80 turystów uwięzionych w Tatrach. Akcja ratowników
Policjanci i strażacy dotarli już do grupy 80 turystów, w tym 22 dzieci, którzy w piątek wieczorem utknęli na drodze powrotnej z Morskiego Oka. Turyści są sprowadzani na parking na Palenicy Białczańskiej, gdzie pozostawili swoje auta.
2016-12-30, 21:44
Turyści - jak ustalono - nie są jedną zorganizowaną grupą.
Jak powiedział PAP rzecznik zakopiańskiej policji Krzysztof Waksmundzki, osoby starsze i dzieci są zwożone samochodami, reszta osób pod nadzorem straży i policji maszeruje na dół.
Krzysztof Waksmundzki Nikomu nic się stało. Turyści po prostu źle zaplanowali swoją wycieczkę i zbyt późno udali się do Morskiego Oka. Na miejscu zastała ich noc i 9-stopniowy mróz i nie byli w stanie kontynuować wyprawy powrotnej
- Nikomu nic się stało. Turyści po prostu źle zaplanowali swoją wycieczkę i zbyt późno udali się do Morskiego Oka. Na miejscu zastała ich noc i 9-stopniowy mróz i nie byli w stanie kontynuować wyprawy powrotnej - poinformował rzecznik.
TVP Info
- Turyści nie powinni być zaskoczeni panującymi warunkami, bo widzieli, gdzie idą i o której godzinie zapada zmrok - wskazał rzecznik policji.
REKLAMA
Trudne warunki pogodowe
Krzysztof Waksmundzki Turyści nie powinni być zaskoczeni panującymi warunkami, bo widzieli, gdzie idą i o której godzinie zapada zmrok
Droga do Morskiego Oka jest szeroka, wyasfaltowana, obecnie pokryta przez ubity śnieg. Trakt wiedzie przez las na długości ok. 7 km.
Dyżurny ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego powiedział PAP, że nie była potrzebna interwencja ratowników, ponieważ nikt nie doznał obrażeń. Jak jednak podkreślił, w tym przypadku miał miejsce "kompletny brak elementarnej wiedzy dotyczącej poruszania się w górach".
TVP Info
- Na obszarze Tatrzańskiego Parku Narodowego jest zakaz poruszania się po zmroku. Takie wycieczki należy planować rano i brać pod uwagę aktualnie panujące warunki - przypomniał ratownik dyżurny TOPR.
REKLAMA
Ubiegłoroczna akcja ratownicza
Podobna sytuacja, jak w piątek, miała miejsce w ubiegłym roku. Wówczas grupę turystów, którzy nie byli w stanie zejść o własnych siłach z gór po zmroku, przywieziono autobusami.
Zgodnie z polskim prawem akcje ratownicze nie są odpłatne. Gdyby taki przypadek zdarzył się np. na Słowacji, turyści musieliby zapłacić za koszty akcji.
koz
REKLAMA