Rośnie liczba ofiar serii eksplozji w Chinach. Wciąż dochodzi do kolejnych wybuchów
Do 114 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych serii eksplozji w składzie chemicznym w chińskim mieście Tiencin. 70 osób wciąż uznaje się za zaginione.
2015-08-17, 07:40
Posłuchaj
Tiencin: gniew mieszkańców i rodzin zaginionych. Relacja Tomasza Sajewicza z 16 sierpnia (IAR)
Dodaj do playlisty
W mieście dochodzi do protestów zaniepokojonych mieszkańców, a władze obiecują, że prawda o przyczynach katastrofy zostanie ujawniona. Mieszkańcy Tiencinu pytają, jako to możliwe, że żyli na tykającej bombie ekologicznej.
Chińskie władze utrzymują, że pomimo odnalezienia silnie trujących związków chemicznych, nie ma zagrożenia dla mieszkańców Tiencinu znajdujących się poza dwukilometrową strefą zamkniętą wokół epicentrum katastrofy. W niedzielę do portowego miasta przybył premier Chin Li Keqiang. W Tiencinie między innymi oddał on hołd strażakom, którzy zginęli w akcji ratowniczej. Większość z nich było młodymi mężczyźnami zatrudnionymi na czasowych kontraktach.
Według niezależnych badań Greenpeace, w próbkach wody pobranych w pobliżu miejsca pożaru nie stwierdzono cyjanku. Woda skażona została jednak innymi zagrażającymi zdrowiu chemikaliami. Greenpeace zaapelowało do władz o rozszerzenie strefy zamkniętej do 5 kilometrów. Do tej pory z terenów wokół portu w Tiencinie ewakuowano ponad 6000 osób.
Lokalne władze ogłosiły, że niebezpieczny cyjanek sodu, którego kilkaset ton zalegało w portowych magazynach, do końca dnia zostanie uprzątnięty z miejsca katastrofy.
Premier Chin nakazał lokalnym władzom przekazywanie na bieżąco wszelkich informacji dotyczących przyczyn eksplozji, a przede wszystkim ewentualnego skażenia środowiska. Po wybuchach w Tiencinie władze znalazły się w ogniu krytyki, głównie internautów, który to starano się ugasić
cenzurą.
STORYFUL/x-news
Słowa szefa chińskiego rządu odbierane są jako zapewnienie, że winni katastrofy w Tiencinie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności, a władze nie będą ukrywały informacji o tym zdarzeniu.
REKLAMA
Tymczasem w miejscu, gdzie trwa porządkowanie terenu po czwartkowych eksplozjach, w poniedziałek ponownie doszło do niewielkiego wybuchu. Oznacza to, że w rejonie epicentrum wciąż znajdują się niebezpieczne substancje.
IAR, bk
REKLAMA