Scenariusze wojny na Bliskim Wschodzie, mnóstwo punktów zapalnych. "Stała eskalacja"

Rok po ataku Hamasu na Izrael konflikt na Bliskim Wschodzie rozwija się w nie zawsze przewidywalny sposób. Wybuchły tysiące pagerów bojowników Hezbollahu, Izrael rozszerzył swoje działania militarne na obszar Libanu. Czy można zatem prognozować, co przyniesie ten konflikt w najbliższych miesiącach? Czy rozleje się na kolejne kraje Bliskiego Wschodu? 

2024-10-07, 20:40

Scenariusze wojny na Bliskim Wschodzie, mnóstwo punktów zapalnych. "Stała eskalacja"
Po ataku Hamasu, eskalująca wojna od roku niesie cierpienie i śmierć tysiącom ludzi na Bliskim Wschodzie. Na zdjęciach: Izraelka podczas nabożeństwa żałobnego 7 października; dym po ostrzale Izraela w Libanie . Foto: PAP/EPA/EBIR SULTAN ; PAP/EPA/STRINGER

- Kluczową niewiadomą jest obecnie forma odwetu Izraelu na Iranie za ostatnie ataki na izraelskie miasta - mówi portalowi polskieradio24.pl Michał Wojnarowicz, ekspert PISM, pytany o perspektywy rozwoju konfliktu na Bliskim Wschodzie.

Odwet jest zapowiadany i prawie pewny, także ze względów wizerunkowych. Od tego, jaką formę przybierze, zależy wiele w rozkręcającej się spirali konfliktu.

W nocy z 1 na 2 października doszło do ataku rakietowego Iranu na Tel Awiw. Teheran wystrzelił około 200 rakiet. Większość została przechwycona przez stronę izraelską. Mieszkańcy noc spędzili w schronach. Jedyną ofiarą śmiertelną, o której wiadomo, był Palestyńczyk na Zachodnim Brzegu Jordanu.

To drugi tego rodzaju atak Iranu - wcześniej w kwietniu Iran wystrzelił około 300 rakiet i dronów w stronę Izraela.

REKLAMA

Jaka będzie tym razem odpowiedź Izraela?

Czytaj także:

Możliwa forma odpowiedzi Izraela, to, jak analizuje nasz rozmówca, atak na instalacje nuklearne Iranu.

Jak jednak ocenia ekspert, mała jest szansa, by przez tego rodzaju uderzenie udało się powtrzymać irański program nuklearny. Jest to także bardzo trudne operacyjne.

REKLAMA

Łatwiejsze do przeprowadzenia byłoby uderzenie w infrastrukturę związaną z przesyłem i produkcją ropy naftowej.

Nasz rozmówca zauważa, że to może być jednak nie po myśli sojuszników Izraela w regionie Zatoki Perskiej, którzy mają w tym rejonie swoją infrastrukturę. Do tego wzrost cen ropy nie jest na rękę wielu innym partnerom Izraela, np. Stanom Zjednoczonym, czy innym państwom, zwłaszcza zmagającym się z inflacją. Bardziej prawdopodobnym celem byłaby infrastruktura wojskowa, np. obiekty związane z Korpusem Strażników Rewolucji Islamskiej.

Dużych przygotowań wymagałby atak cybernetyczny, który trudno zorganizować ad hoc.

REKLAMA

Odpowiedź Izraela to zatem kwestia otwarta. Przede wszystkim, ważna jest tutaj jej skala - uważa ekspert.

Przewidywalny bieg wydarzeń

Jakakolwiek będzie reakcja Izraela, wszystko niestety wskazuje na to, że spodziewać się można dalszej eskalacji w konflikcie na Bliskim Wschodzie. Od czasu ataku 7 października 2023 roku konflikt tylko przybiera na sile. Pojawiają się nowe fronty, nowe formy walki.

- Z pewnością, konflikt stale eskaluje. I nie widać perspektyw, by doszło do zawieszenia broni - wskazuje Michał Wojnarowicz (PISM).

- W Strefie Gazy trwają wciąż zacięte walki - zaznacza ekspert.

REKLAMA

PAP PAP

Nowe pole wojny lądowej otwarte jest od niedawna w Libanie. Od wtorku 1 października Izrael prowadzi ofensywę lądową na południu Libanu. A od około dwóch tygodni Izrael prowadzi intensywny ostrzał celów w Libanie, na celowniku Izraela jest organizacja Hezbollah, sojusznik Iranu.

Zdaniem eksperta PISM, Hezbollah był przygotowany na taki atak. Dlatego można przypuszczać, że Izrael będzie prowadził ofensywę w Libanie nie dłużej niż przez kilka tygodni. Celem Tel Awiwu jest w tej kampanii de facto zmuszenie Hezbollahu do oddzielenia sprawy libańskiej od sprawy Strefy Gazy, przez którą Hezbollah włączył się w konflikt i do zawieszenia broni - zauważa ekspert.

Jednocześnie ma miejsce kryzys humanitarny. Tysiące mieszkańców Libanu uciekały z terenu walk, m.in. do Syrii.

Hezbollah po ciosie

- Z pewnością Hezbollah został mocno osłabiony - ocenia Michał Wojnarowicz, pytany o stan tej organizacji po ataku na bojowników tej organizacji. Tysiące pagerów, których używali do komunikacji wybuchło, powodując ofiary śmiertelne i rannych.

REKLAMA

Ekspert zauważa, że to poważny cios w system komunikacji Hezbollahu. Do tego Izrael zabił przywódcę Hezbollahu, Hasana Nasrallaha i część innych wysokich rangą bojowników. Miało to miejsce pod koniec września, przeprowadzono wówczas nalot na przedmieścia Bejrutu, gdzie mieściła się podziemna kwatera bojowników.

Czytaj także:

Czy jednak w dłuższej perspektywie nie doprowadzi to do radykalizacji tej organizacji, w razie jej odrodzenia? Jakie wnioski wyciągną z tego inne organizacje, wrogie Izraelowi? To wciąż otwarte pytanie.

REKLAMA

- W każdym razie Hezbollah nie został zlikwidowany, zaznacza ekspert, bo to byłoby niemożliwe. Izrael nie ma nawet obecnie takiego celu, byłby on nierealny - dodaje.

Inne państwa regionu znają te problemy nie od wczoraj, konflikt do nich nie dotrze

Jak twierdzą niektóre media, na przykład w Jordanii duży sprzeciw wzbudzają ostatnie ataki Izraela na Liban. Nie wiadomo, co prawda, na ile trafnie odczytują one tamtejsze nastroje społeczne. Jednocześnie na karcie wspólnoty religii próbuje grać Iran - chce ukazać wojnę jako wspólną sprawę muzułmańską. Czy Teheran ma szansę, by tak ją postrzegano? I czy niezależnie od tego konflikt w jakiejś formie może rozlać się na inne państwa, na przykład właśnie Jordanię, Egipt? 

Ekspert nie widzi na razie przesłanek, by tak się miało stać. Jak zaznacza protesty, które zapowiadane np. w Jordanii, są formą rozładowania nastrojów społecznych. Ocenia, że tamtejsze rządy potrafią utrzymać sytuację pod kontrolą, i udaje im się to nie od wczoraj .

Jak dodaje analityk PISM Jordania, Egipt, kraje Zatoki Perskiej, nie zerwały porozumień pokojowych i normalizacyjnych z Izraelem. Państwa regionu nie chcą być włączone w ten konflikt po żadnej ze stron, choć boją się destabilizacji społecznej.

REKLAMA

Izrael utrzyma obecny kierunek, mimo protestów

W Izraelu nie zanosi się zaś na zmianę władzy i inny kierunek działań. - Premier Benjamin Netanjahu jest bezpieczny, jeśli chodzi o polityczną pozycję, udało mu się dokoptować do koalicji czterech dodatkowych posłów - zauważa analityk PISM. Dodaje, że izraelski premier wzmocnił swoją pozycję wewnątrz kraju - poprzez zabicie lidera Hamasu Ismaila Haniji w Teheranie, a teraz wyeliminowanie przywódcy Hezbollahu. Kolejne terminowe wybory odbędą w 2026 roku - to, jak zauważa, polityczny "wiek".

Analityk PISM wskazuje, że manifestacje, w których wzywano do zawieszenia broni i uwolnienia zakładników, to głos większości, ale nie dominującej. Bo społeczeństwo izraelskie jest w tej sprawie podzielone.

- W dodatku to nie pierwsze manifestacje, Netanjahu jest już na to odporny - mówi ekspert. Poza tym może tłumaczyć rozmaite problemy trwającą wojną.

Perspektywy końca konfliktu zatem na razie nie widać.

REKLAMA

Ekspert PISM zaznacza, ze konflikt nie tylko jest daleki do zakończenia, ale może objąć inne punkty zapalne, takie jak Zachodni Brzeg Jordanu.

Z kolei  eskalacja konfliktu może spowodować, że sytuacja wymknie się spod kontroli.

Rośnie liczba ofiar

7 października 2023 roku w wyniku ataku Hamasu na Izrael zginęło 1200 osób. Doszło do masakry. Tylko na festiwalu muzycznym zabito ponad 360 osób. Ponad 250 mieszkańców Izraela zostało uprowadzonych jako zakładnicy. Część z nich udało się uwolnić, część nie żyje. W niewoli Hamasu wciąż jest kilkadziesiąt osób.

Według danych resortu zdrowia w Strefie Gazy, od tamtego czasu zginęło ponad 40 tysięcy Palestyńczyków, w tym prawie połowa to kobiety i dzieci. W Libanie w ciągu ostatnich dwóch tygodni zginęło około tysiąca do dwóch tysięcy osób, około miliona porzuciło domy ze względów bezpieczeństwa.  

REKLAMA

***

Z Michałem Wojnarowiczem, analitykiem PISM, rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, polskieradio24.pl


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej