Jako jedna z niewielu przekazuje relacje z Krymu. 15 jej kolegów jest w więzieniu, jej koleżankę dziennikarkę porwano
Krymska Solidarność określana jest jako fenomen na skalę światową. - Część z nas pracuje jawnie, część ukrywa swoją tożsamość. Nie wiadomo, która strategia jest lepsza - koledzy i z pierwszej, i drugiej grupy trafili do więzień. Chcemy informować o tym, co się tu dzieje, apelujemy także, by świat interesował się losem Krymu. Każdy artykuł - to dokumentacja, zostawia ślad w historii - przekazała portalowi Polskiego Radia dziennikarka obywatelska Lutfije Zudijewa z Kymskiej Solidarności, która jako jedna z nielicznych informuje świat o tym, co się dzieje na Krymie.
2023-11-08, 14:30
Dziennikarze tak naprawdę zniknęli z Krymu - bo ich praca stała się zbyt niebezpieczna. By świat wiedział, co się dzieje na Krymie, zwykli ludzie musieli stać się dziennikarzami obywatelskimi. Ich działalność jest obarczona olbrzymim ryzykiem, wymaga od nich odwagi, odporności na olbrzymi stres i codzienne traumatyczne doniesienia.
Wywożeni w głąb Rosji
Luftije Zudijewa jest drobna i bardzo spokojna. Zwraca uwagę skupienie, wyciszenie, ale i pewien optymizm, może wynikający z działania, aktywności, przekonania o jej słuszności.
Opowiadanie o tym, co ostatnio zmienia się na Krymie, zaczyna od wskazania, że według danych przedstawicielstwa prezydenta Ukrainy i ukraińskich obrońców praw człowieka, jest tam 186 więźniów politycznych.
Podkreśla, że Krymska Solidarność stara się śledzić ich losy. Teraz problemem jest to, że zaczynają być wywożeni bardzo daleko, w głąb Rosji, gdzie nie mogą odwiedzać ich rodziny. Są to osoby skazane nawet na 20 lat więzienia.
REKLAMA
- Znamy imiona i nazwiska tych osób, wiemy, gdzie prawie każdy z nich się znajduje. Większość z nich otrzymała już ogromne dwucyfrowe wyroki. Naruszeniem norm prawa międzynarodowego jest obecnie ich przewożenie z terytorium Krymu na terytorium Federacji Rosyjskiej. W efekcie ktoś znajduje się w odległości 5 tys. km od domu, ktoś inny w odległości 1,5 tys. kilometrów. Takich ludzi na Krymie jest niestety coraz więcej - przekazała Luftije Zudijewa.
- Rosja zaczęła budowę kolei na okupowany Krym. "Jeżdżenie mostem Krymskim jest obecnie niebezpieczne"
- Zatrzymana w bandycki sposób 25-latka. Jechała do chorego na raka ojca, jedyna w busie nie miała rosyjskiego paszportu
- Krym SOS: trwa ludobójstwo Rosji na Tatarach krymskich. Areszty, prześladowania, bezprawna mobilizacja
Kto interesuje się sytuacją na Krymie?
Istotne jest, czy to co się dzieje na Krymie jest właściwie odbierane przez opinię publiczną. Czy rozumie się, dlaczego to jest ważne, i to, że jeśli nie znajdzie się mechanizmów zaradczych, to zło może się rozszerzyć, zapukać do kolejnych drzwi, do naszego domu?
REKLAMA
Luftije Zudijewa mówi, że zainteresowanie tematem Krymu trudno było wzbudzić jeszcze przed 24 lutego 2022 roku.
- Kiedy cała uwaga przeniosła się na te wszystkie nieszczęścia, to sytuacja praw człowieka na Krymie znalazła się w jeszcze głębszym cieniu - mówi.
Z drugiej strony, jak zaznacza, łatwiej jest teraz wyjaśnić represje, polityczne motywy prześladowania ludzi, ponieważ wiele rzeczy stało się już oczywistych na przykładzie tego, co działo się w innych regionach Ukrainy.
- Wiele osób zdało sobie sprawę, że nieszczęścia, które miały miejsce przez wiele lat na Krymie rozwinęły się w katastrofę olbrzymiego rozmiaru po lutym 2022 roku. W tym kontekście informować, przekazywać informacje, stało się łatwiej - podkreśliła.
REKLAMA
Na Krym już nie przyjeżdżają dziennikarze
Luftije Zudijewa zastrzega, że informowanie o Krymie stało się przez te ostatnie lata o wiele trudniejsze w tym sensie, że międzynarodowi dziennikarze praktycznie nie przyjeżdżają teraz na półwysep.
- Niektórzy boją się sankcji, a niektórzy nie mogą już wjechać przez Ukrainę, jak to robili kiedyś międzynarodowi dziennikarze, po otrzymaniu akredytacji od władz ukraińskich. Natomiast wielu uważa za niedopuszczalne wjazd na terytorium Krymu przez terytorium Federacji Rosyjskiej. Ale nie są to największe zagrożenia dla dziennikarzy. Wiele osób nie przyjeżdża, ponieważ istnieje obiektywne zagrożenie dla bezpieczeństwa dziennikarzy na Krymie - zaznacza.
Luftije Zudijewa mówi, że obecnie piętnastu jej kolegów znajduje w więzieniu. - Są to ludzie, którzy zajmowali się relacjonowaniem przeszukań, represji i sytuacji społeczno-kulturalnej. Wśród nich są Tatarzy krymscy i Ukraińcy, i są dziennikarze, którzy byli związani z bardzo dużymi i profesjonalnymi redakcjami, takimi jak Radio Swoboda, to jest Władysław Jesipienko. Są i dziennikarze obywatelscy, którzy nie mieli legitymacji prasowych, nie mieli żadnych dziennikarskich poświadczeń, ale byli zaangażowani w relacjonowanie sytuacji ze względu na ich silną wewnętrznie motywowaną inicjatywę. Oni chcieli tylko rzucić więcej światła na sytuację na Krymie i myślę, że w dużej mierze dlatego trafili do więzienia - powiedziała.
Rosjanie starają się sprawiać wrażenie, że aresztowani dziennikarze to terroryści, sprawcy ciężkich przestępstw, tak by osoby postronne trzy razy zastanowiły się, zanim zdecydują się wziąć je w obronę i by jak najmniej osób chciało zbadać tę sprawę.
REKLAMA
- Jednak jeśli zwrócimy uwagę na ich sprawy karne, to nigdzie w materiałach sprawy nie znajdziemy oskarżeń związanych z ich działalnością zawodową. Rosyjskie służby specjalne aresztują ich pod zarzutem innych przestępstw: takich jak sabotaż, przechowywanie materiałów wybuchowych, zaangażowanie w działalność terrorystyczną. I myślę, że to jest robione celowo, bo obrona ludzi z oskarżeniami w kwestii takich spraw na arenie międzynarodowej staje się znacznie bardziej skomplikowana - zaznaczyła.
Luftije Zudijewa mówiła, że trudno czasem wyjaśnić osobom nieznającym realiów Krymu, w jaki sposób działalność zawodowa danej osoby jest związana z profilem sprawy karnej, w której została oskarżona.
- Niemniej jednak próbujemy to rozwikłać, uczestniczymy w procesach sądowych naszych kolegów, piszemy z nich relacje tekstowe, transmisje, piszemy raporty, wówczas gdy pozwala się nam wejść na salę. Niestety po 24 lutego 2022 roku dostanie się na salę sądową, stało się jeszcze trudniejsze - dodała Luftije Zudijewa.
Dziennikarka zaznaczyła, że sądy utajniają procesy. - Tłumaczą to sytuacją, którą rzekomo mamy na Krymie, że nie jest bezpiecznie, lub tym, że podczas sesji sądowej można ogłosić zeznania, które nie powinny być upublicznione. Najprawdopodobniej rzeczywisty problem leży w imionach i nazwiskach śledczych, współpracowników służb specjalnych, prokuratorach, którzy są zaangażowani w fabrykowanie tych spraw kryminalnych - podkreśliła dziennikarka.
REKLAMA
- Oni, oczywiście, pomimo tego, że dopuszczają się represji, obawiają się, że ich nazwiska staną się publiczne, i w przyszłości zostaną objęci poważnymi sankcjami międzynarodowymi lub innymi formami kary. Utajnianie procesów łączę właśnie z tym - zaznaczyła.
Koledzy w celach
Luftije Zudijewa powiedziała, że w celach jest bardzo wiele osób, które zna. - Uwięzieni, to jak wspomniałam także dziennikarze obywatelscy Krymskiej Solidarności. To taka platforma obywatelska na Krymie, która zjednoczyła adwokatów, prawników, dziennikarzy obywatelskich, krewnych więźniów. Oni wszyscy pracują nad tym, aby prowadzone przeciwko nim sprawy karne były bardziej widoczne dla opinii publicznej na świecie, aby społeczność międzynarodowa miała możliwość zrozumienia, co się dzieje, przeanalizowania wersji, wersji śledztwa i wersji obrony i zrozumieć, kto ma rację w tej historii - wyjaśniła.
Krymska Solidarność dba zatem o to, by osoby prześladowane nie zostały bez ochrony. Publikuje także listę więźniów politycznych.
Porwana do piwnicy
Rosja nie oszczędza również kobiet - dziennikarek. Jedna z nich została porwana, umieszczona w piwnicy, prawdopodobnie zarzuca się jej zdradę
REKLAMA
- Wśród więźniów jest także moja koleżanka po fachu Iryna Daniłowicz, która na co dzień leczyła ludzi, jest pielęgniarką z zawodu, ale po 2014 roku w jej życiu pojawił się inny rodzaj działalności, to jest dziennikarstwo. Iryna zaczęła pisać o korupcji, o kwestiach związanych z medycyną na Krymie, o procesach więźniów politycznych. Początkowo przeszukanie w jej domu odbywało się pod zarzutem zdrady państwowej. Śledczy nie mogli jednak znaleźć niczego, co by na to wskazywało - relacjonowała Luftije Zudijewa.
Okoliczności jej zatrzymania były okrutne. Bezpośrednio po aresztowaniu trzymano ją przez tydzień w piwnicy, w więzieniu, żaden z krewnych nie wiedział, gdzie ona się znajduje. Ojciec szukał jej z pomocą policji, nawet dzwonił do kostnic szpitalnych, nie wiedział, co dzieje się z jego córką. Jednak ponieważ jego dom został przeszukany, rozumiał, że w tę historię były zaangażowane organy ścigania i służby specjalne Federacji Rosyjskiej.
Dopiero tydzień później adwokatowi udało się znaleźć Irynę, dowiedzieć się, że przez cały ten czas była przetrzymywana w piwnicy FSB na Krymie, gdzie przesłuchiwano ją codziennie za pomocą wariografu i próbowano dowiedzieć się, czy była powiązana ze służbami specjalnymi obcych państw.
Jak mówi Luftije Zudijewa, wszystko to stało się tylko dlatego, że za pośrednictwem swoich osobistych kont społecznościowych lub za pośrednictwem ukraińskich mediów, z którymi współpracowała, pomagała ujawniać informacje o represjach na Krymie.
REKLAMA
Luftije Zudijewa podkreśliła, że od Iryny chciano wydobyć nazwiska kolegów. Nawet sędzia na procesie powiedziała, że podczas przesłuchania śledczy byli zainteresowani nazwiskami dziennikarzy, którzy pracują na Krymie, chcieli wiedzieć, kogo zna, kto jest jej znajomym, czy być może ktoś pracuje anonimowo, niepublicznie, a ona akurat zna tych ludzi.
Śledczy chcieli poznać nazwiska dziennikarzy Krymskiej Solidarności, ponieważ wielu z nich pracuje w systemie niejawnym.
Informacje pojawiają się, ale nie są spersonalizowane, to znaczy ludzie nie podpisują się nazwiskami, imionami, mówiła Luftije Zudijewa.
Najważniejsze są względy bezpieczeństwa
Dziennikarze na Krymie mają dwie strategie, jak podkreśliła Luftije Zudijewa: część pozostaje w ukryciu, część nadal decyduje się pracować publicznie. Podanie nazwiska czasem wzmacnia siłę przekazu, rozpoznawalność daje pewną ochronę, z drugiej strony wystawia nieanonimowego autora na natychmiastową reakcję władz rosyjskich.
REKLAMA
Dziennikarze międzynarodowi, jak przypominała, nie mogą obecnie wjechać na półwysep, a dziennikarzom ukraińskim w wielu przypadkach zakazuje się wjazdu i pracy na terytorium Krymu, ponieważ są postrzegani jako na przykład zwolennicy Ukrainy.
- Władze nie chcą, by byli obecni i relacjonowali sytuację. Wielu moim kolegom zakazano wjazdu na Krym przez 10 lat, przez 20 lat, w przypadku jednej z osób przez 34 lata - zaznaczyła dziennikarka.
Już choćby po tym widać, jak bardzo władzom rosyjskim zależy, by nikt nie zajmował się tym, co ma miejsce na Krymie.
Inni, jak zaznaczyła Luftije Zudijewa, pracują w całkowicie niejawnym trybie, piszą publikacje, ale czynią to w sposób niejawny i w ten sposób starają się zapewnić sobie bezpieczeństwo.
REKLAMA
- Niestety, nie ma stuprocentowych gwarancji bezpieczeństwa, ani w pierwszym, ani w drugim przypadku, ponieważ na liście uwięzionych dziennikarzy, są ludzie, którzy pracowali publicznie, i tacy, którzy pracowali w trybie niejawnym, tak jak Władisław Jesipienko, którzy nie afiszował się z tym, że jest dziennikarzem, ale przygotowywał dla Radia Swoboda i jego serwisu Krym Realii wiele materiałów. Okazuje się, że i pierwsi, i drudzy są prześladowani, i ci pracujący w ukryciu, i jawnie. Po prostu każdy z dziennikarzy wybiera ścieżkę, która wydaje mu się maksymalnie odpowiednia dla niego - mówiła.
- Uważamy jednak, że niezwykle ważne jest, aby kontynuować pracę na Krymie, ponieważ krąg ludzi poddawanych represjom stale się rozszerza - podkreśliła.
Represje się zaostrzają
Sytuacja praw i swobód na Krymie się pogarsza. W więzieniu są kobiety, starsi ludzie, emeryci oskarżani o terroryzm
- Krąg, w który wchodził krąg ludzi, w których rozchodzą się represje, stale się rozszerza, a wśród nich są już nawet osoby starsze. Na liście więźniów politycznych jest nie mniej niż dziesiątka osób, które mają ponad 60 lat - 67 czy 68. To są zwyczajni emeryci, którzy znaleźli się w więzieniu na podstawie sfingowanych oskarżeń o terroryzm, szpiegostwo. Moi koledzy uważają za swój zawodowy obowiązek zrozumienie tych historii, rzucenie na nie światła - mówiła Luftije Zudijewa.
REKLAMA
- Wśród uwięzionych są kobiety. Na szczęście wciąż nie ma ich zbyt wiele, ale po 2022 roku i kobiety zaczęły być zatrzymywane częściej. Wśród więźniów są ojcowie wielu dzieci, są ludzie, którzy mają trzynaścioro dzieci, są tacy, którzy mają ośmioro dzieci, sześcioro dzieci - mówiła.
Trudno sobie wyobrazić, aby tacy ludzie byli zaangażowani w działalność terrorystyczną - gdy mają tak ogromne rodziny, tłumaczy. Są nauczyciele, są lekarze, są artyści, są informatycy.
Jak dodała, taka sytuacja, po prostu obliguje dziennikarzy, aby nie porzucali tego tematu
- Uważam także, że jest to ważne z punktu widzenia dokumentowania represji, dlatego że wszelkie materiały dziennikarskie pisane w różnych latach są taką dokumentacją. Wierzę, że nadejdzie czas, kiedy nawet z perspektywy czasu wszystko to stanie się ważne. Jest to także pewien ślad całej dekady, której doświadczyli ludzie na Krymie - dodała.
REKLAMA
To także ważne świadectwo historyczne.
Luftije Zudijewa powiedziała, że dziennikarze z Krymu uciekają się czasami do formatów hybrydowych.
- Nazywam to hybrydowymi formatami współpracy, gdy teksty, na przykład, są pisane w parze - pisze je dziennikarz z kręgu międzynarodowej opinii publicznej i dziennikarz obywatelski, który jest fizycznie na miejscu . W ten sposób można i być wśród tych ludzi, słuchać ich historii, a jednocześnie drugi kolega pracuje nad tekstem, upewnia się, że wszystko jest tam spójne, że zachowane są wszystkie standard, by był to wyważony tekst - mówi.
Dziennikarzom obywatelskim, jak podkreśliła, bardzo pomogło uznanie ich przez organizacje międzynarodowe.
REKLAMA
- Jesteśmy w stałym kontakcie z Europejską Unią Dziennikarzy. Uznała ona pracę dziennikarzy obywatelskich za pracę dziennikarzy, to znaczy, jeśli przedtem była dyskusja, czy ci ludzie są naprawdę dziennikarzami, teraz tak nie jest, podkreśliła Luftije Zudijewa. To ułatwia im pracę w wielu kwestiach, sprawia, że są odrobinkę bezpieczniejsi.
Jak podkreśliła, bardzo ważną rolę odgrywa także Narodowy Związek Dziennikarzy Ukrainy, w wielu przypadkach proces weryfikacji pracy dziennikarzy na Krymie i wsparcie dla nich były możliwe dzięki działaniom tej organizacji.
Czy były w tej sprawie jakieś wątpliwości?
Luftije Zudijewa zaznaczyła, że jeśli nie ma się legitymacji prasowej, i nie ma umowy z redakcją, to trudno wytłumaczyć, że jesteś dziennikarzem, nawet na podstawie tego, co robisz faktycznie. Jednak kiedy koledzy ze związku dziennikarzy przekonali się o istnieniu materiałów tych osób, o tym że zostały napisane zgodnie z określonymi standardami, sprawdzili ich prace, to uznali kilku dziennikarzy obywatelskich za członków profesji.
Obecnie w przypadku ich zatrzymania, w przypadku jakichkolwiek aktów nacisku na nich i na ich prace, związek dziennikarzy gotów się włączyć w sprawę, zaangażować się, zareagować i zwrócić uwagę profesjonalnych dziennikarzy i społeczności, całego świata, na naruszenia praw dziennikarzy na Krymie.
REKLAMA
Związek dziennikarzy zainteresowanych sprawami Krymu
Być może należy stowarzyszyć razem w swego rodzaju międzynarodowym stowarzyszeniu dziennikarzy z różnych krajów, którzy już coś wiedzą o Krymie, by do nich mogli zwracać się ludzie szukający informacji, by dzielili się wiedzą z szerszym gronem?
Pomysł stworzenia stowarzyszenia, do którego dołączyliby się dziennikarze zainteresowani Krymem i praca z tym tematem to świetny pomysł, myślę, że przyniosłaby wiele pożytku, oceniła Luftije Zudijewa.
***
REKLAMA
***
Jak podaje Centrum Praw Czlowieka Zmina, wśród więźniów politycznych na okupowanym Krymie jest 15 dziennikarzy Są to m.in. Iryna Danyłowycz (skazana na 7 lat więzienia, przewieziona do kolonii karnej w Kraju Stawropolskim w Rosji), Sejran Salijew (15 lat więzienia, przewieziony do kolonii karnej w Tule w Rosji), Marlen (Sulejman) Asanow (skazany na 19 lat więzienia, przeniesiony do kolonii karnej pod zaostrzonym nadzorem w Republice Mordowii), Tymur Ibragimow (skazany na 17 lat więzienia, przewieziony do kolonii karnej pod zaostrzonym nadzorem w Klekotkach w obwodzie riazańskim), Osman Arifmemetow (skazany na 14 lat więzienia), Serwer Mustafajew (skazany na 14 lat więzienia, przewieziony do kolonii karnej pod zaostrzonym nadzorem w Tambowie), Ernest Ametow (skazany na 11 lat więzienia), Asan Akhtemow (skazany na 15 lat więzienia, przeniesiony do kolonii we Władimirze), Rusłan Sulejmanow (skazany na 14 lat więzienia), Ołeksij Besarabow (skazany na 14 lat więzienia, przewieziony do kolonii karnej w Kraju Stawropolskim w Koczubejewskoje), Władysław Jesypienko (skazany na 5 lat więzienia, w kolonii w Kerczu), Amet Sulejmanow (skazany na 12 lat więzienia, przeniesiony do kolonii we Władimirze), Wilen Temerjanow, Remzi Bekirow (skazany na 19 lat więzienia, przeniesiony do kolonii w Jenisejsku w Kraju Krasnojarskim), Rustem Szekhalijew (14 lat więzienia).
***
Z Luftije Zudijewą z Krymskiej Solidarności rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA