"Winni tego, że istniejemy". Czwarta rano, nalot FSB, płacz dzieci. Te sceny zna co trzecia rodzina Tatarów krymskich
Tatarzy krymscy mieli jasność, co czeka ich po 2014 roku. Niszczone są elity, język, kultura, media - przekazała Polskiemu Radiu Mumine Salijewa, żona Seirana, skazanego na 16 lat więzienia. Rosjanie bezpowrotnie niszczą pod pretekstem "renowacji" nawet słynny pałac chanów krymskich w Bakczysaraju, duchowe, religijne centrum narodu. Więźniowie polityczni skazywani są na długie wyroki, pozbawiani leczenia, co spowodowało śmierć przynajmniej jednego z nich, Dżemila Dżafarowa.
2023-11-21, 14:14
Mumine Salijewa jest żoną krymskotatarskiego więźnia politycznego Seirana Salijewa, matką czworga dzieci.
Mumine jest także dziennikarką zajmującą się tematyką międzynarodową, obrończynią praw człowieka i koordynatorką organizacji Krymskie Dzieciństwo, działającej na rzecz dzieci 186 więźniów politycznych. - Można pomóc nam, Tatarom krymskim, informując o tym, co się dzieje na Krymie. Można też napisać list do więźnia politycznego, o tłumaczenie i przekazanie zadba Krymska Solidarność - mówi Polskiemu Radiu.
Rodziny Tatarów krymskich, bardzo często wielodzietne, są w niezwykle trudnej sytuacji. Ojcowie rodzin są porywani na oczach dzieci: Federalna Służba Bezpieczeństwa przeprowadza przeszukania w domach o 4 nad ranem. Mumine Salijewa mówi portalowi PolskieRadio24.pl, że procesy przeciwko Tatarom krymskim fabrykowane są w dość specyficzny sposób. Tworzone są nagrania, które potem są "interpretowane" pod tezę śledczych. Tak z modlitwy (namaz) można stworzyć "Hamas". Tego rodzaju sfabrykowane zarzuty są pretekstem, by skazywać Tatarów krymskich na wieloletnie więzienia.
- Po tym, gdy aresztowano mojego męża, nie widziałam go przez pięć lat, tyle trwał proces - zaznacza Mumine Salijewa. Kilkumiesięczna córka Salijewów mogła zobaczyć ojca po raz drugi dopiero gdy miała już blisko sześć lat.
REKLAMA
Mumine, matka trzech dziewczynek i chłopca, w dniu aresztowania jej męża postanowiła zorganizować zajęcia dla dzieci więzionych Tatarów krymskich. W naszym narodzie jest taka tradycja, że nie ma cudzych dzieci - tak to argumentowała. Zaczęła organizować cotygodniowe spotkania takich dzieci, podczas których dla dzieci organizowane są wycieczki, zajęcia, lekcje z nauczycielami. I tak powstało Krymskie Dzieciństwo.
- Ukraiński desant na lewy brzeg Dniepru. Eksperci: Rosjanie sami pomogli w ataku
- Zatrzymana w bandycki sposób 25-latka. Jechała do chorego na raka ojca, jedyna w busie nie miała rosyjskiego paszportu
- Krym SOS: trwa ludobójstwo Rosji na Tatarach krymskich. Areszty, prześladowania, bezprawna mobilizacja
- Jako jedna z niewielu przekazuje relacje z Krymu. 15 jej kolegów jest w więzieniu, jej koleżankę dziennikarkę porwano
Tatarzy krymscy wiedzieli, co oznacza 2014 rok
Mumine Saljiewa podkreśla, że w 2014 wszyscy Tatarzy krymscy byli świadomi, że nadchodzi znów tragiczny czas dla ich narodu. Mieli bowiem w pamięci ludobójczą deportację setek tysięcy Tatarów krymskich z półwyspu w czasach sowieckich. Mogli powrócić na półwysep dopiero, gdy Związek Radziecki upadał.
- Po 2014 roku, po zmianach geopolitycznych ludność krymskotatarska miała jasne rozumienie tego, że na Krymie będzie miała miejsce kampania represji. Rozumiano to także dlatego, że Tatarzy krymscy już dwukrotnie byli na skraju wyginięcia, to jest za caratu i pod reżimem sowieckim. Aneksja Krymu miała miejsce w 1783 roku, potem w 1944 roku Związek Radziecki przeprowadził deportację Tatarów krymskich z półwyspu. Wydarzenia te zapisały się trwale w genetycznej i historycznej pamięci narodu. Zatem Tatarzy krymscy już rozumieli, jakiemu systemowi ponownie będą musieli stawić czoła - podkreśliła Mumine.
REKLAMA
Na początku władze Rosji zadbały o to, by na okupowanym terytorium zaległa cisza medialna.
- Jak zachowywały się rosyjskie władze na początku? Wszystkie niezależne media zostały przymusowo wydalone, to znaczy już w 2015, 2016 roku nie było na Krymie profesjonalnych dziennikarzy i profesjonalnych mediów - wspominała Mumine.
Mumine powiedziała, że Tatarzy krymscy rozumieli, że społeczeństwo, a także społeczność międzynarodowa muszą otrzymywać informacje o sytuacji na Krymie. - Dlatego też członkowie społeczności Tatarów krymskich, którzy początkowo nie byli dziennikarzami, a np. nauczycielami, filologami, zaczęli pełnić tę funkcję. Wśród nich był mój mąż. Jest filologiem z wykształcenia, prowadził wycieczki dla turystów na Krymie. Tacy ludzie podjęli się misji dziennikarstwa. To znaczy, aktywiści zaczęli pisać w sieciach społecznościowych, na Facebooku, o tym, co działo się na Krymie, przygotowywali streamy, by można było udokumentować, jak prowadzono przeszukania w domach Tatarów krymskich - przekazała.
- I właśnie za jego aktywną pracę, za to, że mój mąż Seiran Salijew pisał, co tak naprawdę robią rosyjskie władze - został aresztowany. Takich osób jak mój mąż jest 186. To ludzie, którzy znaleźli się w rosyjskich zakładach karnych za swoją działalność, aktywność, za swoje poglądy polityczne i religijne - zaznaczyła Mumine.
REKLAMA
Mumine Salijewa podkreśliła, że należy także pamiętać o innych systemowych aktach prześladowań i nacisków, które mają miejsce na Krymie.
- To porwania, tortury, niszczenie historycznych artefaktów. Na przykład, kompleks pałacowy chanów krymskich w Bakczysaraju jest faktycznie niszczony pod przykrywką "renowacji". Jest to bardzo ważny zabytek dla Tatarów krymskich, dla naszego dziedzictwa duchowego, religijnego, dla tożsamości naszego narodu - zaznaczyła.
Pałac w Bakczysaraju to jedyny zachowany kompleks pałacowy Tatarów krymskich na świecie i jeden z trzech tylko zachowanych w Europie muzułmańskich kompleksów pałacowych, obok Topkapi w Stambule i Alhambry w Grenadzie. Był siedzibą chanów krymskich od połowy XIV wieku. W XVIII wieku zajął go carat. Eksperci ukraińscy zwracają uwagę, że prace prowadzone w pałacu niszczą go, likwidują jego historyczną tożsamość. Minister Kultury i Polityki Informacyjnej Ołeksandr Tkaczenko wzywał UNESCO do interwencji ws. Rosji, która niszczy pałac w Bakczysaraju.
Pałac jest zabytkiem o znaczeniu światowym, a dla narodu Tatarów krymskich jest to ważny symbol narodowy i kultury duchowej. Znajdował się na liście informacyjnej, miał być włączony na listę zabytków UNESCO.
REKLAMA
***
Rosjanie niszczą także wiedzę o kulturze krymskotatarskiej oraz szerzą wizerunek "Tatara krymskiego zdrajcy".
- Ograniczana jest twórczość literacka i wiedza o literaturze tatarskiej. Podręczniki są pisane na nowo. Praktycznie do wszystkich szkół ogólnokształcących na Krymie wprowadzono podręcznik do historii, który głosi, że Tatarzy krymscy są zdrajcami. Represje, ludobójstwo są zatem prowadzone w wielu wymiarach - zaznaczyła Mumine Salijewa.
W co trzeciej rodzinie miał miejsce nalot FSB
Rodziny Tatarów krymskich, bardzo często wielodzietne, są terroryzowane. Ojcowie rodzin są porywani na oczach dzieci.
REKLAMA
- Jeśli mówić o tym, jak przeprowadzane są przeszukania, moja rodzina jest przykładem tego, co stało się w de facto w co trzeciej rodzinie krymskotatarskiej. Tatarzy krymscy są małą grupą, zwartą etnicznie, która jest bardzo ściśle związana poziomo więzami rodzinnymi. Represje, związana z nimi katastrofa, faktycznie nawiedziły co trzeci dom - przekazała Mumine.
- Rano, o 3, o 4 o czwartej nad ranem, dziesiątki zamaskowanych funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa z karabinami maszynowymi, z inną bronią, z psami, wchodzą do domów. Nie są odczytywane żadne postanowienia. Nie jest przestrzegane nawet prawodawstwo Rosji. Nie respektuje się żadnego prawa w takich przypadkach. Dlatego nie nazywamy tego przeszukaniami, są to de facto naloty, obławy - zaznaczyła.
Po aresztowaniu pojawiają się bardzo poważne zarzuty, zagrożone bardzo wysokimi wyrokami, ale oparte na sfabrykowanych materiałach.
- Zwykle następnie dowiadujemy się o sprawie karnej, przy czym najczęstsze przypadki to artykuły dotyczące terroryzmu i ekstremizmu, co do których w bazie dowodowej pojawiają się tylko nagrania audio. To wszystko wyjaśniam, bo to bardzo ważne, by rozumieć, w jakiś sposób i dlaczego Tatarzy krymscy są aresztowani - podkreśliła nasza rozmówczyni.
REKLAMA
Taktyka FSB. Hamas zamiast modlitwy
Mumine mówi, że te sprawy fabrykowane są w dość specyficzny sposób. Tworzone są nagrania, które potem są "interpretowane" pod tezę śledczych. Tak z modlitwy można stworzyć "Hamas".
- Osoby rekrutowane przez siły bezpieczeństwa FSB nagrywają rozmowy Tatarów krymskich w meczetach, w domach, na tematy religijne, polityczne. I na przykład działacz na rzecz praw człowieka Emir-Usein Kuku, który jest uznawany za więźnia sumienia przez Frontline Defenders czy Amnesty International, mówi podczas rozmowy "poszedłem na namaz". Namaz to odprawiana pięć razy dziennie modlitwa, którą odmawiają muzułmanie. Oficerowie FSB dali następnie "ekspertyzę" tego nagrania audio - najpewniej wykonywała ją osoba, która nie ma wykształcenia religijnego, może to był filolog, dajmy na to z uniwersytetu w Baszkirii. Osoba ta wydała orzeczenie, że dana osoba mówi: "poszedłem do Hamasu", zamiast poszedłem na namaz (na modlitwę). I to w ten sposób zniekształcane są te rozmowy - opowiedziała Mumine.
Z kolei Seiran Salimow wedle śledczych miał być na "konspiracyjnym spotkaniu", choć był w meczecie.
- Albo na przykład mój mąż Seiran Salimow - był w meczecie, a wszak meczet, to jest miejsce, gdzie muzułmanie odprawiają rytuały kultu religijnego. A materiały sprawy sądowej mówią o jakimś konspiracyjnym spotkaniu, zamkniętym, "w podziemiu", chociaż ten meczet jest miejscem, do którego po prostu przychodzą muzułmanie. A mój mąż w meczecie powiedział "Wszechmogący, pomóż muzułmanom w Syrii i na całym świecie". A akurat w tym czasie Rosja prowadziła ofensywę wojskową w Syrii, zabijani byli cywile, kobiety, dzieci i tak dalej. Dlatego mój mąż się tak modlił, a to jest tradycyjna modlitwa Tatarów krymskich. Powiedział: "Wszechmogący, pomóż muzułmanom w Syrii i na całym świecie". To zdanie zostało zinterpretowane tak, jakby mój mąż wyrażał poparcie dla terrorystów w Syrii, zatem jakby był terrorystą - zaznaczyła Mumine Salimowa.
REKLAMA
Jak podkreśliła, w wyniku takich właśnie absurdalnych oskarżeń ludzie są skazywani na 20 lat więzienia.
- Do tego procesy odbywają się za zamkniętymi drzwiami. Na Krymie nie mamy możliwości uczestniczenia w rozprawach sądowych, a jest to naruszenie zasady jawności. To znaczy ani media, ani opinia publiczna, nie mogą dowiedzieć niczego o tym, jak odbywają się rozprawy sądowe. Przez ten cały czas śledztwa, procesu nie są udzielane pozwolenia na wizyty. Mój mąż i ja zobaczyliśmy się dopiero pięć lat później po jego aresztowaniu, to znaczy, kiedy został przeniesiony z aresztu śledczego do kolonii karnej. Rozprawy sądowe trwały pięć lat - zaznaczyła.
Rozprawy toczą się po kryjomu, i pojawiają się na nich "ukryci świadkowie".
- Sąd w czasie tych utajnionych rozpraw podejmuje próby udowodnienia winy w jakikolwiek sposób. W tych procesach pojawiają się tzw. utajnieni świadkowie - nie możemy się dowiedzieć, kim oni są, nie możemy ich poznać. Tymczasem nieanonimowi świadkowie obrony nie mają znaczenia. W naszym przypadku było stu świadków obrony: byli to ludzie z grona inteligencji, intelektualistów, nauczycieli, profesorów, polityków, działaczy społecznych, różnych osób publicznych. Przychodzili do sądów i opowiadali, składali zeznania o więźniach, mówili o nich, jakimi są ludźmi - zauważa nasza rozmówczyni.
REKLAMA
Pięć lat bez ojca
W ciągu tego dziwnego "procesu" rodzina nie może się ze sobą zobaczyć.
- Dopiero pięć lat później zrobiłem to zdjęcie, pięć lat później dopiero się widzieliśmy. Gdy go aresztowano, Sofia miała pięć miesięcy. Gdy pozwolono na widzenie z tatą, była już dużym dzieckiem. miała już prawie sześć lat. Podobnie z resztą dzieci. Nie widziały swojego ojca przez pięć lat - wskazała Mumine Polskiemu Radiu, pokazując fotografiię z niemowlakiem, a potem z całkiem już dużą dziewczynką.
- I tak obraz jest w setkach rodzin. Identyczne historie. Mamy około dwustu takich historii na Krymie - dodała.
Kim są więźniowie polityczni?
Mumine mówi, że wielu więźniów politycznych to aktywiści. - Robili streamy na temat tego, co działo się na Krymie, udzielali komentarzy ukraińskim zawodowym dziennikarzom - ponieważ ci byli już poza Krymem. Aktywiści, którzy pozostali na Krymie, jako pierwotne źródła informacji na temat zdarzeń, często ich świadkowie, komentowali, co dzieje się na półwyspie. Jeździli na procesy sądowe, opowiadali o tym, co dzieje się w sądach, pomagali rodzinom więźniów politycznych. I potem budowano taki łańcuch: jeśli wyrażasz solidarność z rodzinami uwięzionych, to również wspierasz tam tak zwany terroryzm lub ekstremizm - wyjaśniła.
REKLAMA
Terror dotknął wszystkich Tatarów krymskich na małym półwyspie
Krym, jak dodała, to mały półwysep, zwarty, rodziny z takimi doświadczeniami żyją tam prawie wszędzie. - Te czystki, obławy, jak nazywamy te przeszukania, naloty, miały miejsce praktycznie w każdym mieście. Ostatnie szczególnie skandaliczne wydarzenie miało miejsce w sierpniu. Wówczas pięć osób zostało aresztowanych w Bakczysaraju, w mieście, w którym mieszkam. Jeden z aresztowanych jest już trzecim synem aresztowanym w tej samej rodzinie. W innej rodzinie aresztowano syna, ojca i brata, w trzeciej rodzinie dwóch braci. Represjom poddawane są całe rodziny - podkreśliła Mumine.
Jak pomóc?
Mumine podkreśla, że przede wszystkim trzeba najpierw powiedzieć w zwięzły sposób, na czym polega "wina Tatarów krymskich" . - Leży ona tylko w tym, że jesteśmy, że istniejemy jako naród z własną mentalnością, z własną tożsamością - przekazała.
Tatarzy krymscy masowo pokazali swoją nielojalność wobec Rosji, okazywali sprzeciw wobec represji, które miały miejsce.
- Mówimy, że nasza wina jest tylko w tym, że istniejemy. Ponieważ masowe represje mają miejsce z powodów religijnych, narodowych i politycznych - dodała.
REKLAMA
Tatarzy krymscy nie mają złudzeń, że by odzyskali wolność, konieczne są zmiany polityczne.
- Oczywiście, kwestia uwolnienia ukraińskich więźniów politycznych może być wtedy realna, jeśli zajdą pewne zmiany polityczne. To znaczy, rozumiemy, że kwestia uwolnienia jest powiązana ze zmianami politycznymi. To jest coś, co jest ustalane na poziomie międzyrządowym. Wymiana więźniów jest to jedno ze skutecznych narzędzi, które można by tu wykorzystać - zaznaczyła.
Podkreśliła, że Tatarzy krymscy nie opuszczają rąk. Można wesprzeć ich, pomagając im szerzyć informacje o tym, co się dzieje na półwyspie.
- Jeśli mówić o sytuacji na Krymie, my ze swojej strony nadal wychowujemy ludność Tatarów krymskich, naszą społeczność zamieszkującą wnętrze półwyspu. Opowiadamy także ludziom z zewnątrz, o tym, co dzieje się na Krymie. Często mówię moim kolegom i koleżankom z zagranicy, że Tatarzy krymscy nadal masowo okazują swoją solidarność i opór tylko dlatego, że na Krymie istnieje aktywna grupa, która nie ustaje w tym, by mówić, opowiadać i edukować, i wychowywać ludność Tatarów krymskich. I zatem gdy międzynarodowe media, media poszczególnych państw, informują o nas - to jest dla nas bardzo ważne - dodała.
REKLAMA
- Medialność, informowanie - to dla nas niezwykle ważne. To podstawowa, najważniejsza sprawa, w jakiej mogą nam pomóc nasi koledzy. Formy mogą być bardzo różne. To mogą być duże artykuły, mogą to być publikacje listów więźniów. Więźniowie piszą listy w więzieniu, adresują je do różnych narodów, ale w szczególności do Tatarów krymskich. W swoich listach opisują horrory, przez które przechodzą w więzieniach - zaznaczyła Mumine.
Podkreśliła, że w więzieniach dochodzi tam do zbrodni. - Straszny przykład to los dziennikarza obywatelskiego Ameta Sulejmanowa. Człowiek ten potrzebował pomocy medycznej, ma chorobę serca, musiał mieć wymienioną zastawkę. A tymczasem został wywieziony z aresztu śledczego na Krymie, przymusowo przeniesiony do Rosji na miesiąc. Nie ma o nim informacji, nie wiemy, gdzie został przeniesiony. Ten człowiek nie może obejść się bez świeżego powietrza, musi stale brać leki, a tymczasem gdzieś został przeniesiony, aby powoli umrzeć - zaznaczyła.
Jeden z więźniów politycznych Rosji zmarł w niewoli - choć alarmowano, że powinien być poddany leczeniu.
- Aktywista Dżemil Dżafarow, sześćdziesięciolatek, miał problemy z sercem i niewydolność nerek. Bezustannie mówiliśmy o tym, że po prostu nie przeżyje w więzieniu. I pochowaliśmy go w zeszłym roku, żegnał go cały naród. Umarł. Dżafarow zmarł, ponieważ nie zapewniono mu opieki medycznej. W jego pogrzebie uczestniczyli Tatarzy krymscy praktycznie z całego Krymu. Ponieważ to była prawdziwa zbrodnia, de facto morderstwo - zaznaczyła działacza.
REKLAMA
- Więźniowie zachowują hart ducha, nadal walczą, w więzieniach, i piszą o tym w swoich listach. Zatem publikacje ich listów byłyby bardzo ważne. Można organizować wystawy fotograficzne. Można pisać listy do więźniów politycznych na Krymie. Na Facebooku znajduje się strona internetowa poświęcona Solidarności Krymskiej. Jest po angielsku, jest i po rosyjsku - dodała. https://crimean-solidarity.org/; https://www.facebook.com/crimeansolidarity/?locale=ru_RU
Czym jest Krymska Solidarność?
Mumine Salijewa opowiedziała także o tym, czym jest Krymska Solidarność. Organizacja ta jest określana jako fenomen, ze względu na genezę, na skalę działania, na odwagę jej członków. Ma renomę międzynarodową.
- Kiedy zaczęły się represje na Krymie, pierwszych pięciu aktywistów, w tym ja i mój mąż, zdecydowaliśmy, że potrzebujemy platformy, stowarzyszenia, ruch praw człowieka, który byłby w stanie zsynchronizować wszystkie procesy. I stworzyliśmy organizację, która nazywa się "Krymska Solidarność". Tworzą ją aktywiści spośród dziennikarzy, obrońców praw człowieka, prawników, adwokatów, wolontariuszy, którzy nadal mówią o sytuacji na Krymie, okazywać pomoc prawną więźniom politycznym, a także ich rodzinom. To znaczy, są to ludzie, którzy nie są profesjonalistami, ale którzy zjednoczyli się w takiej platformie, w takim ruchu praw człowieka Krymskiej Solidarności - przekazała Mumine.
- W jednej z rezolucji ONZ był punkt o tym, że ONZ potępia prześladowanie Krymskiej Solidarności. Ogromna cześć więźniów politycznych na Krymie to aktywiści Krymskiej Solidarności - przekazała Mumine.
REKLAMA
Krymska Solidarność powstała w 2016 roku.
- Osobno, stworzyliśmy stronę internetową Krymskiej Solidarności dla dziennikarzy, którzy będą mogli stamtąd czerpać stamtąd wszystkie niezbędne informacje - zaznaczyła Mumine.
- Za pośrednictwem strony internetowej Krymskiej Solidarności można napisać list do więźniów politycznych. Jest tam sekcja: "napisz list". Można napisać list, a my następnie sami drukujemy i przesyłamy je więźniom już z terytorium Krymu. To bardzo dobry, wygodny sposób, który jest dostępny dla każdego - przekazała działaczka.
- Pierwszy koordynator Krymskiej Solidarności, uwięziony Serwer Mustafajew, przed niewieloma dniami skierował swoją wiadomość do wszystkich kolegów, przyjaciół, do tych, którzy są z nim solidarni. Jest list do nas dotarł. Pisze, że otrzymał listy z Polski, z Czech, z Rumunii, z Ameryki, i to naprawdę pomaga zachować siłę ducha - przekazała.
REKLAMA
- To jest bardzo ważne, by pisać. Przez stronę Krymskiej Solidarności to jest bardzo wygodne, bo nawet jeśli list przychodzi po angielsku lub na przykład po polsku, tłumaczymy go na rosyjski. Chodzi o to, że w więzieniach obowiązuje rosyjska cenzura. Tłumaczymy to operatywnie na rosyjski i wysyłamy - dodała.
List można przesłać przez stronę Krymskiej Solidarności: https://crimean-solidarity.org/jaz-ummetim.
Z Mumine Salijewą rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio24.pl
REKLAMA