Sprawa zniesławienia prezydenta umorzona przez SN. Dr Hajdasz: w ten sposób psujemy debatę publiczną

Sąd Najwyższy utrzymał we wtorek kontrowersyjny wyrok, w którym umorzono sprawę pisarza Jakuba Żulczyka oskarżonego o znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy na Facebooku. To ostatecznie kończy sprawę wpisu, w którym - w kontekście wyborów prezydenckich w USA - Żulczyk nazwał prezydenta "debilem". Portal PolskieRadio24.pl zwrócił się do SN z prośbą o uzasadnienie wyroku - wiemy już, że nie zostanie ono przygotowane. - To nie jest wyrok, który będzie oceniany tylko w tej jednostkowej sprawie - mówi nam dr Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Dodaje, że na tę decyzję będzie można się wielokrotnie powoływać.

2023-05-25, 16:30

Sprawa zniesławienia prezydenta umorzona przez SN. Dr Hajdasz: w ten sposób psujemy debatę publiczną
Sąd Najwyższy oddalił kasację prokuratury ws. zniesławienia prezydenta. Foto: shutterstock.com/kolbet

Oddalając we wtorek kasację prokuratury, w której śledczy chcieli uchylenia wyroku i ponownego rozpoznania sprawy, SN podkreślił, że sąd apelacyjny - wbrew twierdzeniom prokuratury - odniósł się do wszystkich zarzutów apelacji i prawidłowo przeprowadził kontrolę wcześniejszego orzeczenia. - Tylko nie tak, jak chciał tego prokurator - podkreślił sędzia Kazimierz Klugiewicz w apelacji.

- Skoro można było nazwać prezydenta jednym dosadnym słowem, to dlaczego nie mogą tego robić wobec siebie inni? - pyta w rozmowie z Przemysławem Goławskim dr Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Posłuchaj

"Wymiar sprawiedliwości nie traktuje wszystkich równo". Jolanta Hajdasz w rozmowie z Przemysławem Goławskim 16:57
+
Dodaj do playlisty

Decyzja Sądu Najwyższego

SN zaznaczył, że sądy uznają generalnie znieważające znaczenie słowa "debil". - Jednocześnie sądy przyjęły, że w tych konkretnych okolicznościach, w tej konkretnej sprawie społeczna szkodliwość tego zachowania jest znikoma - uzasadnił sędzia Klugiewicz. Jak dodał, ta ocena jest według SN słuszna.

- To bardzo ważne i precedensowe postanowienie sądu. Można publicznie obrazić prezydenta państwa i nikomu za to nie spada włos z głowy - skomentowała wyrok dr Jolanta Hajdasz.

REKLAMA

- Pokazuje to jak bardzo przesuwają nam się granice krytyki. Psujemy sobie debatę publiczną. Jeżeli w ten sposób nie obrażamy głowy państwa, to gdzie jest ta granica i co podlega ochronie? - dodała.

Sąd Najwyższy podzielił też pogląd, że na ocenę tej sprawy wpływa kontekst wypowiedzi Jakuba Żulczyka. - Sądy miały prawo tak orzec, chociaż gdyby SN orzekał jako sąd pierwszej instancji, być może rozstrzygnąłby inaczej. Sądy nie naruszyły przy orzekaniu ani prawa materialnego, ani podmiotowego - podkreślił sędzia.

Portal PolskieRadio24.pl zwrócił się z prośbą o uzasadnienie wyroku. "W odpowiedzi na Pana wniosek z dnia 24 maja 2023 r. uprzejmie informuję, że uzasadnienie postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 23 maja 2023 r. w sprawie o sygn. akt II KK 60/23 nie zostanie sporządzone" - czytamy.

- W momencie, kiedy w ten sposób będziemy interpretować wszystko, to mamy chaos, deprecjonowanie języka i myślę, że to będzie ze szkodą dla debaty publicznej. Warto przynajmniej poznać uzasadnienie dla takiej decyzji, żeby sędziowie zwrócili dziennikarzom uwagę na coś, co być może im umyka - powiedziała dr Hajdasz.

REKLAMA

Sprawa zniesławienia

W ubiegłym roku Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył sprawę Żulczyka oskarżonego o znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy. Chodzi o wpis zamieszczony na Facebooku w listopadzie 2020 r., w którym - w kontekście wyborów prezydenckich w USA - Żulczyk nazwał prezydenta "debilem". Prokuratura domagała się dla pisarza pięciu miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych oraz przeprosin na Facebooku.

Po wyborach prezydenckich w USA w 2020 r. prezydent Andrzej Duda napisał na Twitterze: "Gratulacje dla Joe Bidena za udaną kampanię prezydencką; w oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa strategicznego z USA". Wpis ten skomentował pisarz Jakub Żulczyk.

"Nigdy nie słyszałem, aby w amerykańskim procesie wyborczym było coś takiego, jak »nominacja przez Kolegium Elektorskie«. Biden wygrał wybory. Zdobył 290 pewnych głosów elektorskich, ostatecznie, po ponownym przeliczeniu głosów w Georgii, zdobędzie ich zapewne 306, by wygrać, potrzebował 270. Prezydenta-elekta w USA »obwieszczają« agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko co następuje od dzisiaj - doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie - to czysta formalność. Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem" - napisał na Facebooku Żulczyk.

Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa

Po tym wpisie do prokuratury wpłynęło zawiadomienie od osoby prywatnej. Prokuratorzy wszczęli śledztwo, w konsekwencji którego skierowali do sądu akt oskarżenia. Pisarzowi zarzucono przestępstwo z art. 135 par. 2 Kodeksu karnego, w którym mowa o znieważeniu głowy państwa. Grozi za to do 3 lat więzienia.

REKLAMA

Sędzia Tomasz Grochowicz w trakcie ustnego uzasadnienia decyzji o umorzeniu sprawy Żulczyka wyjaśnił, że "nie stanowi przestępstwa czyn, którego społeczna szkodliwość jest znikoma". Jak wskazał, obelżywego słowa, którym Żulczyk zakończył swój wpis, nie można też potraktować w oderwaniu od całego wpisu, a sprawa ma "znikomą szkodliwość społeczną".

Wskazał też, że obelżywego słowa, którym Żulczyk zakończył swój wpis, nie można potraktować w oderwaniu od całego tekstu - ten ocenił jako "krytyczny, ale zarazem merytoryczny".

Dr Jolanta Hajdasz podkreśla, że sądy wcześniej skazywały dziennikarzy za znacznie łagodniejsze określenia. - Mówimy o przepisach, gdzie wybierany przez wszystkich Prezydent RP jest chroniony. Na drugim biegunie postępowania wymiaru sprawiedliwości są wyroki, w których skazuje się dziennikarzy za rzekome zniesławienia osób, które poddane krytyce czują się dotknięte - powiedziała.

Jak pisaliśmy, ten sam sędzia, odesłał wcześniej do prokuratury głośny akt oskarżenia przeciwko m.in. Marcie Lempart i Klementynie Suchanow, a przy innej sprawie współpracował z sędzią Igorem Tuleyą, który do rozpraw wplatał wątki polityczne.

REKLAMA

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz zaznaczyła po wyroku ze stycznia 2022 r., że prokuratura go zaskarży.

- Prokuratura sprzeciwia się uznaniu, że publiczne nazwanie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej określeniem jednoznacznie obraźliwym stanowi czyn o znikomej społecznej szkodliwości czynu - podkreśliła prokurator.

- W ocenie oskarżyciela publicznego oskarżony, wbrew twierdzeniom sądu, dopuścił się popełnienia czynu z art. 135 § 2 k.k. (znieważenie Prezydenta RP - red.), za co powinien ponieść odpowiedzialność karną - dodała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Służą debacie?

Według decyzji sądu okręgowego ze stycznia ub. roku, "przepis dotyczący znieważenia głowy państwa nie powinien wykluczać prawa do formułowania krytycznych, nawet bardzo ostrych ocen, o ile służą one debacie publicznej".

REKLAMA

Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta odnosząc się do decyzji warszawskiego sądu o umorzeniu sprawy pisarza Jakuba Żulczyka, oskarżonego o znieważenie prezydenta w mediach społecznościowych, wskazał, że jest to "psucie debaty publicznej, legitymizowanie nienawiści, które odbije się też na sędziach".

Podobnie decyzję sądu ocenia dr Hajdasz. - W trybie karnym skazuje się dziennikarzy za o wiele bardziej łagodne sformułowania kierowane pod adresem osób publicznych. Pokazuje to rodzaj hipokryzji przepisów i tego, że wymiar sprawiedliwości nie nadąża za tym, co dzieje się w mediach - oceniła.

- Wymiar sprawiedliwości nie jest w stanie stać na straży etyki zawodowej dziennikarzy i tych, którzy wypowiadają się publicznie. Tego typu wyroki wywracają do góry nogami zasady kultury i równość wobec prawa - podkreśliła.

Po apelacji prokuratury warszawski sąd apelacyjny we wrześniu 2022 r. utrzymał wyrok sądu I instancji. Sąd apelacyjny podkreślił, że użyte przez Żulczyka określenie pełniło funkcję marginalną, a przy rozpatrywaniu sprawy powinno się brać pod uwagę cały wpis i jego kontekst. Od tego wyroku skargę kasacyjną wniosła prokuratura okręgowa, którą oddalił we wtorek Sąd Najwyższy.

REKLAMA

Nierówność wobec prawa

Dr Jolanta Hajdasz uważa, że wyrok Sądu Najwyższego pokazuje także to, że nie wszyscy są równi wobec prawa. - Z jednej strony mamy pisarza, któremu wolno obrażać prezydenta, a z drugiej strony dziennikarzy takich jak Magdalena Ogórek czy Rafał Ziemkiewicz, którzy dokładnie w tych dniach zostali skazani na grzywny w wysokości 10 tysięcy złotych za krytyczne i satyryczne sformułowania pod adresem jednej z aktywistek - powiedziała.

- To jest zaprzeczenie wolności słowa, ale tak działa wymiar sprawiedliwości w Polsce w stosunku do przynajmniej części środowiska dziennikarskiego. Wyrok SN może zdumiewać, bo albo wszyscy jesteśmy tak surowo traktowani i mamy uważać na każde zdanie albo coś jest nie tak - oceniła.

Czytaj także:

pg,dz,PortalPolskieRadio24.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej