Akcje w obwodzie biełgorodzkim. Gen. Polko: chcą Rosjanom pokazać, że jest alternatywa dla Putina
Były dowódca GROM gen. Roman Polko w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl ocenia, że nocna akcja w obwodzie biełgorodzkim na terenie Rosji wskazuje, że oddolne ruchy rozsadzające kraj od środka są coraz silniejsze.
2023-05-23, 12:37
W nocy z poniedziałku na wtorek jednostki wojskowe złożone z walczących po stronie Ukrainy obywateli Rosji wkroczyły na terytorium Federacji Rosyjskiej i zajęły tam dwie wsie. W tym samym czasie zaatakowano też budynki lokalne Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
- To, że w tym obwodzie doszło do operacji jakichś rosyjskich oddziałów to w mojej ocenie, próba pokazania wewnątrz Rosji, że istnieje alternatywa dla Putina - ocenia gen. Roman Polko, członek Rady ds. Bezpieczeństwa i Obronności przy Kancelarii Prezydenta RP. - Jest to próba obudzenia wewnętrznych ruchów w Rosji, by dążyły do tego, aby wojny przeciwko Ukrainie zaniechać - dodaje nasz rozmówca.
Jak mówi, akcja ta pokazuje, że w Rosji są siły, które będą dążyć do zakończenia konfliktu, pomimo tego, że samym Rosjanom dużo trudniej odczuwać rzeczywiste konsekwencje tej wojny. - Na pewno odczuwają je dużo mniej niż miliony Ukraińców, którzy musieli opuścić swoje domy i tereny, na których mieszkają. Do tej pory musieli jedynie opuszczać Krym. Ale dobrze by było, aby się obudzili i zobaczyli, co ich "wyzwoleńcza armia" robi Ukrainie - zaznacza w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.
"Walka z barbarzyńcą rycerskimi metodami"
Jak wskazuje gen. Polko Ukraina jest dziś w wyjątkowo trudnym położeniu, ponieważ "walcząc z barbarzyńcą, musi stosować rycerskie metody".
REKLAMA
- Tzn. nie może walczyć na terenie Rosji i nie odpowiada terrorem na terror stosowany przez przeciwnika. To stawia Kijów w trudnej sytuacji, ale wie, że nie może tej bariery złamać, gdyż Zachód warunkuje swoją pomoc właśnie tym, że Ukraina ograniczy się do własnego terytorium - podkreśla.
Posłuchaj
Były szef jednostki GROM wskazuje, że już od pewnego czasu na terenie Rosji można zaobserwować wiele podobnych, choć nie aż tak spektakularnych ruchów. - Różnego rodzaju prywatne armie ścierają się z wojskowymi, w mniej lub bardziej widoczny sposób. Widzimy mafijne rozgrywki, mordy na biznesmenach, dla których wojna jest przykrywką. Wierzę, że w samych Rosjanach obudzi się wola, aby być razem z państwami Zachodu - doradca prezydenta RP.
Roman Polko stwierdził, że dziś ciężko jeszcze oceniać, jak silne są te grupy, którym zależy na tym, aby Rosja mogła pokojowo funkcjonować w dzisiejszym świecie. Działania wojenne na przygranicznych terytoriach Rosji prowadzą żołnierze Legionu "Wolność Rosji" i "Rosyjskiego Ochotniczego Korpusu". Według najnowszych doniesień miały one zająć rosyjskie wsie Kozinka i Gora-Podoł, tuż przy granicy z ukraińskim obwodem sumskim, i zaatakować miasteczko Grajworon. W wydanym oświadczeniu stwierdzili, że walczą z kremlowskim reżimem.
Doskonale wiedzieli, w jakim rejonie działają
Dodał jednak, że akcja w obwodzie biełgorodzkim może mieć silniejszy niż dotychczasowy wydźwięk propagandowy, a to dlatego, że zdarzyła się w bezpośrednim sąsiedztwie ważnej jednostki wojskowej, która posiada magazyny broni jądrowej. - Widzimy, że Rosjanie teraz pospiesznie przenoszą te magazyny w inne rejony. Widać, że ktoś, kto przygotował tę akcję, doskonale wiedział, w jakim rejonie działa. Myślę, że chciał w ten sposób przekazać Putinowi: Dokonujesz zbrodni na Ukrainie - pamiętaj, ta karta się może odwrócić - zauważał.
REKLAMA
W odpowiedzi na te akcje władze na Kremlu w całym obwodzie biełgorodzkim ogłosiły reżim operacji antyterrorystycznej, co oznacza m.in. zakaz rozpowszechniania wszelkich informacji prócz tych, które pochodzą ze źródeł oficjalnych. - Tak naprawdę Putin od początku wojny wzmacnia terror wewnętrzny. Im gorzej idzie im na froncie ukraińskim, tym wewnątrz kraju prześladowania są silniejsze, wzmaga się cenzura, aresztowania, rozprawianie się z potencjalnymi przeciwnikami politycznymi. Więc ta operacja jest kolejnym tego elementem. Wojna służy Putinowi do utwierdzania "rządów silnej ręki", a jednocześnie państwo podupada gospodarczo. To musi doprowadzić do upadku Rosji, choć nie będzie to upadek błyskawiczny, w ciągu roku czy dwóch - ocenił.
Posłuchaj
Wojna informacyjna jest równie istotna
W przestrzeni publicznej pojawiły się też komentarze, że operacja na terenie Rosji może być próbą przykrycia tego, co dzieje się w Bachmucie. - Nie patrzyłbym na to w ten sposób. Musimy bowiem zdawać sobie sprawę, że prowadzona jest również wojna informacyjna i propagandowa. Puszczane są informacje w jednym i drugim kierunku. Na pewno Ukraina szuka możliwości przeprowadzenia skutecznej kontrofensywy i na pewno chce uzyskać element zaskoczenia. Chodzi o to, aby kiedy ta kontrofensywa się rozpocznie, była zaskoczeniem dla samych Rosjan, i by później mogła być kontynuowana i rozwijana. Stąd też z dystansem musimy podchodzić do wszystkich komunikatów, także tych przesyłanych przez stronę ukraińską. Informacja jest dzisiaj orężem na polu walki. Kto wie, czy nie ważniejszym niż niejedna dywizja. Sami doświadczyliśmy tego podczas walki z terrorystami w Iraku czy Afganistanie, gdzie kluczem do zwycięstwa była przede wszystkim wiarygodna informacja i element zaskoczenia - podsumowuje rozmówca portalu PolskieRadio24.pl.
Posłuchaj
- Odstraszanie i obrona. Litewski minister obrony: Rosja jest bezpośrednim zagrożeniem
- Myśliwce F-16 dla Ukrainy. Borrell: Polska rozpoczęła szkolenie ukraińskich pilotów
Zobacz także: Gen. Roman Polko o rosyjskich prowokacjach wymierzonych w Polskę
PR24/łs
REKLAMA