiek" - napisał. W dokumencie znalazło się też oficjalne zaproszenie Władimira Putina do Polski.

Sprzeciw wobec tarczy antyrakietowej

W czasie rządów Donalda Tuska dystansowano się także od pomysłu zainstalowania w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Ówczesny szef rządu wskazywał, że zwiększyłaby ona "ilość ryzyk i zagrożeń dla strony polskiej", a także, że "prezydent Putin nie jest entuzjastą tego projektu".

Lider PO mówił ponadto o oczekiwaniu ze strony moskiewskich władz "możliwości monitorowania i sprawdzania, na ile instalacje tarczy nie są wymierzone przeciwko Rosji".

Czytaj także:

Władimir Putin na Westerplatte

W 2009 r. podczas uroczystości 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej w Polsce pojawił się Władimir Putin, który w swoim przemówieniu odniósł się do historii i opowiadał o "dwustronnym porozumieniu o nieagresji pomiędzy Polską a Niemcami podpisanym w 1934 r.". Dodał ponadto, że "praktycznie takie same pakty, jak pakt Ribbentrop-Mołotow, zawierały także inne mocarstwa europejskie".

Ze strony ówczesnego polskiego premiera nie było żadnej reakcji na te słowa; pojawiły się natomiast wyrazy uznania dla Armii Czerwonej. - Nikt w Polsce nie zapomniał i nikt nie ma zamiaru zapomnieć, ile krwi zostawili tutaj na naszej ziemi żołnierzy radzieccy, kiedy wyzwalali Polskę spod okupacji hitlerowskiej - powiedział Donald Tusk.

W tym czasie w dyskursie politycznym zaczęto podejmować także kwestię nazewnictwa zbrodni, których dokonali w Katyniu Sowieci. Jak podawała "Rzeczpospolita", w polskim Sejmie zastanawiano się nad słusznością sformułowania "ludobójstwo". "Władzom Rosji zależało na wyciszeniu tematu ludobójstwa z przestrzeni publicznej z kilku powodów - chodziło nie tylko o powrót do historycznej narracji negującej sowiecką zbrodnię, ale też uniknięcie odpowiedzialności prawnej i materialnej wobec potomków ofiar" - czytamy.

Czytaj także:

Interesy energetyczne

Także tego samego dnia podczas wspólnej konferencji prasowej szef rządu wraz z rosyjskim przywódcą zapowiedzieli finalizację kontraktu energetycznego. Jak mówił szef PO, "gaz w relacjach polsko-rosyjskich nie może być i nie powinien być przedmiotem polityki, a wyłącznie dobrze pojętego wspólnego interesu".

Warto dodać, że za czasów rządu Donalda Tuska zawieszono również inwestycję gazociągu Baltic Pipe, który miał być silną alternatywą dla rosyjskich surowców. Z kolei w 2010 r. Władimir Putin wraz z Donaldem Tuskiem podjęli temat umowy na długoterminowe dostawy rosyjskiego gazu do Polski. Zapowiadano, że dokument dot. tej kwestii zostanie podpisany wkrótce. Donald Tusk wskazywał wtedy, że "ten dzień przejdzie do lepszej historii naszych relacji".

Co ważne, tego samego roku rząd Tuska przyczynił się do umorzenia ponad miliarda złotych długu spółki Gazprom wobec Europol Gaz. Ponadto, powstały też dokumenty, z których wynika, że Platforma Obywatelska chciała sprzedać pakiet kontrolny całego Lotosu Rosjanom.

Czytaj także:

Polityka po katastrofie smoleńskiej

10 kwietnia 2010 r. miała miejsce katastrofa polskiego Tu-154 w Smoleńsku. Tuż po zdarzeniu ówczesny rząd zapowiadał współpracę przy śledztwie, które jednak oddano do prowadzenia stronie rosyjskiej. Ponadto polscy politycy nie poprosili o pomoc NATO, które mogłoby uskutecznić kwestię odzyskania wraku samolotu.

Co więcej, strona rosyjska nawet w piśmie kondolencyjnym z 10 kwietnia 2010 r. nie omieszkała wspomnieć o dalszej "współpracy energetycznej". "W tej trudnej godzinie chciałbym podkreślić swoją gotowość do dalszej aktywnej współpracy z Panem celem rozwoju rosyjsko-polskiego współdziałania w dziedzinie energetycznej w zakresie realizacji zakrojonych na wielką skalę porozumień osiągniętych przez Przewodniczącego Rządu Federacji Rosyjskiej W. Putina i Przewodniczącego Rady Ministrów Rzeczpospolitej Polskiej D. Tuska" - pisał do Waldemara Pawlaka ówczesny wicepremier Rosji Igor Sieczin - oligarcha i bliski przyjaciel Władimira Putina, który aktualnie jest prezesem rosyjskiego potentata petrochemicznego Rosnieft.

Natomiast rok po tragicznym zdarzeniu Donald Tusk w Sejmie wskazywał, że po katastrofie smoleńskiej dbał o "wszystkie interesy państwa polskiego" oraz o "bezpieczne relacje z sąsiadami". - Czy na pewno katastrofa smoleńska na życzenie niektórych polskich polityków, miała być wstępem do zimnej wojny z Rosją? - mówił do zgromadzonych na sali osób, wśród których byli m.in. członkowie rodzin ofiar.

Czytaj także:

Rosyjska agresja na Ukrainę

Z kolei po zbrojnym zajęciu Krymu przez Rosję Donald Tusk podkreślał, że krytyka jego działań tworzy "fałszywy obraz, że Polska to jest rusofobiczny kraj z rusofobicznymi władzami i że ktokolwiek w Polsce rządzi, zawsze Polska będzie organizowała Europę w jakiejś awanturze antyrosyjskiej".

Warto też przypomnieć, że jeszcze kilka lat temu w rozmowie z portalem Politico były szef MSZ Radosław Sikorski opowiadał o "ofercie nie do odrzucenia", którą Donald Tusk miał otrzymać od rosyjskiego przywódcy i która dotyczyła Ukrainy. - To była pierwsza rzecz, jaką przedstawił Putin mojemu premierowi, Donaldowi Tuskowi, gdy ten był z wizytą w Moskwie. Powiedział, że Ukraina to sztuczny kraj, a Lwów jest polskim miastem i dlaczego tego problemu nie rozwiązać razem? Tusk na szczęście nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany - powiedział były szef MSZ.

Radosław Sikorski adnotował także zastrzeżony rządowy dokument z 2008 r. dot. relacji polsko-rosyjskich, w którym wskazywano m.in. na to, że Kreml jest dla Polski "istotnym sojusznikiem" oraz, że "ożywiony dialog z Rosją stanowi wartość polityczną" dla naszego kraju. Ówczesny szef MSZ ocenił to, jako "bardzo dobry materiał".

ng//PR24//tvp.info//wirtualnemedia.pl

Polecane

Wróć do strony głównej