USA chcą odciąć Nicolasa Maduro od pieniędzy z ropy. "Dochody powinny trafić do legalnego rządu"

USA chcą sprawić, by dochody z wenezuelskiej ropy naftowej trafiały do lidera opozycji Juana Guaido, który ogłosił się w środę tymczasowym prezydentem, i chcą odciąć od pieniędzy coraz bardziej izolowanego na arenie międzynarodowej prezydenta Nicolasa Maduro. 

2019-01-24, 22:10

USA chcą odciąć Nicolasa Maduro od pieniędzy z ropy. "Dochody powinny trafić do legalnego rządu"

- Aktualnie skupiamy się na odłączeniu nielegalnego reżimu Maduro od źródeł jego dochodów - powiedział dziennikarzom w Białym Domu doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton. - Uważamy, że zgodnie z naszym uznaniem Juana Guaido jako tymczasowego prezydenta Wenezueli dochody te powinny trafić do legalnego rządu. 

Doradca amerykańskiego prezydenta dodał, że proces jest "bardzo skomplikowany" i że władze analizują, w jaki sposób miałoby to funkcjonować. Władze Wenezueli nie odpowiedziały na prośbę o komentarz, podobnie jak lider opozycji Guaido - podaje agencja Reutera. 

Według niej oświadczenie Boltona sygnalizuje, że Waszyngton jest gotów wyjść poza tradycyjne środki dyplomatyczne i będzie starał się pozbawić rząd Maduro środków w sytuacji, gdy jego administracja już boryka się z nieopłaconymi rachunkami i wierzycielami żądającymi zapłaty. Reuters wskazuje, że znacznie wzmocniłoby to Guaido. 

Demonstracje na ulicach

W środę na ulice wielu wenezuelskich miast wyszły setki tysięcy demonstrantów, żądając ustąpienia socjalistycznego prezydenta Maduro i jego rządu. W protestach zgineło już 26 osób. Przewodniczący kontrolowanego przez opozycję parlamentu Guaido ogłosił się tymczasowym prezydentem Wenezueli, a niedługo później fakt ten uznały Stany Zjednoczone i w ślad za nimi kilkanaście innych państw zachodniej półkuli.

REKLAMA

W odpowiedzi dotychczasowy prezydent Maduro zerwał stosunki dyplomatyczne z USA, a później ogłosił, że Wenezuela zamyka ambasadę i wszystkie swoje konsulaty w USA. Departament Stanu USA uznał, że stosunki dyplomatyczne z Wenezuelą pozostają bez zmian, ponieważ Maduro nie ma uprawnień do ich zerwania. 

W maju 2018 r. Maduro wygrał wybory prezydenckie, zapewniając sobie drugą kadencję, ale wybory nie spełniały standardów demokratycznych - władze nie dopuściły do startu większości kandydatów opozycji - i nie zostały uznane przez wiele państw, m.in. przez UE. 

Główne źródło dochodu

Amerykanie ostrzegli w środę prezydenta Maduro, że USA są gotowe do wprowadzenia sankcji dotyczących ropy naftowej, złota i innych sankcji gospodarczych i podjęcia działań w przypadku przemocy skierowanej przeciwko opozycji. 

Obawy o możliwość przerwania dostaw ropy z Wenezueli przyczyniają się do wzrostu cen ropy naftowej na świecie - wskazuje Reuters. 

REKLAMA

W 2018 roku Wenezuela wyeksportowała średnio ok. 500 tys. baryłek ropy dziennie do Stanów Zjednoczonych - wynika z danych resortu energetyki USA. Dostawy ropy do USA przynoszą Wenezueli ok. 75 proc. dochodów czerpanych z jej eksportu - wynika z opublikowanych w zeszłym tygodniu danych banku Barclays. 

Pod wpływem załamania cen ropy naftowej od 2014 r. Wenezuela, która czerpie 96 proc. swoich dochodów z ropy, cierpi z powodu braku dewiz, co pogrążyło kraj w ostrym kryzysie. Spadek cen surowców energetycznych w ostatnich latach znacznie pogłębił kryzys gospodarczy w tym kraju. 

Meksyk się wyłamał

Spotkanie poświęcone sytuacji w Wenezueli zapowiedziały państwa tzw. "Grupy Limy" - to przedstawiciele 12 państw latynoamerykańskich oraz Kanady. Odbędzie się ono w lutym albo w marcu, najprawdopodobniej w Toronto. 

Tak zwana "Grupa Limy", nazwana od miejsca jej założenia w 2017 roku, gromadzi państwa zaniepokojone pogłębiającym sie od kilku lat kryzysem w Wenezueli. Państwa grupy nie uznały - za wyjątkiem Meksyku - wyboru Nicolasa Maduro na kolejną prezydencką kadencję. Przeprowadzone w maju wybory zdaniem międzynarodowych obserwatorów nie spełniały warunków uczciwości. Za prawowitego przywódcę kraju uznały też spikera parlamentu Juana Guaina, który ogłosił przejęcie funkcji głowy państwa. 

REKLAMA

"Grupa Limy" już w kwietniu 2018 roku krytycznie wypowiedziała się o rządach Maduro i wezwała społeczność międzynarodową do wsparcia wysiłków krajów regionu mających na celu przywrócenie demokracji w Wenezueli.

"Maduro musi odejść"

Z kolei państwa Unii Europejskiej wezwały strony konfliktu do zażegnania kryzysu i wyznaczenia daty nowych wyborów prezydenckich. Również polski MSZ zaapelował o poszanowanie podstawowych swobód obywatelskich w tym wolności do zgromadzeń. Podkreśla, że Zgromadzenie Narodowe Wenezueli cieszy się legitymacją demokratyczną i to na nim leży odpowiedzialność za uruchomienie pokojowego procesu politycznego. 

Stanowczą opinię wygłosił za to szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani. - W świetle dramatycznych protestów w Wenezueli jest oczywiste, że naród wenezuelski ma dość nielegalnego reżimu Maduro, który nie został wybrany na prezydenta w wolnych i uczciwych wyborach i trzyma się władzy, podczas gdy opozycja jest więziona. W obliczu ogólnego niezadowolenia Maduro musi odjeść - oświadczył przewodniczący PE. 

- Przewodniczący Juan Guaido jest jedynym instytucjonalnym rozmówcą w Wenezueli, ponieważ ma demokratyczną legitymację. Jestem z nim w kontakcie i śledzimy dokładnie wydarzenia w Wenezueli. Jesteśmy zaniepokojeni ryzykiem przemocy i represji ze strony reżimu w obliczu masowych protestów - wskazał Tajani. 

REKLAMA

Dotychczasowego prezydenta poparły między innymi Rosja, Chiny, Turcja, Iran czy Kuba. Z poza państw Grupy Limy przywództwo Juana Guaina uznały między innymi USA, Gruzja czy Albania.

fc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej