15 lat od napaści Rosji na Gruzję. Bieg zdarzeń odwrócił Lech Kaczyński

2023-08-07, 17:20

15 lat od napaści Rosji na Gruzję. Bieg zdarzeń odwrócił Lech Kaczyński
Rosja wywołała wojnę z Gruzją w nocy z 1 na 8 sierpnia 2008 roku. Foto: PAP/Radek Pietruszka, Zurab Kurtiskidze/PAP/EPA

8 sierpnia mija 15 lat od wkroczenia rosyjskich wojsk na teren Gruzji. Armia Putina chciała błyskawicznie zająć separatystyczne republiki Osetii Południowej i Abchazji, a następnie ruszyć na stolicę kraju - Tbilisi. Marsz rosyjskich wojsk zatrzymała jednak, słynna już interwencja prezydenta Lecha Kaczyńskiego i innych głów państw Europy Środkowej, którzy wzięli udział w wiecu w gruzińskiej stolicy.

W nocy z 7 na 8 sierpnia minie 15 lat od wybuchu wojny rosyjsko-gruzińskiej. Konflikt wybuchł, gdy Gruzja próbowała przywrócić kontrolę nad zbuntowanymi prorosyjskimi republikami - Abchazją i Osetią Południową. Separatystów zbrojnie wsparła Moskwa, argumentując to obroną rosyjskiej ludności.

Przygotowania strony rosyjskiej do wkroczenia na teren Gruzji można było jednak obserwować już wcześniej. W połowie lipca Rosjanie zorganizowali olbrzymie manewry tuż przy granicy, aby w ich ramach przerzucić liczne oddziały na teren zbuntowanych republik. W tygodniu poprzedzającym regularny konflikt dochodziło do licznych incydentów z wymianą ognia włącznie. Obie strony twierdziły, że wyłącznie odpowiadały na ataki strony przeciwnej.

I już z samego rana 8 sierpnia pierwsze rosyjskie bomby spadły na gruzińskie miejscowości Kareli i Gori. Wówczas prezydent kraju Micheil Saakaszwili otwarcie oskarżył Rosję o "prowadzenie zakrojonej na szeroką skalę operacji wojskowej przeciwko Gruzji". 

Wizyta Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi

To właśnie sprzeciw wobec kolejnego bombardowania Gori, jakie przeprowadzili Rosjanie w pierwszych dniach wojny, był oficjalnym pretekstem do pamiętnej dziś wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi 12 sierpnia 2008 roku. Wówczas wraz z polskim prezydentem do Gruzji polecieli także prezydent Litwy Valdas Adamkus, prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves, prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko i premier Łotwy Ivars Godmanis.

Jak podkreślają do dziś Gruzini ta wizyta nie tylko zastopowała pochód rosyjskiej armii w stronę stolicy ich państwa, ale będzie pamiętana ze względu na przemówienie jakie wygłosił Lech Kaczyński, na głównym placu Tbilisi, a które okazało się prorocze dla późniejszych losów wschodniej części Europy.

- Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę - przestrzegał już wówczas Lech Kaczyński.

Gruzja nie zapomni tej postawy

Gruzja co roku wspomina to wydarzenie, które w ich ocenie ocaliło wówczas niepodległość kraju, a być może zaważyło nawet na istnieniu ich ojczyzny. Także i w tym roku przedstawiciele gruzińskich władz wyrażają wdzięczność Polsce wspominając postać Lecha Kaczyńskiego. 

Podczas konferencji w Parlamencie Europejskim poświęconej tej smutnej rocznicy były wicepremier Gruzji Giorgi Baramidze ocenił, że jego kraj na zawsze zapamięta ówczesną odwagę przedstawicieli delegacji, która odważył się na przyjazd mimo trwającej wojny i potencjalnego zagrożenia.

- Nigdy nie zapomnimy tego poparcia, tego międzynarodowego wsparcia zademonstrowanego bardzo jasno przez prezydenta Kaczyńskiego i prezydentów krajów bałtyckich. Kiedy stali wtedy na scenie, kiedy staliśmy razem, myślałem, że zostaniemy zbombardowani. I nikt nie dawał nam gwarancji, że to miejsce nie zostanie zbombardowane i prezydenci o tym wiedzieli. To było bardzo ważne przesłanie do Putina, że Gruzja, Gruzini nie są sami - powiedział były Baramidze.

Heroiczna postawa prezydenta

O tym pisał także w liście do uczestników konferencji były prezydent Gruzji Miecheil Saakaszwili, który obecnie przebywa w więziennym szpitalu. Przypomniał też zabiegi Lecha Kaczyńskiego i polskiej delegacji na kwietniowym szczycie NATO w 2008 roku w Bukareszcie, by dać Gruzji jasny plan przygotowania do członkostwa w Sojuszu. Te zabiegi były prezydent Gruzji nazwał heroicznymi.

- Niemiecka postawa była jednak główną przeszkodą. W 2008 roku zostaliśmy rzuceni wilkom na pożarcie - podkreślił Micheil Saakaszwili. Według niego to rozzuchwaliło Rosję, która przygotowała sierpniową inwazję na Gruzję.

Dziś wiemy, że tak naprawdę niewiele zabrakło do tego, aby Lech Kaczyński mógł na wspomnianym szczycie zabiegać o wsparcie dla Gruzji. W jednym z najnowszych odcinków serialu "Reset" przedstawiono kulisy starań o odizolowanie prezydenta Kaczyńskiego w udziale w prowadzeniu polityki zagranicznej Polski. Jednym z tych zabiegów było właśnie uniemożliwienie głowie państwa udziału w międzynarodowych szczytach. 

Sikorski torpedował starania

Jak przypominają komentatorzy zabiegi te czynione były, w czasie gdy Donald Tusk za wszelką cenę dążył do utrzymania serdecznych relacji z Rosją. Inną z prób storpedowania zabiegów Lecha Kaczyńskiego podjęto nawet w czasie słynnej wizyty w Tbilisi 12 sierpnia 2008 roku.

W serialu "Reset" Adam Bielan wspomina, że towarzyszący wówczas Lechowi Kaczyńskiemu szef MSZ Radosław Sikorski był bliski wywołania skandalu dyplomatycznego. Podczas wspólnej kolacji, która odbyła się po zakończeniu wiecu Sikorski miał się zachowywać w dziwny sposób. - Gdy prezydenci i ministrowie zastanawiali się, co można zrobić, w jaki sposób uchronić Gruzję przed utratą dużej części terytorium, nagle minister Sikorski zaczął głośno dokazywać, krytykować, krzyczeć do prezydenta Kaczyńskiego - relacjonował polityk.

- Groził nam skandalik dyplomatyczny. Prezydent Kaczyński poprosił mnie wtedy i ministra [Piotra] Kownackiego, który był wtedy szefem Kancelarii Prezydenta, żebyśmy wzięli ministra Sikorskiego na spacer, żeby trochę ochłonął i żeby nie doszło do pogorszenia sytuacji. Wzięliśmy pana ministra na spacer, (...) dwadzieścia kilka minut chodziliśmy w kółko - wspominał Bielan.

Sprzeciw wobec rosyjskiego imperializmu

Pomimo tych licznych prób sabotażu wobec prezydenta Lecha Kaczyńskiego jego postawa w tamtym czasie będzie zapamiętana nie tylko przez obywateli Gruzji, ale wszystkich krajów Europy Środkowej, która w swoich dziejach doświadczyła czym jest "ruski mir".

Lech Kaczyński przemawiając wówczas do 200 tys. zgromadzonych, zapewnił, że Gruzja zawsze może liczyć na pomoc przyjaciół, a obowiązkiem społeczności międzynarodowej jest solidarne przeciwstawienie się rosyjskim dążeniom imperialnym. Zapewnił też gruzińskich obywateli, że nie zostali sami w walce.

O tym, że ówczesna postawa Lecha Kaczyńskiego miała wpływ na zakończenie działań wojennych w Gruzji nigdy wątpliwości nie miał prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili. Według niego przywódca Kremla Władimir Putin nigdy nie zapomniał Lechowi Kaczyńskiemu tego zdarzenia. Saakaszwili ocenił, że śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego w katastrofie pod Smoleńskiem była osobistą zemstą Putina za Tibilisi.

"Putin zabił jego, a teraz zabija mnie" - napisał w jednym z listów, z związku z rocznicą 10 kwietnia 2010 roku. 

Czytaj także:

PR24/łs

Polecane

Wróć do strony głównej