Amerykanin przywiózł colę na Zakazaną Wyspę. Został aresztowany

Mykhailo Polyakov, youtuber z Arizony, który udał się na Sentinel Północny, zostawiając lokalnemu plemieniu puszkę "dietetycznej" coli i kokosa w ofierze, odpowie za to przed sądem. Zgodnie z miejscowym prawem, wstęp na położoną na Oceanie Indyjskim wyspę, a tym bardziej próba nawiązania interakcji z jej mieszkańcami, są zabronione. 24-latkowi grozi 5 lat więzienia.

2025-04-08, 21:39

Amerykanin przywiózł colę na Zakazaną Wyspę. Został aresztowany
Wyspa, w tle Ocean Indyjski / zdjęcie poglądowe. Foto: AA/ABACA/Abaca/East News

Proces za próbę interakcji z tubylcami

24-letni Mykhailo Polyakov został aresztowany przez indyjską policję 31 marca, w Port Blair na wyspie Andaman Południowy. Sprawa wyszła na jaw dopiero po kilku dniach. Wcześniej turysta popłynął łodzią na plażę Zakazanej Wyspy, w celu spotkania się z odizolowanym plemieniem Sentinelczyków. Jak podaje Associated Press, zarówno hindusom, jak i obcym zabrania się podróżowania w promieniu 5 kilometrów od wyspy, której "populacja jest odizolowana o reszty świata od tysięcy lat".

Mężczyzna, który pobyt na wyspie - oddalonej o ok. 1200 km od kontynentalnej części Indii - uwiecznił na kamerze, trafił do aresztu, gdzie oczekuje na proces. Termin rozprawy wyznaczono na 17 kwietnia. Grozi mu do 5 lat więzienia i wysoka grzywna. O sprawie została powiadomiona ambasada USA w Indiach.

Gwizdał próbując nawiązać kontakt

Lokalna policja oświadczyła, że ​​"działania Polyakova stanowiły poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa i dobrobytu Sentinelczyków, których kontakt z osobami z zewnątrz jest surowo zabroniony przez prawo w celu ochrony ich rodzimego stylu życia". Wiadomo, że służby zostały powiadomione o czynie youtubera przez rybaków, którzy zauważyli mężczyznę.

Policja przekazała, że Polyakov korzystał z nawigacji GPS, a przed postawieniem stopy na lądzie obserwował Sentinel Północny przez lornetkę. Na plaży przebywał około godzinę. Gwizdał, aby przyciągnąć uwagę tubylców, ale jego próby nie spotkały się z żadną odpowiedzią. Na łódź zabrał kilka próbek piasku. - Wizytę na wyspie planował szczegółowo przez kilka dni - skomentował oficer miejscowej policji.

REKLAMA

Zabili i zakopali obcych na plaży

Można jednak powiedzieć, że więzienie czy grzywna nie są najwyższym wymiarem kary, jaka mogła spotkać Amerykanina. Sentinelczycy znani są bowiem z niechęci do intruzów. "Są bardzo podejrzliwe i atakują każdego, kto wyląduje na ich plażach" - relacjonuje AP. Na co dzień, podczas polowań na zwierzynę na gęsto zalesionej wyspie, wyposażeni są we włócznie, łuki i strzały. Nie zawahają się jednak zapolować również na człowieka.

Agencja przypomina historię z 2018 roku, kiedy na wyspę przypłynął amerykański misjonarz. Został zabity - najprawdopodobniej przy użyciu strzał - a jego ciało zakopano za plaży. W 2006 roku na plażę przez przypadek dotarli dwaj rybacy, którzy także zostali pozbawieni życia przez Sentinelczyków.

"Naraził życie swoje, ale też całego plemienia"

Indyjskie władze ograniczyły kontakt z plemieniem do sporadycznych spotkań, w których uczestniczą zespoły urzędników i badaczy, którzy pozostawiają mieszkańcom wyspy banany i kokosy. Służby stale regularnie monitorują wody wokół wyspy, pilnując, aby nieproszeni przybysze nie zbliżali się do Sentinelczyków, którzy - jak zaznacza AP - "wielokrotnie jasno dawali do zrozumienia, że chcą aby pozostawiono ich w spokoju".

Survival International, organizacja, która chroni prawa rdzennej ludności, określiła zachowanie Polyakova jako "lekkomyślne i idiotyczne". - Nie tylko naraził życie własne, ale także naraził na ryzyko życie całego plemienia Sentinel - stwierdziła dyrektor grupy Caroline Pearce, cytowana przez AP.

REKLAMA

Czytaj także:

Źródło: Associated Press/łl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej