B. ambasador USA w Polsce: trzeba przekonać Kreml, że interwencja na Białorusi byłaby kosztowna

2020-08-27, 07:45

B. ambasador USA w Polsce:  trzeba przekonać Kreml, że interwencja na Białorusi byłaby kosztowna
Protesty w Mińsku. Foto: PAP/EPA/TATYANA ZENKOVICH

Białoruś dziś przypomina Polskę w sierpniu 1980 roku i w pewnym sensie Ukrainę podczas pomarańczowej rewolucji. Wiele zależy od woli społeczeństwa białoruskiego – mówi portalowi PolskieRadio24.pl b. ambasador USA w Polsce Daniel Fried, pytany o dalszy rozwój sytuacji na Białorusi.

Powiązany Artykuł

shutterstock_1163954908 (1).jpg
Otrucie Nawalnego. B. ambasador USA w Polsce: to może być reakcja Kremla na protesty na Białorusi i w Chabarowsku

PolskieRadio24.pl:  Jak pan rozumie to, co się dzieje na Białorusi? Jaka jest rola Zachodu, jakie są zamiary Rosji w tej sprawie? Możemy dodać, że wizytę na Litwie i w Moskwie odbył w tych dniach zastępca sekretarza stanu USA Stephen Biegun. Jak rozumieć jego misję?

Daniel Fried, były ambasador USA w Polsce: Zastępca sekretarza stanu USA Stephen Biegun to bardzo zdolny i niezwykle uczciwy polityk. Zna bardzo dobrze wschodnią część Europy. Zna też Rosję, spędził wiele lat w Moskwie w latach 90. Znam go od wielu lat.

Bardzo dobrze, że zapoczątkował kontakt z białoruską opozycją. Jeszcze przed wylotem do Moskwy spotkał się ze Swiatłaną Cichanouską. To dobry krok. Udał się potem do Moskwy. Kolejnym przystankiem w tej podróży jest Wiedeń, siedziba OBWE.

Zachód bardzo chce, żeby na Białorusi miał miejsce scenariusz pokojowy, by nie wprowadzono tam stanu wojennego. Musimy zatem starać się przekonać Rosjan, że interwencja bezpośrednia albo przeprowadzona przez siły specjalne, przez tzw. zielone ludziki, jak na Ukrainie, byłaby dla Kremla bardzo kosztowna.

Mediacje mogą się okazać skuteczne, jak na Ukrainie po pierwszej tzw. pomarańczowej rewolucji. Wówczas nie było rosyjskiej inwazji, jak po Majdanie, w mediacji brała udział Rosja (Wiktor Czernomyrdin) – a także ówczesny polski prezydent (Aleksander Kwaśniewski).

 W celu wprowadzenia w życie pomysłu mediacji USA muszą mieć kontakt z opozycją białoruską – nie wypada rozmawiać z Rosją ponad głowami Białorusinów.

Mediacja musiałaby mieć miejsce między władzą a społeczeństwem. Jest na to szansa.

Cieszę się, że polski rząd jest tak aktywny w Europie. Chodzi o to, by Europa nie uległa pokusie zobojętnienia na to, co dzieje się na Białorusi.

Powiązany Artykuł

 Cichanouska 1200
"Łukaszenka nie wierzył, że Cichanouska będzie jego końcem"

Czy zaskoczyła pana skala protestu na Białorusi? Olbrzymie tłumy protestujących, niesłabnący protest od dwóch tygodni? I czy Białorusini mogą wykorzystać tę szansę, żeby odzyskać wolność? Czy to, co się dzieje, pozwoli im wejść na drogę decydowania o swoim państwie? Czy to może być ten moment?

Jest na to szansa. Może to ziścić się już wkrótce. Białoruś dziś przypomina dziś Polskę w sierpniu 1980 roku i w pewnym sensie Ukrainę podczas pomarańczowej rewolucji.

Wiele zależy od woli społeczeństwa białoruskiego. Musimy ją szanować. Nie jestem Białorusinem, więc muszę z pokorą formułować swoją ocenę wydarzeń. Zdaje mi się, że Białorusini domagają się po prostu normalności, normalnego państwa, niestosującego przemocy przeciwko jego obywatelom.

Powinniśmy ich w tym wspierać. Te dążenia społeczeństwa białoruskiego trzeba wspierać.

Jak słyszmy, na Białorusi wiele osób obawia się, że zostanie w tej trudnej sytuacji sam na sam z Kremlem. A wiemy, do czego zdolny jest Kreml. To byłoby najgorsze.

Mają rację. Nie byłoby dobrze, gdyby Zachód odwrócił uwagę od Białorusi. Pamiętam z dawnych czasów bardzo niemoralną argumentację – pamiętają ją też Polacy. Mówiono, że trzeba zapobiegać destabilizacji – więc trzeba wycofać swoje zaangażowanie z Białorusi, nie irytować Kremla. To nie ma sensu. Białoruś nie jest członkiem Unii Europejskiej…


Powiązany Artykuł

EW NAWALNY TRANSPORT  1200.jpg
Otrucie Nawalnego. Siergiej Aleksaszenko: Nawalny ostatnio mało podróżował, Kreml czekał na okazję. Decyzja zapadła dawno

Ale nie jest w żadnej strefie wpływów – a przynajmniej nie powinna być i nie powinna być tak traktowana jako suwerenne państwo, a niestety niektórzy politycy zachodni oświadczenia w tym duchu składają. To skandaliczne.

Nie jestem wielkim entuzjastą teorii strefy wpływów. Czy Polska była w sferze wpływów? Nie była.

Lepiej i prawdziwiej jest powiedzieć, że została przemocą zmuszona do podporządkowania się ZSRR.

Polacy, jak tylko mogli, zdecydowali o swojej przyszłości. Trzeba szanować wolę narodu na Ukrainie, w Polsce, w państwach bałtyckich, w Rosji.

Nie jestem pewien  także, że kulminacją wieków rosyjskiej historii będzie Władimir Putin. To Rosjanie będą decydować o swoim kraju – to nie rola Zachodu.

Ale, zauważmy, Kreml zareagował niezwykle nerwowo, jeśli chodzi o Aleksieja Nawalnego.

I to może świadczyć o tym, że czegoś szczególnie się boi. I może też świadczyć, że ranking popularności Nawalnego był wyjątkowo wysoki, a obecna władza w Rosji ma się czego obawiać. Kiedyś pewnie wszystkiego się dowiemy. Bardzo dziękuję za rozmowę.

***

Powiązany Artykuł

Karetka Nawalny 1200 PAP.jpg
Siergiej Dawidis: to złożona operacja, jak otrucie Litwinienki czy Skripala. Nawalny jest najgroźniejszym przeciwnikiem Kremla

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

***

Daniel Fried był ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce w latach 1997–2000, a więc w czasie gdy Polska wstępowała do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Był również koordynatorem ds. sankcji i asystentem sekretarza stanu ds. Europy i Eurazji (odpowiadającym w latach 2005-2009 za stosunki dyplomatyczne z 50 krajami europejskimi i euroazjatyckimi oraz z NATO). 

 

Polecane

Wróć do strony głównej