Powódź w Wenecji. Burmistrz: setki milionów euro strat
Setki milionów euro wynoszą straty w Wenecji, zalanej przez rekordową wysoką wodę przypływu - taki wstępny bilans przedstawił w środę burmistrz Luigi Brugnaro. Woda wtargnęła na 80 proc. obszaru miasta.
2019-11-13, 16:23
Posłuchaj
Powódź jest rezultatem rekordowego poziomu tzw. acqua alta, która we wtorek osiągnęła 187 centymetrów, czyli najwięcej od ponad pół wieku. Trwa usuwanie i wstępne szacowanie szkód, które - jak podkreślają lokalne władze - są gigantyczne i niewyobrażalne.
Powiązany Artykuł
Powódź w Wenecji. Gigantyczne zniszczenia, są ofiary śmiertelne
Podczas konferencji prasowej burmistrz Brugnaro oświadczył: "Szkody są olbrzymie. Mówimy o setkach milionów euro". Odnotował, że poważnie uszkodzonych jest pięć tramwajów wodnych, które są podstawowym środkiem transportu.
Brugnaro zauważył, że sytuacja jest zbliżona do tej z katastrofalnej powodzi w 1966 roku, gdy woda sięgała prawie 2 metrów. Odnosząc się do skali obecnych zniszczeń burmistrz oznajmił: "Tu nie umiera Wenecja, tu umiera kraj".
"Sytuacja w Wenecji jest dramatyczna"
Lokalne władze i politycy z całych Włoch apelują o jak najszybsze ukończenie realizacji wielkiego systemu zapór przeciwpowodziowych Mose, którego budowa stale się przedłuża i jest wstrzymywana. - Gdyby był system Mose, uniknięto by tego nadzwyczajnego przypływu - ocenił burmistrz.
Ogromne zniszczenia są w położonej w pobliżu Canal Grande bazylice świętego Marka. W jej krypcie zmierzono 1,2 metra wody. Większość udało się już wypompować.
Uszkodzone są grobowce patriarchów, a także inne zabytki i posadzki. - To pierwszy tak wysoki przypływ od 53 lat - podkreśla administracja bezcennej świątyni, liczącej ponad 1000 lat. Jak zaznaczono, tym razem woda nie wpłynęła od strony przedsionka, ale wdarła się przez okna.
Premier Włoch Giuseppe Conte oświadczył, że sytuacja w Wenecji jest "dramatyczna". Trwa także usuwanie szkód w Materze na południu Włoch, tegorocznej Europejskiej Stolicy Kultury, która została we wtorek zalana w wyniku gwałtownych ulew. Sytuacja wraca tam do normy.
kad
REKLAMA
REKLAMA