Dziennikarze zatrzymani w sprawie okupacji PKW prawomocnie uniewinnieni

Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w czwartek wyrok uniewinniający dziennikarzy Polskiej Agencji Prasowej i TV Republika od zarzutu naruszenia miru domowego podczas obsługi przez nich okupacji siedziby Państwowej Komisji Wyborczej. Apelację prokuratury w tej sprawie sąd uznał za bezzasadną.

2015-03-05, 14:42

Dziennikarze zatrzymani w sprawie okupacji PKW prawomocnie uniewinnieni

Posłuchaj

Sędzia Sebastian Ładoś uzasadnia wyrok w sprawie dziennikarzy (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Fotoreporter PAP Tomasz Gzell i dziennikarz TV Republika Jan Pawlicki zostali zatrzymani przez policję, gdy relacjonowali w listopadzie ubiegłego roku okupację gmachu PKW przez osoby domagające się dymisji członków Komisji w związku z przedłużającym się obliczaniem wyników wyborów samorządowych. Oprócz nich zatrzymano 10 osób.
Policja oskarżyła Gzella i Pawlickiego w trybie przyspieszonym o naruszenie miru domowego w Państwowej Komisji Wyborczej przez nieusłuchanie polecenia opuszczenia pomieszczenia. Grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności albo do roku pozbawienia wolności. W grudniu 2014 roku Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście uniewinnił obu. - Zatrzymanie to pomyłka, przykre nieporozumienie - powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Łukasz Mrozek.
x-news.pl, TVP
"Świadomie przeciwstawili się woli dysponenta"
Jednak prokurator Michał Mistygacz, który w trybie monitoringu orzeczeń sądowych oceniał wyrok w sprawie Gzella i Pawlickiego, uznał, że należy w sprawie złożyć apelację. Zarzucił wyrokowi pierwszej instancji błąd w ustaleniach przez przyjęcie, że w działaniu dziennikarzy nie było bezpośredniego zamiaru okupowania pomieszczeń PKW, a ich czyn mieści się w granicach uprawnień służbowych i stanowi wyraz rzetelnego wykonywania przez nich obowiązków mających na celu rzetelne informowanie.
Według oskarżyciela "dowody oparte na zasadach logiki i doświadczenia życiowego wskazują, że nie zastosowali się do polecenia policji i nie opuścili pomieszczenia mimo wielokrotnie ponawianych poleceń". - Polecenia były do okupujących i do mediów, i wszyscy mieli obowiązek dostosowania się do żądania. Komunikaty były trzy. Przez 14 minut dziennikarze nie opuścili sali - choć większość opuściła. Nie ulega wątpliwości, że dziennikarze wykonywali swe obowiązki i początkowo nie można im przypisać woli okupacji tego pomieszczenia. Mieli opuścić lokal w pięć minut - podkreślił prokurator.
Według niego dziennikarze byli świadomi treści komunikatów i dopuścili się występku. - Świadomie przeciwstawili się woli dysponenta. Nieopuszczenie sali po pięciu komunikatach świadczy o lekceważącym stosunku oskarżonych do prawa. Nie ma immunitetu dziennikarskiego - zaznaczył Mistygacz.
"Nie mieli zamiaru okupować budynku"
- Zamiarem oskarżonych nie było przebywanie w budynku Komisji, czy okupowanie go - zajmowali się relacjonowaniem zdarzeń - wskazał obrońca dziennikarzy mecenas Sławomir Sawicki. Przypomniał, że PKW nie dała żadnego sygnału protestującym, by opuścić budynek - wręcz odwrotnie, nawet ich zaprosiła.
Uzupełniając argumenty obrony mecenas Grzegorz Kucharski zaprzeczył słowom prokuratora, by większość dziennikarzy opuściła salę po wezwaniu. - Było dokładnie odwrotnie - oświadczył, przywołując dowody z nagrań video. Przypomniał, że nawet minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska "złożyła samokrytykę, mówiąc, że to zatrzymanie było błędem".
- Byliśmy w PKW jako dziennikarze. Gdyby nie to, nawet mieszkańcy sąsiedniej ulicy nie wiedzieliby, co się dzieje w budynku - powiedział Gzell. - Nie chciałbym żyć w kraju, w którym policja w każdej chwili może wszystkiego zabronić - stwierdził.
Sąd Okręgowy utrzymał wyrok uniewinniający
Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w czwartek wyrok uniewinniający reporterów. - Dziennikarze będąc na sali Państwowej Komisji Wyborczej nie stali się okupującymi to pomieszczenie - podkreślił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Sebastian Ładoś.
Jak dodał, po tym gdy policja nakazała opuszczenie sali PKW dziennikarze "zbierali się do wyjścia, ale chcieli też udokumentować przebieg interwencji". - W tej sprawie należało zbadać zamiar oskarżonych. Z badania wynika, że nie mieli oni zamiaru okupować budynku - dodał sędzia.
Sąd wskazał też, że policja nie wydała komunikatu zakazującego dziennikarzom przebywania w budynku Komisji. - Nawet gdy policja poleciła dziennikarzom opuszczenie pomieszczenia w PKW, to nie kazano im opuszczać budynku - podkreślił Ładoś.
Wyrok jest prawomocny i ostateczny. Prawo nie przewiduje możliwości składania w tego typu postępowaniach kasacji w zwykłym trybie. Teoretycznie prawo takie ma Prokurator Generalny i Rzecznik Praw Obywatelskich.
PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej