Jest decyzja ws. Polaka w śpiączce. Angielski szpital czwarty raz odłączył go od aparatury

Pacjent o inicjałach R.S., Polak mieszkający od kilkunastu lat w Anglii, po raz czwarty został odłączony od aparatury podtrzymującej życie w szpitalu w Plymouth. O życie mężczyzny walczy jego siostra i matka oraz druga siostra i siostrzenica. Na odłączenie od aparatury zgodzili się wcześniej jego żona i dzieci.

2021-01-14, 18:18

Jest decyzja ws. Polaka w śpiączce. Angielski szpital czwarty raz odłączył go od aparatury
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Terelyuk/ Shutterstock

Powiązany Artykuł

eutanazja 1200 shutterstock.jpg
Sprawa Polaka w śpiączce. Trybunał w Strasburgu znów nie przyjął skargi rodziny

Decyzja szpitala w Plymouth została podjęta po tym, jak w środę wieczorem Europejski Trybunał Praw Człowieka po raz drugi odrzucił apelację rodziny walczącej o życie krewnego - podaje portal TVP.info.

Apel do polskiego rządu

Jak podkreśla siostra mężczyzny, rodzina wyczerpała już wszystkie drogi walki o jego życie. Apeluje jednak do polskiego rządu, aby ten interweniował w sprawie.

- Apelujemy do rządu o interwencję w Strasburgu z art. 33 Europejskiej konwencji o prawach człowieka. Wtedy sprawę rozpatrywałby pełny skład sędziowski, a nie tylko jeden sędzia, jak w naszym przypadku - mówiła w rozmowie z TVP.info siostra odłączonego od aparatury pacjenta.

- Niestety otrzymałam już informację, że rząd nie widzi takich możliwości i rzeczywiście jest to decyzja trudna dyplomatycznie, ale nie pozostaje nam nic innego, jak tylko nadal o to prosić - dodała. Jeśli mężczyzna nie zostanie ponownie podłączony do aparatury podtrzymującej życie, umrze w ciągu kilkudziesięciu godzin.

REKLAMA

Czytaj więcej:

Powiązany Artykuł

1200_szpital_shutterstock.png
Życie Polaka w brytyjskim szpitalu zagrożone. Interwencja Ordo Iuris

Trybunał dwukrotnie odrzucił apelację

Decyzja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, która zapadła w środę wieczorem, jest ostateczna. Za pierwszym razem orzeczenie dotyczyło procedur, ale już przy drugiej apelacji zajęto się zasadniczą kwestią odłączenia pacjenta od aparatury. To wyczerpuje wszystkie ścieżki proceduralne dla rodziny mężczyzny. Bez dalszych możliwości powstrzymania angielskiego szpitala jest również rodzina mieszkająca w Anglii.

- Szpital cały czas odmawia zewnętrznych konsultacji. Jest neurolog z Polski, który chce brata zbadać, ambasada też działa w tej sprawie, ale szpital odmawia, bo tamtejsi lekarze twierdzą, że nie ma zmian w jego stanie. Powołują się też na decyzję sądu, która obowiązuje i nie widzą powodu dalszych badań. Uważają, że to stan wegetatywny, bez szans na poprawę, więc trzeba uśmiercić takiego człowieka - mówiła siostra mężczyzny.

- My mamy opinię neurologów wystawioną na podstawie wideo, które nagraliśmy, że jest być może stan minimalnej świadomości. W takim przypadku potrzebne jest dalsze badanie i rehabilitacja. Ale szpital w Anglii tego nie uznaje - dodała.

REKLAMA

Zdaniem siostry R.S. szpital odmawia ponownych badań, "bo cały system by się załamał". Przypomniała, że lekarze szpitala w Plymouth chcieli odłączyć od aparatury jej brata już po trzech dniach śpiączki. Stwierdziła, że lekarze boją się weryfikacji opinii. - Przecież oni niejednego takiego człowieka uśmiercili. Myślę, że to jest powód, że oni się tak opierają - mówiła.

Powiązany Artykuł

szpital chemioterapia nowotwór aparatura medyczna free shut 1200.jpg
Brytyjski szpital chce odłączyć Polaka od aparatury. Instytut Ordo Iuris interweniuje w ONZ

Pacjent R.S. odłączony po raz czwarty

R.S. to mężczyzna w średnim wieku, który od kilkunastu lat mieszka w Anglii. 6 listopada ubiegłego roku doszło u niego do zatrzymania akcji serca aż na 45 minut. Według lekarzy wywołało to "poważne i nieodwracalne uszkodzenie mózgu". Szpital w Plymouth złożył w związku z tym wniosek do sądu o zgodę na odłączenie pacjenta od aparatury podtrzymującej życie. Zgodę na to wyraziły także żona i dzieci pacjenta. Przeciwne są jego siostra i matka, mieszkające w Polsce oraz druga siostra i siostrzenica, mieszkające - jak R.S. - w Anglii.

Żona pacjenta twierdzi, że nie chciałby być podtrzymywany przy życiu w jego stanie. Odmienną opinię wyraża druga część rodziny, która uważa, że R.S. jest praktykującym katolikiem i opowiada się za życiem od poczęcia do naturalnej śmierci.

tvp.info, jmo

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej