Zakłócenia GPS. Ekspert Mirosław Maj: Rosja może testować i atak, i odporność. Wróg może trzymać asa w rękawie

2024-01-19, 16:45

Zakłócenia GPS. Ekspert Mirosław Maj: Rosja może testować i atak, i odporność. Wróg może trzymać asa w rękawie
Zakłócenia sygnału GPS w Polsce obserwowane były m.in. 16 stycznia. Na zdjęciu mapy ze strony gpsjam.org. Foto: Shutterstock.com; gpsjam.org;

- Zakłócenia GPS to nic nowego w naszym regionie. Jest to forma walki radioelektronicznej. Mają one miejsce często, jednak z różnym nasileniem. Trzeba przy tym zadać sobie pytanie, czy już dziś używane są najbardziej ofensywne narzędzia, krytyczne w skutkach metody. Bo zastosowane metody przestają być unikalne - kiedy druga strona zaczyna mieć do nich dostęp - skomentował w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Mirosław Maj, założyciel i prezes Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń.

Silne zakłócenia sygnału GPS, których źródło znajdowało się według ekspertów w obwodzie królewieckim, zwracają uwagę wielu państw regionu Morza Bałtyckiego. Pojawia się pytanie o cel i zakres takich działań. Najsilniejsze miały miejsce na przełomie roku i na początku stycznia, ale problem, choć w mniejszym wymiarze, się utrzymuje. Dochodzą sygnały o kolejnych przypadkach zakłóceń, m.in. nad południową Szwecją. Monitoring stron mapujących cywilny sygnał GPS, takich jak GPSjam.org, wskazuje, że pojawiają się one w ostatnich dniach także nad Polską.

Zakłócenia na mniejszą skalę zapewne pojawiają się częściej

Jako sprawcę zakłóceń sygnału GPS, które miały miejsce na przełomie roku w obszarze Morza Bałtyckiego, eksperci wskazywali Rosję.

Mirosław Maj zauważył, że ustalenie tego było możliwe na podstawie geolokalizacji i danych na temat siły tych sygnałów.

- Nałożone na mapę wskazywały, że zakłócenia były generowane w rejonie obwodu królewieckiego, czyli terytorium Federacji Rosyjskiej. W obwodzie tym znajdują się wyspecjalizowany batalion oraz centrum zajmujące się takimi działaniami - zaznaczył nasz rozmówca.

- Gdy przypomnimy sobie początki wojny na Ukrainie, wówczas także tego rodzaju zakłócenia miały miejsce i od tego czasu wyraźnie się nasiliły - dodał.

Ekspert dodał, że odnotowywane na przełomie roku zakłócenia były szczególnie duże. - Jednak zakładam, że na mniejszą skalę występują one znacznie częściej. Związane jest to z tym, jak silne sygnały można generować w danym obszarze - zauważył.

- Jeśli agresor wie, że przeciwnik używa sygnałów GPS, by koordynować swoje działania, ma interes w tym, żeby je zakłócać. Warto jednak pamiętać, że zakłócenie sygnału używanego przez wojsko jest znacznie trudniejsze. Te systemy posiadają zabezpieczenia chroniące przed typowymi, najprostszymi atakami - zaznaczył.

"Rosja chciała testować możliwości - i może jednocześnie swoją odporność"

Czy można założyć, że Rosja testowała swoje możliwości, jeśli chodzi o zakłócenia sygnału GPS? Jakie były inne możliwe cele?

- Z pewnością były to także testy. Możliwe, że postawiono konkretne cele operacyjne - choć niekoniecznie. Chcę także zwrócić uwagę na inne możliwe cele, które mogą nasuwać się na podstawie obserwacji tego, jak funkcjonuje Rosja. Federacja Rosyjska testuje czasem, co by się działo w momencie, kiedy zostałaby odłączona od danego systemu lub chciałaby się odłączyć sama. Na przykład ćwiczono "odłączenie od internetu". Takie ćwiczenia mają służyć temu, by Rosja wiedziała, jak sobie w danej sytuacji poradzi - zauważył Mirosław Maj.

- Nie wykluczałbym tego, że testy związane z zakłóceniami przebiegają w dwóch kierunkach. To znaczy, pokazują siłę oddziaływania w stosunku do przeciwnika, ale pozwalają także testować swoją odporność. Sprawdza się, czy mamy alternatywne rozwiązania, czy zakłócając komuś taki sygnał, można samemu w jakiś sposób to przetrwać - dodał analityk.

Przyglądając się mapie dostępnej na stronie GPSjam.org, można zauważyć, że zakłócenia GPS dotyczą obszaru wokół ważnych rosyjskich miast, tak jakby Moskwa próbowała utrudnić do nich dostęp.

Pytany o tę sprawę, analityk powiedział, że trzeba uwzględnić fakt, iż czym innym jest cywilne użycie systemu GPS, a czym innym wojskowe, i że nie są to dokładnie te same systemy.

Zagrożenia w cyberprzestrzeni rosną, trzeba oczekiwać niespodzianek

Ekspert zgodził się, że w ostatnim czasie zagrożenia w cyberprzestrzeni rosną. 

- Trzeba przy tym zadać sobie pytanie, na ile używane są te najbardziej ofensywne narzędzia, krytyczne w skutkach metody. Bo zastosowane metody przestają być unikalne, kiedy druga strona zaczyna mieć do nich dostęp - dodał.

- Rola cyberobrony rośnie, ale ma ona cechę limitowanego użycia. Metody przestają być unikalne, kiedy druga strona zaczyna mieć z nimi do czynienia, zaczyna je rozumieć i może się obronić - zaznaczył ekspert.

Czyli trzeba przewidywać, że arsenał tych sposobów jest powiększany, ale nie ujawnia się go, tylko zachowuje na specjalne okazje?

- To, co trzeba robić przede wszystkim, to wyciągać wnioski, działać na bazie tego, co się dzieje w danym momencie - ocenił ekspert.

***

Obwód królewiecki i jednostka walki elektronicznej

W  2019 roku oficjalne rosyjskie media pisały o 841. samodzielnym centrum walki elektronicznej Floty Bałtyckiej jako o "jednej z najbardziej tajnych jednostek Floty Bałtyckiej, która powstała w 1969 roku we wsi Jantarnyj jako 222. batalion Specnazu". "W 1975 roku została przeorganizowana w 218. Oddzielny Morski Pułk Zakłócania Elektronicznego, a następnie w odrębny pułk walki elektronicznej. Na jego bazie stworzono obecną wojskową jednostkę walki elektronicznej" - pisał portal Izwiestia. Opis ten zamieszczono przy okazji informacji o zaopatrzeniu 841. w system Murmańsk-BN. Wedle innych źródeł w obwodzie są także inne jednostki zajmujące się walką radioelektroniczną (WRE).

Izwiestia pisały wówczas, jakoby podczas ćwiczeń Wostok-2018 "po raz pierwszy przećwiczono przeprowadzenie zmasowanego uderzenia elektronicznego (…). Potencjalny wróg został zablokowany na lądzie, morzu i w powietrzu. Wykorzystano niemal cały sprzęt walki elektronicznej znajdujący się w arsenale Sił Zbrojnych".

Jak z kolei relacjonuje portal Meduza, raport ośrodka brytyjskiego RUSI z 2023 roku wskazuje, że Rosji udało się zwiększyć swoje zdolności w zakresie walki elektronicznej. Stwierdzono tam, że obecnie armia rosyjska wykorzystuje średnio jeden duży elektroniczny system walki na każde 10 kilometrów frontu.

Systemy te nastawione są przede wszystkim na niszczenie bezzałogowych statków powietrznych, w wyniku czego Siły Zbrojne Ukrainy tracą miesięcznie około tysiąca dronów - pisał RUSI, cytując ukraińskich wojskowych. Eksperci uznali również, że Rosjanie najwyraźniej nauczyli się przechwytywać informacje - najpewniej łamać w czasie rzeczywistym szyfrowanie radiotelefonów Motoroli.

Ćwiczenia jednostek WRE

W grudniu w obwodzie królewieckim miały także miejsce ćwiczenia WRE. 22 grudnia służba prasowa Zachodniego Okręgu Wojskowego FR poinformowała, że podczas działań praktycznych personel wojskowy jednostki walki elektronicznej ćwiczył zakłócanie nawigacji i łączności radiowej, korzystał z automatycznych stacji zakłócających Żytiel, Borysoglebsk-1, maszyn zakłócających m.in. sygnał komórkowy Lawa-RP. W użyciu były też inne specjalne urządzenia.

W komunikacie napisano, że "specjaliści ds. walki elektronicznej zebrali i przeanalizowali informacje wywiadowcze w oparciu o odbiór promieniowania elektromagnetycznego w pasmach HF i VHF i wywołując zakłócenia radiowe, zakłócali system łączności kontrolerów polowych statków powietrznych oraz naprowadzanie precyzyjnych broni rakietowych kierowanych udawanego wroga".

W szkoleniu bojowym wzięło udział ponad 100 żołnierzy i ponad 20 jednostek sprzętu wojskowego i specjalnego - informowano.

***
Czytaj także:

***

Z Mirosławem Majem rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl, kor

***

Na screenach: zakłócenia sygnału GPS 16 stycznia br. na podstawie gspjam.org





Polecane

Wróć do strony głównej