Daria Kaleniuk, ukraińska aktywistka opisała całe zajście. Jak opowiedziała "Bildowi", na lotnisko we Frankfurcie trafiła w drodze z Warszawy do Madrytu, gdzie współorganizowała demonstrację proukraińską w czasie szczytu NATO. Podczas standardowej kontroli bezpieczeństwa została poproszona o otworzenie torby. Kiedy pracownik ochrony znalazł w jej bagażu ulotki, przygotowane na demonstrację, "jego ton zmienił się dość drastycznie".
Niemiec do aktywistki: idź, zabij więcej Rosjan
Na ulotkach było zdjęcie ukraińskiego paszportu, przedziurawionego pociskiem. Napisy głosiły: "Jestem Ukraińcem, Rosjanie zabiją mnie za to" oraz "Uzbroić Ukrainę teraz!". Wtedy kontroler miał zacząć krzyczeć na Kaleniuk: "to nie jest moja wojna. To doprowadzi do trzeciej wojny światowej".
Kaleniuk odpowiedziała, że Niemcy finansują tę wojnę, kupując od Rosji tani gaz. "To jeszcze bardziej rozwścieczyło mężczyznę" - opisuje "Bild". - Tak tak, wiem, miłego lotu. Idź, zabij więcej Rosjan - pożegnał wstrząśniętą pasażerkę pracownik lotniska.
Jak podkreśla "Bild", szczególnie szokujący był fakt, że "nikt nie zareagował ani nie okazał solidarności z aktywistką ukraińską, mimo tak głośnego i agresywnego tonu" mężczyzny.
Ukrainka: to postawa znacznej części niemieckiego społeczeństwa
- Było mi smutno. Zdałam sobie sprawę, że nie ma z jego strony woli zrozumienia tego, co dzieje się w moim kraju. Ja po prostu próbuję zrobić, co w mojej mocy, aby powstrzymać okrucieństwa i ludobójstwo na Ukrainie. A potem słyszę, że to, co robię, doprowadzi do trzeciej wojny światowej - opowiada kobieta. - Tego samego dnia rosyjska rakieta uderzyła w budynek mieszkalny w Mikołajowie na południu Ukrainy. Pod gruzami ratownicy znaleźli ciało 6-letniej dziewczynki. Taka jest rzeczywistość na Ukrainie. A Niemiec mówi mi, że to nie jego wojna - dodaje.
Czytaj także:
Jak zauważa Kaleniuk, mężczyzna ten "prawdopodobnie reprezentuje istotną część niemieckiego społeczeństwa". Jej zdaniem "sposób, w jaki zachowuje się kanclerz Scholz, może tak wpływać na ludzi".
Policja pod twitterowym wpisem Kaleniuk poprosiła o więcej szczegółów dotyczących zajścia, aby móc ustalić, czy mężczyzna był pracownikiem urzędu celnego, policji czy prywatnej firmy ochroniarskiej. "Sprawa jest obecnie badana. Nie ustalono jeszcze tożsamości mężczyzny" - dowiaduje się "Bild".
kp