Kto wygra wybory na Ukrainie? Ekspert: liczą się tylko nowe partie, zaś "Ze" jest tak popularny, że nikt teraz złego słowa nie piśnie

2019-07-16, 09:29

Kto wygra wybory na Ukrainie? Ekspert: liczą się tylko nowe partie, zaś "Ze" jest tak popularny, że nikt teraz złego słowa nie piśnie
Obecny prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w czasie kampanii prezydenckiej: po I turze wyborów. II turę wyborów 21 kwietnia br. Zełenski wygrał, uzyskując ponad 73 proc. głosów. Foto: PAP/EPA/STEPAN FRANKO

- Przy wysokich notowaniach Wołodymyra Zełenskiego, inne partie nie są tak skore do jego krytykowania. Wyborcy oczekują bowiem teraz współpracy z prezydentem - mówi portalowi PolskieRadio24.pl ukraiński politolog Jewhen Mahda, dyrektor kijowskiego Instytutu Polityki Światowej, komentując polityczne strategie różnych ugrupowań tuż przed wyborami. 

Analityk Jewhen Mahda, dyrektor kijowskiego Instytutu Polityki Światowej (Institute of World Policy), autor książki "Wojna hybrydowa. Lekcje dla Europy"zauważa, że są to w dużej mierze wybory wykorzystujące zapotrzebowanie elektoratu na nowe twarze w polityce.

- Sługa Narodu to partia de facto stworzona pod kątem wyborów. To samo dotyczy partii Gołos, czy Opozycyjnej Platformy - Za życie. Te ugrupowania nie mają politycznego backgroundu. Partie, które mają dłuższy staż działania, można za coś krytykować. Tutaj tak nie jest - mówił.

CZYTAJ TEŻ: EED: MEDWEDCZUK KONTROLUJE 30-35 PROCENT MEDIALNEGO RYNKU UKRAINY >>>

Ekspert dodał, że w kampanii bardzo ogólnie opowiada się o planach partii - padają tylko ogólnikowe deklaracje. Jak zauważył badacz, w tych wyborach dostrzec można także, że dla wielu Ukraińców wojna na wschodzie kraju nie jest na co dzień odczuwalna.

Mimo dużej wciąż popularności Wołodymyra Zełenskiego, zwanego w kampanii czasem "Ze", niewykluczone, że partia Sługa Narodu zapewne nie zdoła rządzić samodzielnie i będzie musiała poszukać koalicjanta. Wiele zależy także od frekwencji.

W kampanii ukraińskiej widać także symptomy rosyjskiej wojny hybrydowej. Rosja stara się wpływać na sytuację na Ukrainie. Mieliśmy próbę wprowadzenia tzw. telemostu - transmisji rosyjskiego kanału państwowego na terytorium Ukrainy. Był też nocny ostrzał prorosyjskiej telewizji z granatnika.

CZYTAJ TAKŻE: AKCJA TELEMOST. ROSJA SIĘGA PO UKRAIŃSKIE MEDIA PRZED WYBORAMI >>>

Więcej na ten temat w rozmowie z Jewhenem Mahdą.

PolskieRadio24.pl: W Kijowie doszło ostatnio do ostrzelania z granatnika siedziby jednej z telewizji. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) wszczęła dochodzenie w sprawie aktu terrorystycznego. Chodzi o telewizję 112 Ukraina, kontrolowaną przez prorosyjskiego oligarchę Wiktora Medwedczuka, nalężącą do prorosyjskiego deputowanego Tarasa Kozaka. Jakie są pana refleksje na ten temat?

Powiązany Artykuł

ru123.jpg
WOJNA HYBRYDOWA NA UKRAINIE. JEWHEN MAHDA: WIDZIMY NOWY ETAP

Jewhen Mahda, dyrektor kijowskiego Instytutu Polityki Światowej (Institute of World Policy), autor książki "Wojna hybrydowa. Lekcje dla Europy": Tego rodzaju sytuacje są dość interesujące. Strzelano w budynek, ale w taki sposób, by kanał telewizyjny nie poniósł szkód. W tym czasie nie było tam ludzi.

Mnie osobiście nasuwa się analogia między ostrzałem telewizji 112 i ostrzelaniem w 2017 roku generalnego konsulatu w Łucku. Wówczas również nie było ofiar. Jednak polska strona miała zupełnie logiczne podstawy, by mówić o naruszeniu konwencji wiedeńskiej. To, co się działo na Wołyniu, miało podtekst polityczny.

Tym razem był oczywiście kontekst przedwyborczy ostrzału telewizji 112.

Wybory parlamentarne na Ukrainie odbędą się już niedługo -  21 lipca. Co wiadomo w tym kontekście o partiach prorosyjskich? Rosną ostatnio notowania jednej z nich.

Partia prorosyjska Opozycyjna Platforma - Za Życie stara się zdobyć jak najwięcej głosów i stara się przyciągnąć dawniejszych wyborców Partii Regionów. Formalnym liderem tej partii jest Jurij Bojko, który aspiruje, by być premierem. Szefem rady politycznej partii jest Wiktor Medwedczuk. Są tam i inne prorosyjsko nastawione osoby, mniej znane w Polsce, takie jak Nestor Szufrycz czy Wadym Rabinowicz. Rabinowicz nie tak dawno otrzymał obywatelstwo Ukrainy, było to za rządów Wiktora Janukowycza. Jest to taki trochę polityczny poszukiwacz przygód, demagog.

Głośno było teraz o tym, że te partie prorosyjskie objęły kontrolę nad dużą częścią mediów. Czy to już jest w jakiś sposób zauważalne na Ukrainie?

Rzeczywiście oligarcha Wiktor Medwedczuk kontroluje przez dawnego współpracownika Tarasa Kozaka telewizje 112, NewsOne i Zik. To telewizyjne kanały informacyjne, w których mamy głównie informacje, komentarze, publicystykę, są też czasem talk show. Nie ma tam programów rozrywkowych, filmów fabularnych. Z punktu widzenia rzemiosła telewizyjnego, potrzebują one pieniędzy przede wszystkim na starcie, wtedy kupuje się sprzęt, infrastrukturę techniczną. Potem jednak te stacje nie kupują np. licencji umożliwiających pokazywanie filmów. W społeczeństwie Ukrainy, mocno rozpolitykowanym, takie kanały telewizyjne mają pewien wpływ na opinię publiczną, choć nie jest on wszechogarniający, totalny.

CZYTAJ TEŻ JEWHEN MAHDA: WOJNA HYBRYDOWA W NOWEJ FAZIE

Telekanał Zik, który ma swoje korzenie na zachodniej Ukrainie, tutaj też miał swoją publiczność. Widzimy, że Medwedczuk nie kupuje mediów o dużym zasięgu, ale chce być obecny wszędzie, w różnych częściach Ukrainy - na wschodzie, na zachodzie, w stolicy.

Jakie są szanse prorosyjskich partii? Jak wyglądają rezultaty ich starań o zdobycie poparcia? Wcześniej przedstawiciele tych partii jeździli do Moskwy, spotykali się z premierem, szefem Gazpromu, chętnie ich tam przyjmowano.

Powstało kilka takich partii prorosyjskich. Przy tym trzeba zaznaczyć, że Opozycyjna Platforma - Za Życie jest otwarcie prorosyjska, mówi o tym głośno. Niektóre partie niekoniecznie są tak otwarte. Mamy jeszcze np. Blok Opozycyjny - gdzie są takie osoby jak Jewgienij Murajew, Wadym Nowiński, Ołeksandr Wiłkuł. Tam jako sponsora mają najbogatszego Ukraińca, Rinata Achemtowa. Opowiadają się oni w zasadzie za odnowieniem relacji gospodarczych z Rosją, bo im to jest na rękę. Nie ma u nich otwartej czysto kremlowskiej agendy.

Partia Opozycyjny Blok ma pierwsze miejsce na karcie do głosowania. Dlatego zapewne otrzyma trochę więcej głosów, niżby otrzymała, mając inny numer na listach. Jednak dziś socjologowie mówią, że ta partia może nie wejść do parlamentu.

Zaś Opozycyjna Platforma - Za Życie - jest na drugim lub trzecim miejscu w sondażach i według badań ma zgromadzić ponad 10 proc. głosów na listach partyjnych. Może to będzie i 15 proc. W okręgach większościowych na wschodzie i południu Ukrainy kandydaci obu partii będą ze sobą często konkurować, bo tam pozostali jeszcze wyborcy dawnej Partii Regionów.

Trzeba zaznaczyć, że 2012 roku, w każdym razie przed wojną, Partia Regionów na listach partyjnych miała tam około 30 proc. głosów. Był to teren Partii Regionów i Wiktora Janukowycza - na Krymie, w Donbasie, w obwodach południowych i wschodnich. Teraz część tych terenów jest okupowanych.

Na pierwszym miejscu w sondażach jest partia Sługa Narodu, partia prezydencka. Obecnie ma około 47-48 proc. głosów wyborców. Można przewidywać, czy uda jej się rządzić samodzielnie, czy potrzebna będzie koalicja? Czy już wiemy, jaki jest profil tej partii?

Sługa Narodu stara się stworzyć jednopartyjną większość. Jednak, jak podkreślę, to nie udawało się nawet Partii Regionów. Wiele zależy od sytuacji w okręgach jednomandatowych. Sługa Narodu ma tam swoich kandydatów. I w wielu miejscach kandydat Sługi Narodu ma na starcie 15-20 proc., zatem widoczne jest oddziaływanie ratingu Wołodymyra Zełenskiego.

Wiele zależy też od frekwencji. Socjologowie mówią o spodziewanej wysokiej frekwencji, jednak jak będzie w praktyce, nie wiadomo, zważywszy na sezon urlopowy, środek lata. A to wpłynęłoby na rachunek głosów. 

Podsumowując, Sługa Narodu otrzyma zapewne najlepszy rezultat, ale też prawdopodobnie nie zdoła stworzyć jednopartyjnej większości i będzie musiał porozumieć się z innym ugrupowaniem w sprawie tworzenia koalicji. Ukraina to bowiem republika prezydencko-parlamentarna, w której premiera proponuje większość parlamentarna.

Walka między rywalami jest zacięta? Jakie są strategie partii?

Zaledwie trzy miesiące dzielą wybory prezydenckie od parlamentarnych. Partia Sługa Narodu wciąż wiele zyskuje dzięki popularności prezydenta - i choć traci popularność, to nie tak szybko, jak chcieliby rywale.

I tu ciekawa jest taka okoliczność: przy wysokich notowaniach Wołodymyra Zełenskiego inne partie nie są tak skore do jego krytykowania. Wyborcy oczekują bowiem teraz współpracy z prezydentem, a nie jego krytyki.

I dlatego nawet partia Petro Poroszenki Europejska Solidarność nie bardzo krytykuje Zełenskiego. Stawia na promowanie drogi Ukrainy do Unii Europejskiej, do NATO, na obronę politycznych interesów Ukrainy.

Niektóre inne partie do debaty włączyły rozmowy o "wyborach premiera". To rzecz zupełnie nierealna z punktu widzenia logiki, ale to taka polityczna technologia - Batkiwszczyna mówi na przykład, żeby głosować na tę partię, to Julia Tymoszenko zostanie premierem. Obywatelska Pozycja (Hromadziańska Pozycja), która też nie ma szans na wejście do parlamentu, mówi o swoim premierze. Także Jurij Bojko z Opozycyjnej Platformy - Za życie lata do Moskwy, bo chce demonstrować, że w ten sposób będzie walczył o posadę premiera.

Czy jeszcze jakieś tematy wybijają się w kampanii?

Partia Sługa Narodu nie ma jasno określonego programu, nie ma wyraźnych obietnic przedwyborczych - tak jak to było w kampanii prezydenckiej Wołodymyra Zełenskiego, który de facto niczego nikomu nie obiecał.

W kampanii nie ma zatem takich ostrych dyskusji między przedstawicielami różnych partii politycznych. Dyskusja odbywa się pod hasłem "o wszystko, co dobre, przeciwko wszystkiemu, co złe".

Sługa Narodu nie wyjawia, kto będzie premierem, kto będzie przewodniczącym Werchownej Rady. Politycy po prostu wykorzystują to, że społeczeństwo potrzebuje nowych twarzy. Ta tendencja jednak jest kontrproduktywna.

Jak pan wspomniał, dużo jest nowych partii w tych wyborach.

Sługa Narodu to partia de facto stworzona pod kątem wyborów. To samo dotyczy partii Gołos czy Opozycyjnej Platformy - Za życie. U tych partii nie ma politycznego backgroundu. Partie, które mają dłuższy staż działania, można za coś krytykować. Tutaj tak nie jest.

W pewnym aspekcie mamy też sytuację nietypową dla Ukrainy. Już mija pięć lat, od kiedy trwa wojna. Natomiast społeczeństwo w znacznej mierze nie zauważa tej wojny. Można tu mówić o zasługach czy wadach poprzedniej władzy, ale wojna nie jest odczuwalna dla milionów Ukraińców. Jeśli chodzi o codzienne życie, to wiele osób nie odczuwa na co dzień, że jest wojna, i to nie tylko w Kijowie czy we Lwowie, na zachodzie Ukrainy, ale i w ukraińskim Donbasie, wyjąwszy oczywiście okolice linii rozgraniczenia.

Z Jewhenem Mahdą, dyrektorem Insytutu Polityki Światowej, autorem książki "Hybrydowa agresja Rosji - lekcje dla Europy", rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl


Polecane

Wróć do strony głównej