USA: departament bezpieczeństwa chce pobierać próbki DNA od imigrantów
Departament Bezpieczeństwa Krajowego USA, któremu podlega policja migracyjna i celna wraz ze strażą graniczną, zamierza pobierać próbki DNA od imigrantów, którzy trafią do aresztu lub wystąpią z wnioskiem o przyznanie azylu w momencie przekraczania granicy.
2019-10-04, 09:26
O planach resortu bezpieczeństwa krajowego poinformował w środę - podczas telekonferencji z udziałem akredytowanych w ministerstwie dziennikarzy - przedstawiciel tego departamentu. Poprosił on o niepodawanie jego nazwiska w prasie.
Obecnie w amerykańskich aresztach imigracyjnych przetrzymywanych jest ponad 40 tys. imigrantów, głównie z trzech państw Ameryki Środkowej: Hondurasu, Gwatemali i Salwadoru. Zostali oni zatrzymani podczas prób nielegalnego przekroczenia granicy bądź wystąpili o azyl polityczny bezpośrednio na granicy USA.
>>>[CZYTAJ WIĘCEJ] Rząd USA rozpocznie akcję deportacji nielegalnych imigrantów
Jak poinformowali przedstawiciele departamentu bezpieczeństwa krajowego, podstawą prawną do rozpoczęcia pobierania próbek DNA jest ustawa Kongresu o genetycznych dowodach tożsamości z 2005 r. (DNA Fingerprint Act).
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Protesty w USA. Mieszkańcy sprzeciwiali się akcjom wymierzonym w nielegalnych imigrantów
Cel: szybsze wykrycie poszukiwanych
Do tej pory, na podstawie rozporządzeń wykonawczych wydanych w okresie prezydentury Baracka Obamy, przepisy wykonawcze do tej ustawy nie odnosiły się do imigrantów - przypominają media.
W ocenie departamentu kierowanego od kwietnia br. przez Kevina McAleenana, który jest p.o. sekretarza ds. bezpieczeństwa krajowego, taka interpretacja przepisów ustawy jest jednak anachroniczna.
Gromadzenie danych genetycznych od osób przebywających w aresztach imigracyjnych pozwoli na szybsze wykrycie wśród zatrzymanych osób poszukiwanych w związku z popełnieniem poważnych przestępstw, a także cudzoziemców uprzednio deportowanych ze Stanów Zjednoczonych - twierdzi ministerstwo.
Fałszywe pokrewieństwo
Funkcjonariusze policji migracyjnej i celnej (Immigration and Customs Enforcement) latem b.r. w ramach programu pilotażowego prowadzonego pod kryptonimem Operation Double Helix (pol. Operacja Podwójna Helisa - od nazwy trójwymiarowego modelu DNA, kwasu deoksyrybonukleinowego) zaczęli na południowej granicy Stanów Zjednoczonych pobierać próbki DNA, niepowtarzalnego kodu genetycznego każdego człowieka, od dzieci podróżujących razem z dorosłymi, nielegalnymi imigrantami.
REKLAMA
Program ten zmierzał do wykrycia "fałszywych rodzin" tj. używania przez dorosłych, nielegalnych przybyszów cudzych dzieci jako swoistej "ochrony" przed natychmiastowym wydaleniem ze Stanów Zjednoczonych.
Jak poinformował w sierpniu Kevin McAleenan p.o. szefa resortu, od maja b.r. do sierpnia b.r. wśród 522 rodzin poddanych badaniom genetycznym w ramach tej operacji wykryto 79 przypadków sfałszowanego pokrewieństwa.
W rodzinach tych nieletnie dzieci nie były w żaden sposób spokrewnione z dorosłymi imigrantami podającymi się za ich biologicznych rodziców. Dane genetyczne nieletnich imigrantów i ich rodziców nie były przekazywane do banku danych genetycznych FBI, nie udostępniano ich też stanowym i lokalnym organom ścigania. Teraz sytuacja ma ulec zmianie.
REKLAMA
Bezpieczeństwo czy kontrola społeczeństwa?
Departament bezpieczeństwa krajowego chce, by próbki DNA pobrane od osób przebywających obecnie w aresztach imigracyjnych były przekazane do banku danych genetycznych FBI, znanego jako CODIS (ang. Combined DNA Index System). CODIS jest używany przez federalne, stanowe i lokalne służby ochrony porządku do identyfikacji osób podejrzanych o popełnienie poważnych przestępstw, a także do odnalezienia osób uznanych za zaginione.
Powiązany Artykuł
Donald Trump chce policzyć imigrantów. Spis ludności USA z dodatkowym pytaniem
Korzystanie z danych CODIS przez FBI i policję budzi jednak poważne zastrzeżenia wśród przedstawicieli organizacji zajmujących się ochroną praw obywatelskich.
Stoją oni na stanowisku, że coraz częstsze stosowanie badań genetycznych przez firmy państwowe i prywatne służy zacieśnianiu kontroli władz nad społeczeństwem i jest pogwałceniem prywatności.
"Żywcem z antyutopii"
Zdaniem przedstawicieli fundacji Electronic Frontier Foundation zabiegającej o pełniejszą ochronę danych osobowych w cyberprzestrzeni planowany przez Departament Bezpieczeństwa Krajowego program "jest jakby żywcem wzięty z antyutopii". Podobnego zdania jest Vera Eidelman, radczyni prawna Amerykańskiego Związku Swobód Obywatelskich (American Civil Liberties Union), działającej od 1920 roku, znanej organizacji obrony praw obywatelskich.
REKLAMA
"Tego rodzaju masowe gromadzenie (próbek DNA – przyp. red.) zmienia przyświecający tej praktyce cel. Zamiast wykorzystywania ich w dochodzeniu kryminalnym mamy do czynienia z próbą inwigilacji społeczeństwa" - wskazała Eidelman w wypowiedzi opublikowanej w czwartkowym wydaniu dziennika "The New York Times".
Prawniczka zwróciła też uwagę na fakt, że "kod genetyczny zawiera bardzo ważne osobiste informacje nie tylko o nas samych, ale także o naszych najbliższych krewnych", co znacznie rozszerza krąg osób, których materiał genetyczny jest poddawany analizie przez służby.
msze
REKLAMA