Pogrzeb ks. Jana Kaczkowskiego. "Dobry materiał na świętego"

Rodzina, przyjaciele, współpracownicy i setki mieszkańców Sopotu pożegnali księdza Jana Kaczkowskiego. Uroczystości zakończyły się na Cmentarzu Komunalnym. Przewodniczył im biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej Wiesław Szlachetka.

2016-04-01, 15:50

Pogrzeb ks. Jana Kaczkowskiego. "Dobry materiał na świętego"

Posłuchaj

Pożegnanie księdza Jana Kaczkowskiego. Relacja Grzegorza Maciaka (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Dla niego życiowym powołaniem była troska o człowieka umierającego - szukał jego podmiotowości - w ten sposób podczas pożegnalnej mszy świętej w puckiej farze mówił o ks. Janie Kaczkowskim jego przyjaciel ks. Stanisław Majkowski.

Ks. Majkowski w kazaniu wielokrotnie wracał do utworzenie dzięki ks. Kaczkowskiemu, hospicjum domowego i stacjonarnego w Pucku, ale mówił też o ich relacjach jeszcze sprzed święceń ks. Jana.

 - Zostawił po sobie dużo takiego dobrego ducha. Zawsze go z serdecznością wspominaliśmy - mówił ksiądz Stanisław Majkowski.

Kapłan, twórca puckiego hospicjum i bioetyk zmarł w Poniedziałek Wielkanocny, w gronie rodziny. Miał 39 lat. Od wielu lat chorował na glejaka mózgu. Dla wielu w całej Polsce był oparciem w walce z chorobą. Wyróżniał się pogodą ducha, mimo cierpienia.

REKLAMA

- Pokazywał, że tu na tym świecie nasze życie się nie kończy - mówi Zbigniew Nosowski redaktor naczelny kwartalnika "Więź".

Reportaż o księdzu Janie Kaczkowskim >>> Posłuchaj

Publicysta docenia jak fantastycznie ksiądz Jan potrafił dawać innym nadzieje. Przy tym pokazywał, że warto kochać innych, być czułym i otwartym na drugiego człowieka.

Źródło: TVN24/x-news

REKLAMA

"Dobry materiał na świętego"

Zbigniew Nosowski po raz pierwszy z księdzem Janem Kaczkowskim spotkał się pięć lat temu. Duchowny był jednym z uczestników dyskusji zorganizowanej przez środowisko "Więzi". - Wydał mi się dobrym materiałem na świętego - dodaje dziennikarz. Z jednej strony mierzył się z ograniczeniami swego organizmu: kulejący, niedowidzący, lekko sepleniący. Z drugiej strony miał do powiedzenia w rewelacyjnie świeży sposób wiele istotnych rzeczy.

Dwa lata temu, kiedy ksiądz Jan Kaczkowski odbierał w Warszawie nagrodę w konkursie "Ślad" imienia biskupa Jana Chrapka podkreślał wówczas, że "stara się być księdzem dramatycznie wiernym ortodoksji katolickiej i dramatycznie otwartym na ludzi". Podkreślił, że to, co zrobił to nie jest jego zasługa. Dziękował tym wszystkim, którzy pomogli mu stworzyć hospicjum. Podziękował także swojemu ojcu, który nauczył go "rzeczy nadęte, także w Kościele, obśmiewać". Ojcu podziękował także za to, że nauczył go nie być "klechą w złym tego słowa znaczeniu".

Pytany, jak wyobraża sobie swój pogrzeb, ksiądz Jan Kaczkowski odpowiedział, że chce, aby mszę odprawić w nadzwyczajnym rycie rzymskim. Ma być pochowany w sutannie i w tradycyjnym ubiorze kapłana do mszy: albie z humerałem. A ciało ma być w trumnie, żeby - jak mówił - dzieci jego rodzeństwa widziały, że wujek umarł, a nie gdzieś się rozpłynął.

Rodzina poprosiła, aby zamiast kwiatów składać datki na rzecz puckiego hospicjum

REKLAMA

Zamiast ciągle na coś czekać zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje - mówił duchowny, którego dziś pożegnano.

IAR, to, mr

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej