Koniec kadencji KE z Jeanem-Claude'm Junckerem na czele. Jaka była?
Komisja Europejska pod przewodnictwem Jean-Claude’a Junckera kończy w sobotę urzędowanie. Od niedzieli oficjalnie pracę rozpocznie nowa Komisja na czele z Ursulą von der Leyen.
2019-11-30, 08:02
Posłuchaj
Ostatnich pięć lat różnie jest ocenianych przez ekspertów i komentatorów. Niektórzy zarzucają Komisji, że doprowadziła do podziałów między Wschodem i Zachodem, że nie poradziła sobie z brexitem. Na plus zaliczane są decyzje handlowe.
Powiązany Artykuł
Koniec szefostwa Donalda Tuska w RE. Eurodeputowani oceniają jego kadencję
Podziały w UE
Otwarcie negocjacji handlowych z Japonią i krajami Ameryki Południowej, przekonanie Stanów Zjednoczonych, by nie nakładały ceł na samochody z Europy, świadczą o skuteczności odchodzącej Komisji. Ale to także ta Komisja forsowała zaostrzenie zasad dotyczących delegowania pracowników uderzając w kraje Europy Środkowo-Wschodniej.
- To było bardzo niefortunne. To było ugięcie się pod presją protekcjonistycznych żądań - powiedział Pieter Cleppe, ekspert Open Europe w rozmowie z brukselską korespondentką Polskiego Radia Beatą Płomecką. Te żądania wysuwały kraje Europy Zachodniej, dla których tańsi pracownicy z naszego regionu od dawna byli solą w oku.
Komisja doprowadziła też do podziałów w Unii, kiedy w kryzysie migracyjnym naciskała na obowiązkowy podziału uchodźców. Później się z tego pomysłu wycofała.
REKLAMA
>>>[CZYTAJ RÓWNIEŻ] Skład nowej Komisji Europejskiej zaakceptowany. Nie będzie w niej Brytyjczyka
Na tej Komisji cieniem kładzie się też brexit. Do błędów przed referendum przyznał się jej przewodniczący. - Błędem było to, że nie wtrącałem się w kampanię. A bylibyśmy jedynymi, którzy mogliby odeprzeć kłamstwa wtedy rozpowszechniane. Myliłem się milcząc w ważnym momencie - powiedział kilka miesięcy temu Jean-Claude Juncker. Krytycy tej Komisji już dawno wytykali, że zabrakło z jej strony apelu, by Brytyjczycy pozostali w Unii.
Kiepskie relacje KE z Polską
Jeśli chodzi o Polskę, to z tą Komisją Europejską łączyły ją najgorsze relacje w historii. Niemal od samego początku iskrzyło na linii Bruksela-Warszawa, kiedy Komisja, krytykując reformy sądownictwa, po raz pierwszy w historii rozpoczęła procedurę kontroli praworządności. A później, właśnie przeciwko Polsce, Komisja po raz pierwszy uruchomiła procedurę związaną z artykułem 7 unijnego traktatu. Rząd w Warszawie zarzucał jej brak obiektywizmu. Argumentował, że organizacja systemu sądownictwa to wyłączne kompetencje państw członkowskich.
bb
REKLAMA
REKLAMA