Lech Wałęsa: nie może być dwóch nagród "Solidarności"
Były przywódca związku jest zaskoczony propozycją Radosława Sikorskiego, by w 25. rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów przyznać milion euro osobie, która, kierując się zasadami solidarności, przyczyniła się do szerzenia demokracji.
2014-01-27, 18:48
Posłuchaj
Nagroda - jak mówił Sikorski - ma być upamiętnieniem polskiej walki o wolność i przypominać światu, że wszystko zaczęło się w Polsce, jeszcze przed upadkiem muru berlińskiego. Szef dyplomacji podkreślił, że to także symbol tego, jak dobrze Polska wykorzystała swój moment, zarówno pod względem instytucjonalnym jak i gospodarczym.
Nagroda będzie przyznawana 4 czerwca, w 25. rocznicę częściowo wolnych wyborów w Polsce.
Minister spraw zagranicznych zaznaczył, że środki przeznaczone na nagrodę nie zostały wyciągnięte z naszego budżetu. Tłumaczył, że pieniądze pozostały po europejskich funduszach preakcesyjnych i są zabezpieczone na kilka lat.
REKLAMA
Lech Wałęsa sceptycznie odnosi się do pomysłu Radosława Sikorskiego. Były prezydent mówił w Radiu Gdańsk, że nie wyklucza współpracy z szefem dyplomacji, ale przypomniał, że od czterech lat przyznawana jest nagroda jego imienia.
- To piękna nagroda, która "Solidarności" się należy, ale musi być jakiś porządek - mówił Wałęsa. - Nie będę chyba w tym wszystkim uczestniczył. Nie wiem, czy minister Sikorski chciał mi zrobić konkurencję. To nieodpowiedzialny ruch i musimy dojść do jakiegoś porozumienia. Ja lubię budować, a nie burzyć. Wszystko jest do dogadania - podkreślił były prezydent.
W ubiegłym roku nagrodę Lecha Wałęsy otrzymał Michaił Chodorkowski, rosyjski przedsiębiorca, który miał odwagę wspierać opozycję. Nagrodę w imieniu ojca odebrał Paweł Chodorkowski.
Więcej informacji znajdziesz w serwisie ”Stan wojenny”>>>
REKLAMA
mr, IAR
REKLAMA