Zwrot skradzionych dzieł przez Niemcy kończy się "fiaskiem". Wielka kolekcja zamiast do narodu trafi w prywatne ręce

2023-05-10, 11:24

Zwrot skradzionych dzieł przez Niemcy kończy się "fiaskiem". Wielka kolekcja zamiast do narodu trafi w prywatne ręce
Przekazanie bronzów z Beninu. Foto: Annette Riedl/dpa

W grudniu szefowa MSZ Niemiec Annalena Baerbock uroczyście zwróciła pierwsze tzw. brązy z Beninu do Nigerii. Podlkreślała, że skradzione niegdyś dzieła sztuki zostaną tam publicznie wystawione. Teraz prezydent Nigerii zapowiedział, że rzeźby zostaną przekazane głowie dawnej rodziny królewskiej Beninu, do prywatnej kolekcji. Niektórzy komentatorzy uważają, że "pospieszny zwrot" kończy się "fiaskiem".

"Światowe dziedzictwo Afryki staje się własnością prywatną: ustępujący prezydent Nigerii przekazał wszystkie brązy z Beninu rodzinie królewskiej w Benin City. Teraz staje się jasne, jak chybiony był pospieszny zwrot dokonany przez niemieckie muzea" - napisała na łamach gazety "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) etnolog Brigitta Hauser-Schaeublin.

Jej zdaniem to, co w zamyśle niemieckich polityków miało na celu przywrócenie dziedzictwa kulturowego "narodowi nigeryjskiemu" i "leczenie ran z przeszłości", "jest teraz darem dla jednego rodu królewskiego". Dla niemieckiej polityki i muzealników "zwrot brązów »narodowi nigeryjskiemu« kończy się więc fiaskiem".

Wydarzenie bez precedensu

"To było wydarzenie bez precedensu: 1130 najważniejszych i najcenniejszych dzieł sztuki Afryki, brązów z Beninu, po ponad stu latach zmieniło w zeszłym roku właściciela. 20 z nich przekazały osobiście minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock i minister stanu ds. kultury Claudia Roth w stolicy Nigerii Abudży, własność pozostałych przeszła na kraj" - przypomina "Sueddeutsche Zeitung".

"Na razie pozostają one wypożyczone do pięciu niemieckich muzeów posiadających największe zbiory z Beninu. Była to prawdopodobnie najszersza restytucja sztuki afrykańskiej, jaka kiedykolwiek miała miejsce" - zauważono.

Nie taka była umowa

W oświadczeniu z 23 marca ustępujący prezydent Muhammadu Buhari poinformował, że przekaże wszystkie brązy już zwrócone przez Europę i te, które zostaną zwrócone, głowie dawnej rodziny królewskiej Beninu.

"Tym samym dezaktualizuje się wcześniejsza mozolna konstrukcja, zgodnie z którą brązy miały znaleźć się pod zarządem Nigeryjskiego urzędu ds. muzeów i zabytków NCMM" - pisze SZ.

Konstrukcja ta była podstawą do zawarcia przez Republikę Federalną umowy z Nigerią w sprawie zwrotu.

"I była podstawą do tego, że Niemcy obiecały kilka milionów euro na budowę muzeum. (...) Brązy miały zostać zwrócone, ale do muzeum według europejskich standardów i pod niemieckim patronatem" - zauważa "Sueddeutsche Zeitung".

Kto powinien być odbiorcą?

Gazeta podkreśla, że "pytanie o to, kto jest prawnie, historycznie, moralnie uprawnionym odbiorcą dzieł sztuki restytuowanych z Europy, będzie się w przyszłości pojawiać coraz częściej. Czy są to rządy, których państwa jako instytucje sukcesyjne kolonii często mają jeszcze problem z legitymizacją, czy też obecni członkowie poszczególnych narodów i następcy ich dawnych szefów, którym dzieła zostały z reguły zrabowane przez kolonialistów?".

Mimo powstałych kontrowersji rząd niemiecki nadal uważa zwrot brązów za słuszny.

"Zwrot tych brązów do Nigerii nie był obwarowany żadnymi warunkami" - podkreślił rzecznik MSZ Christofer Burger, cytowany przez portal telewizji ARD.

Insynuacje nie na miejscu

Burger dodał, że to do suwerennego państwa Nigerii należy decyzja, kto zatrzyma dzieła sztuki i jak zostaną one udostępnione obywatelom.

"Insynuowanie, że te brązy znikną i nigdy więcej ich nie zobaczymy, tylko dlatego, że Niemcy nie sprawują już nad nimi kontroli, a Nigeria tak, jest sposobem myślenia, który mieliśmy nadzieję zostawić za sobą" - stwierdził rzecznik MSZ.

Rezygnacja z kontroli

"Kraje europejskie potrzebowały dziesięcioleci, aby zwrócić pierwsze elementy swoich kolekcji skradzione z Afryki. Teraz czeka je nieunikniony drugi krok: muszą pogodzić się z rezygnacją z kontroli nad dalszym istnieniem tych przedmiotów" - podkreśla SZ.

"Czy nam się to podoba, czy boli: to, co Afrykanie zrobią z tymi obiektami, jest ich własną decyzją. One nie należą do nas".

FAZ napisał w komentarzu: "Tak czy inaczej, idea, że restytucja uleczy wszystkie historyczne rany, poniosła klęskę w obliczu rzeczywistości. (...) Jest w tym pewna lekcja dla niemieckiej polityki".

Czytaj także:

IAR/PAP/fc

Polecane

Wróć do strony głównej