Rafał Trzaskowski i C40 - nadciąga totalny kataklizm gospodarczy. Felieton Miłosza Manasterskiego

2023-02-21, 11:18

Rafał Trzaskowski i C40 - nadciąga totalny kataklizm gospodarczy. Felieton Miłosza Manasterskiego
Rafał Trzaskowski i C40 - nadciąga totalny kataklizm gospodarczy - pisze dla portalu PolskieRadio24.pl Miłosz Manasterski. Foto: PHOTOCREO Michal Bednarek/Shutterstock, Shutterstock/Longfin Media, c40.org

Dla polskiej i światowej gospodarki realizacja żarliwie promowanych przez Rafała Trzaskowskiego postulatów C40 Cities oznaczać będzie katastrofę porównywalną tylko z wojną światową.

W dyskusji o popieranych przez Rafała Trzaskowskiego ekototalitarnych postulatach C40 Cities niemal wszyscy komentatorzy zwracają uwagę na wynikające z nich ograniczenia praw człowieka. Jako przedstawiciel ostatnich roczników, które pamięta jeszcze kartki na mięso, puste półki w sklepach i zamknięte przed Polakami granice państw świata, wiem doskonale, jaką wartość ma nasza wolność. Jednak warto spojrzeć na postulaty organizacji, do której należy miasto stołeczne Warszawa, także od strony gospodarki. Jak funkcjonowałaby, kiedy Rafał Trzaskowski wraz z kolegami zabronią nam podróżować, jeść mięso i kupować ubrania?

Prezydent stolicy dzisiaj wypiera się swoich mocno udokumentowanych związków z agendą C40 Cities. W końcu to on sam wprowadził Warszawę do tej organizacji i wielokrotnie deklarował żarliwe przywiązanie do jej drastycznych postulatów. Dzięki woli wyborców Rafał Trzaskowski nie zdobył Pałacu Prezydenckiego i na szczęście nie ma takiej władzy, by w pełni realizować pomysły C40. Co nie oznacza, że jako szef Warszawy nie może doprowadzić do poważnych szkód i problemów, m. in. finansując skrajnie lewicowe organizacje. Widmo ekodyktatury od dawna krąży po warszawskim ratuszu, a Rafał Trzaskowski nie na darmo dostaje pieniądze na swoje polityczne projekty zza granicy.

Po co CPK, skoro jest lotnisko w Berlinie?

Sam Rafał Trzaskowski uwielbia podróżować i z przyjemnością korzysta z samolotów. Jest jednak jednocześnie zaprzysięgłym przeciwnikiem budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Pamiętne słowa Trzaskowskiego, że nie ma po co budować CPK, skoro mamy lotnisko w Berlinie, wpisują się idealnie w agendę C40 Cities. Jeśli Polakom będzie wolno latać góra co trzy lata, to nie potrzebujemy już faktycznie żadnego hubu transportowego ani nowego lotniska.

Rynek lotniczy w Polsce szybko rośnie z roku na rok (z wyjątkiem okresu pandemii) a Polskie Linie Lotnicze LOT należą do najszybciej rozwijających się w Europie. Budowa CPK ma ułatwić komunikację wewnątrz kraju, ale także podróże zagraniczne. Szacuje się, że nowy hub komunikacyjno-logistyczny stworzy nawet 350 tysięcy miejsc pracy. Z kolei program C40 Cities to ograniczenie ruchu lotniczego nawet o ponad 90 proc. Limit podróży lotniczych - jedna na trzy lata - to w rzeczywistości sposób na całkowite zniszczenie lotnictwa cywilnego. To nie tylko likwidacje regionalnych lotnisk, zwolnienia dziesiątek tysięcy ludzi i upadek całych linii lotniczych. To także drastyczny wzrost kosztów biletów, które dzisiaj linie obniżają walcząc o klienta. Jeśli Rafał Trzaskowski i PO pozwolą nam latać raz na 3 lata, większość obecnych pasażerów zarówno LOT-u, jak i tzw. low-costów, nie będzie już stać na żaden bilet lotniczy. Bogata elita z Rafał Trzaskowskim na czele będzie zaś zmuszona dolatywać z Okęcia do Berlina i tam przesiadać się do samolotów na dalsze trasy.

C40 oznacza koniec branży turystycznej

Rafał Trzaskowski i postulaty C40 to nie tylko cios w branżę lotniczą. Drastyczne ograniczenia w podróżach uderzą w hotelarstwo i całą branżę turystyczną. To głupie i niedorzeczne, ponieważ większość miast zrzeszonych w C40 zarabia dzisiaj krocie na turystach. W Polsce straciliby najwięcej koledzy Rafała Trzaskowskiego z jego ruchu samorządowego. Do Krakowa, Poznania, Wrocławia czy Gdańska - miast rządzonych przez polityków związanych z PO - nie przylecą już na weekend Brytyjczycy, Hiszpanie czy Włosi. Nikt nie będzie jeździł do Polski kilkadziesiąt godzin pociągiem w jedną stronę, żeby zobaczyć Rynek w Krakowie. Wielkie polskie inwestycje w hotele i infrastrukturę turystyczną nie mają szans się zwrócić. Zlikwidowane zostaną tysiące restauracji, sklepów, barów, a nawet firmy taksówkarskie. To oznacza w praktyce wielkie bezrobocie i ogromne ubóstwo.

Upadną też biura podróży, bo przecież do najpopularniejszych destynacji, takich jak Egipt, Turcja, Tunezja czy wyspy na Morzu Śródziemnym, nikt z Europy nie dotrze koleją, nie wspominając o Tajlandii czy USA. To z kolei spowoduje, że cała gospodarka globalna rozpadnie się na kawałki, bo o ile dla Hiszpanii czy Włoch dochody z turystyki to fundament budżetu (do tej pory liżą rany po pandemii!), o tyle dla wielu krajów Afryki i Azji to w ogóle główny przychód narodowy. Koniec masowej turystyki oznaczać będzie gwałtowny wzrost cen tych hoteli czy resortów, które przetrwają ekologiczny armagedon Trzaskowskiego i C40. Dzisiaj to wielkie liczby turystów i zapewnienie przez biura pełnego obłożenia hoteli, kurortów i samolotów pozwala utrzymywać branży niskie marże, a przeciętnemu Kowalskiemu marzyć o poznawaniu świata. Kiedy do władzy dorwą się ekodyktatorzy, będą to marzenia niemożliwe do realizacji.

Nie ma ubrań - nie ma pracy

Już samo zniszczenie branży turystycznej, lotniczej i gastronomicznej byłoby kataklizmem dla gospodarki światowej. Koledzy Trzaskowskiego z C40 chcą jednak także limitować zakup ubrań. Dzisiaj rzeczywiście istnieje ich nadprodukcja, a ceny wielu produktów nie idą w parze z jakością. Za to marki odzieżowe oferują klientom produkty na każdą kieszeń, a dzięki właśnie nadprodukcji szereg produktów ekskluzywnych jest szeroko dostępnych po obniżonej cenie, kiedy do sklepów wchodzi nowa modowa kolekcja. To z kolei sprawia, że mniej luksusowa konkurencja również musi obniżać ceny. Dzięki temu atrakcyjne ubrania nie są zastrzeżone tylko dla elit, a realny jeszcze w połowie XX wieku problem braku okrycia na zimę czy ubranek dla dzieci praktycznie nie istnieje.

Limitacja zakupów ubrań do kilku sztuk rocznie uczyni je na nowo niezwykle drogimi, niezależnie od ich metek. Upadną firmy odzieżowe i całe centra handlowe. Kolejna fala kryzysu rozleje się po całym świecie, bo nie jest przecież tajemnicą, że Europejczycy, kupując nowe ubrania, dają pracę ludziom na innych kontynentach. Tym, którzy uprawiają bawełnę, hodują owce, pracują w tkalniach, szwalniach i przy transporcie gotowych produktów. Limitacja sprzedaży ubrań to wstrząsy ekonomiczne i społeczne w krajach, gdzie ulokowała się globalna produkcja - jak Tajlandia, Chiny czy Indonezja.

Cztery kółka dla milionera

Po wcieleniu w życie pomysłów C40 Cities mamy już miliony zwolnionych pracowników turystyki, hotelarstwa, transportu, handlu, przemysłu włókienniczego i odzieżowego. Gigantyczny światowy kryzys i bezrobocie rozlewają się na wszystkie inne branże. Ubożeją dziesiątki milionów ludzi na świecie. Wpadamy w pętlę globalnej recesji. Ale nadal nie zrealizowaliśmy wszystkich postulatów organizacji Rafała Trzaskowskiego. Kolejny cios to uderzenie w branżę motoryzacyjną.

Nie latamy samolotami, ale nie możemy mieć także samochodów. A raczej może je mieć już tylko klasa wyższa. To wizja świata C40 Cities. Na branży motoryzacyjnej, zatrudniającej tylko w Polsce setki tysięcy osób (a w skali świata miliony), zbudowały swoją potęgę gospodarczą USA, Japonia, Niemcy, Korea Południowa, Francja czy Włochy. Już teraz Unia Europejska chce zablokować sprzedać silników spalinowych, a przecież elektryki są znaczne droższe od samochodów benzynowych i diesli. Po unijnym zakazie elektryki zdrożeją jeszcze bardziej, zwłaszcza, że potrzeba do ich produkcji bardzo cennych zasobów metali ziem rzadkich. Zdrożeje także prąd jako jedyne źródło energii, w dodatku produkowany tylko z niestabilnego OZE. Bankructwa nie ominą nawet największych koncernów, a los ich pracowników będzie opłakany. Pozostałych czekają zaś regularne wyłączenia prądu w sieci energetycznej. Tak jak za komuny.

Świerszcze na talerzu

A skoro już o komunie. "Synku zobacz, tak wygląda baleron" - mówi bohater filmu Stanisława Barei podczas spektaklu teatralnego pokazującego czasy okupacji. Jeszcze trochę i kolejne pokolenie będzie znać produkty rolne ze starych zdjęć i filmów. C40 chce zaniechania produkcji mięsa, jajek i mleka. To także koniec znanego nam rolnictwa. Dla gigantycznej liczby bezrobotnych na świecie jedynym nieroślinnym źródłem białka stanie się... robactwo produkowane i przetwarzane przez globalne koncerny. Już dzisiaj Unia Europejska oferuje nam konsumpcję świerszczy czy innych karaczanów. Zgodnie z zasadą "jesteś tym co jesz" mamy się przyzwyczajać do zrównania z insektami.

Czy w ramach walki z klimatem warto zniszczyć gospodarkę całego świata? Według Rafała Trzaskowskiego i jego kolegów z C40 Cities najwyraźniej tak. Tyle że takie zmiany oznaczają również dramatyczne wstrząsy polityczne. Co zrobią zrozpaczeni ludzie zwolnieni z fabryk w Azji? Czy muzułmański dżihad nie poszerzy szeregów o miliony bezrobotnych z Maroka, Tunezji, Algierii, Turcji? Pomysły C40 może i mogą zmniejszyć emisję CO2 na chwilę, ale po ich wprowadzeniu cały świat zapłonie. Zostaną radykalnie zerwanie niewidzialne gospodarcze połączenia, jakie dzisiaj stabilizują światową gospodarkę i krążące w niej dolary, euro, a także złotówki. Jest to doskonały przepis na trzecią wojnę światową, jeśli komuś brakuje już dzisiaj zagrożenia.

Kryzys jakiego świat nie widział

Oczywiście komuś to się opłaci. Ekskluzywne usługi pozwolą najbogatszym omijać wszelkie limity. Nowy garnitur Armaniego to odzież robocza biznesmena, a wycieczka na Hawaje to oczywiście podróż służbowa. Elity w "Gazecie Wyborczej" płakały, że kiedy rząd Prawa i Sprawiedliwości wprowadził 500 plus, plaże nad Bałtykiem stały się zatłoczone. Po realizacji programu C40 znów staną się puste. A że dzieci w przedszkolach, zamiast poczytać "Świerszczyk" dostaną na obiad papkę ze świerszczy? Politycy PO akurat śniadaniami młodych Polaków nigdy się nie przejmowali.

Miłosz Manasterski

Polecane

Wróć do strony głównej