Francja płonie a elity się bawią. Felieton Miłosza Manasterskiego

Jakie szkody wywołały zamieszki we Francji? Mowa w tej chwili już o 650 milionach euro, ale to tylko część realnych kosztów, jakie przynosi Francuzom niebezpieczna polityka migracyjna.

2023-07-12, 23:29

Francja płonie a elity się bawią. Felieton Miłosza Manasterskiego
Francja płonie a elity się bawią. Foto: JUAN MEDINA / Reuters / Forum

Zamieszki to dość łagodne określenie wydarzeń, które miały miejsce w ostatnich dniach nad Sekwaną. To, co z zadziwieniem (i z przerażeniem) obserwował świat, lepiej byłoby nazwać antyfrancuskim powstaniem. Organizacja ubezpieczycieli France Assureurs oceniła koszty na kwotę 650 milionów euro na podstawie ponad 11 tys. roszczeń, które zostały do tej pory rozpatrzone. O skali i rodzaju zniszczeń świadczy także fakt, że ponad połowa wniosków została złożona przez właścicieli firm, a około jednej trzeciej – przez lokalne samorządy.

Nie należy zakładać, że proces składania wniosków został już zamknięty i wszyscy poszkodowani dopełnili już formalności. Nie należy także myśleć, że wszystkie poszkodowane podmioty i osoby były ubezpieczone. Natomiast ubezpieczyciele z pewnością będą musieli podnieść składki i inaczej szacować ryzyka.

Pojawiają się już także kalkulacje wskazujące, że faktyczne koszty zniszczeń są bliskie miliarda euro. Do tego dochodzą ze stratami poniesionymi przez branżę gastronomiczną, hotelową i rozrywkową poniesionych z powodu odwołanych rezerwacji i rezygnacji klientów, którzy bali się opuszczać swoje domy. Nie każdy przecież może cieszyć się ochroną, jak prezydent Emmanuel Macron, który w drugi wieczór krwawych zamieszek wybrał się na koncert Eltona Johna, zaraz po zwołaniu sztabu kryzysowego.

Poszkodowani

A co z utratą zdrowia poszkodowanych (w tym setek policjantów), których koszty leczenia i rehabilitacji będą rozłożone w latach? A jak zamieszki wpłyną na ruch turystyczny? Przed pandemią Francja przyciągała około 90 milionów turystów rocznie, a turystyka stanowiła bardzo ważną gałąź gospodarki. Przedsiębiorcy nad Sekwaną ocenili tysiące materiałów wideo, relacji radiowych, artykułów w gazetach i portalach pokazujących sytuację we Francji jako największą antyreklamową kampanię w dziejach tego państwa. Biorąc pod uwagę tak wielkie zainteresowanie mediów z całego świata wydarzeniami w Republice Francuskiej, słowa te nie są wcale przesadzone. Trudno sobie wyobrazić, żeby po ostatnich wydarzeniach turysta nie zastanowił się dwa razy, zanim zdecyduje się na ryzykowną wyprawę.

REKLAMA

W efekcie zamieszki mogą kosztować ojczyznę Moliera nawet od 0,4 do 0,5 proc. PKB. A ponieważ w Paryżu prognozowano tegoroczny wzrost PKB na poziomie 0,4 proc. PKB, to może się okazać, że w całości zostanie on zjedzony przez koszty zamieszek. Zaś Francję z ich powodu może dopaść płytka recesja.

Zamieszki zdarzają się w każdym kraju, jednak skala, intensywność, religijno-etniczne tło oraz brutalny charakter wskazują na to, że problem jest daleko poważniejszy, niż udają francuskie władze. Agresja tłumów skierowana była również przeciwko policji, samorządowcom, dziennikarzom, zwykłym Francuzom. Także bibliotekom, instytucjom samorządowym oraz kościołom. To wszystko, z czym kojarzy się Francja, kraj kawiarni, wina, książek, teatrów i katedr, uczestnicy zamieszek mieli ochotę zmieść z powierzchni ziemi. I nie ma w tym żadnego przypadku – jest to bowiem coś, czego miliony osiedleńców z Afryki i Bliskiego Wschodu nie znoszą.

Mówił o tym, podczas paneli III Sudeckiego Forum Inicjatyw w Głuszycy starosta żyrardowski Krzysztof Dziwisz podczas panelu "Europa będzie chrześcijańska albo jej nie będzie". Samorządowiec przez wiele lat studiował i pracował we Francji i Belgii, m.in. w Parlamencie Europejskim.

– W pracy, sporcie i na studiach, kiedy poznawałem się z bardzo wieloma przedstawicielami kultury islamskiej, to muszę powiedzieć, że byliśmy w stanie współpracować, nawet zawiązywać przyjaźnie – opowiadał Krzysztof Dziwisz.

REKLAMA

Czytaj także:

– Ale kiedy przechodziliśmy do rozmów, jak im się żyje w Europie, to bardzo często krytykowali Francję, krytykowali Belgię. Mówili, że przyjeżdżają tu, bo im się to należy. Te ogromne środki finansowe, które na programy socjalne są tam przeznaczane i pozwalają tak naprawdę całym rodzinom wielodzietnym rozwijać się, nie są zupełnie doceniane. Pomimo że mają we Francji czy Belgii lepsze warunki niż w swoich ojczyznach. Dlaczego nie ma w nich tej wdzięczności za tak olbrzymią pomoc? Ja takiej pomocy jako Polak nie doznałem nigdy we Francji czy w Belgii – pyta Krzysztof Dziwisz.

Złość rośnie, Francja płonie, a elity bawią się dalej. Bruksela udaje, że nie ma problemu i przymusza wszystkie kraje Unii Europejskiej do paktu relokacyjnego. Francuskie sądy skazują uczestników zamieszek na prace społeczne. Zaś prezydent Macron zapowiada stanowcze działania względem… mediów społecznościowych.

– Musimy mieć refleksję nad korzystaniem z portali społecznościowych wśród najmłodszych. (…) Nad zakazami, które trzeba będzie wprowadzić – to najpoważniejsze refleksje, do jakich na razie doszedł Emmanuel Macron (cytaty za telewizją BMFTV).

REKLAMA

Problem mediów społecznościowych

Niezaprzeczalnie media społecznościowe odegrały swoją rolę w rozprzestrzenianiu się zamieszek, jest jednak skrajną naiwnością zakładać, że ich blokowanie zapobiegnie ich wybuchom. – Tak jak chrześcijaństwo jest religią miłości, tak w islamie zakorzeniona jest walka i dominacja – tłumaczył podczas Sudeckiego Forum Inicjatyw starosta Krzysztof Dziwisz.

– Jest takie przekonanie wśród przedstawicieli islamu, że w kraju, gdzie większość osób jest wyznania islamskiego, to ten kraj staje się islamski. A wszyscy inni muszą się dostosować. Wyobraźmy sobie muzułmanów, którzy przez lata przyjeżdżali do Francji. Jest to już grupa wielomilionowa, a napływ trwa cały czas. Za chwilę powiedzą, że to Francja ma się do nich dostosować – ostrzegał w Głuszycy Krzysztof Dziwisz.

Czytaj także:

Czy zamieszki we Francji są właśnie próbą zastraszenia rdzennych Francuzów? Być może brak stanowczej reakcji władz jest właśnie spowodowany lękiem przed kolejną agresją. Dla nas to bardzo mocne przesłanie, by kontrolować migrację i nie uczestniczyć w przymusowej relokacji. Agresję muzułmańskich migrantów widzieliśmy już wiele na polskiej granicy. I tam też musi ona zostać zatrzymana, tak jak teraz robi to rząd Prawa i Sprawiedliwości.

REKLAMA

Miłosz Manasterski

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej