Ostrzelanie konsulatu RP w Łucku. Prezydent rozmawiał z Petro Poroszenko

W nocy ostrzelano polski konsulat w Łucku na zachodzie Ukrainy. Nikt nie ucierpiał. Konsul RP w Łucku, Krzysztof Sawicki, jest przekonany, że był to atak terrorystyczny. Ze wstępnych oględzin wynika, że sprawcy do ostrzału użyli granatnika. Prokuratura Krajowa zapowiedziała śledztwo w sprawie. O ataku rozmawiali tefonicznie prezydenci Polski i Ukrainy. 

2017-03-29, 11:15

Ostrzelanie konsulatu RP w Łucku. Prezydent rozmawiał z Petro Poroszenko
Sprawę bada policja. Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Posłuchaj

Konsul w Łucku Krzysztof Sawicki powiedział że ostrzelanie budynku polskiego konsulatu było atakiem terrorystycznym. Relacja Pawła Buszki (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Incydent w Łucku na Ukrainie, gdzie ostrzelano polski konsulat, był głównym tematem rozmowy prezydenta Andrzeja Dudy i prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki.

Kancelaria Prezydenta na razie nie podaje szczegółów rozmowy. Więcej na ten temat ma powiedzieć prezydencki minister Krzysztof Szczerski w czasie briefingu, zaplanowanego na 13.30.

Wcześniej w tej sprawie do polskiego MSZ wezwany został ukraiński ambasador w Polsce. Andrij Deszczyca przed wejściem do ministerstwa mówił, że strona ukraińska jest oburzona incydentem i stanowczo go potępia. Dodał, że niewątpliwie jest to prowokacja ze strony Rosji. Ambasador zapewnił także, że ukraińskie władze zrobią wszystko, by szybko wyjaśnić sprawę.

Atak z granatnika

- Był to najprawdopodobniej atak z granatnika. Pocisk trafił w ostatnie piętro, pozostawiając około 70-centymetrowy otwór - powiedział w rozmowie konsul RP w Łucku Krzysztof Sawicki.

REKLAMA

Do ostrzału doszło pół godziny po północy czasu lokalnego (godz. 23.30 we wtorek w Polsce). W tym czasie na terenie konsulatu była jedynie ochrona. W wyniku ataku nikt nie ucierpiał.

Źródło: UA 1+1/x-news

Jak poinformował Krzysztof Sawicki, wystrzelony pocisk uderzył tuż nad częścią mieszkalną placówki, gdzie znajdował się jej pracownik. – W momencie ataku spał tam człowiek. Gdyby pocisk trafił 20 centymetrów niżej, byłaby tragedia – oświadczył konsul w rozmowie telefonicznej.

Konsul i jego rodzina mieszkają w innym, oddalonym skrzydle budynku. 

REKLAMA

Ambasador w MSZ

Ambasador Ukrainy Andrij Deszczyca przybył w środę po godz. 11 do MSZ, gdzie został wezwany w związku z nocnym atakiem na siedzibę polskiego konsulatu w Łucku. Za tym stoją strony, które nie są zainteresowane dobrymi relacjami ukraińsko-polskimi; niewątpliwie jest to Rosja - powiedział.

Jest to atak fizyczny na Konsulat Generalny Polski w Łucku, ale też jest to atak na stosunki polsko-ukraińskie, które rozwijają się bardzo dobrze. Widocznie mało było tych ataków na pomniki. Nie pomogło to pokłócić Ukraińców i Polaków i teraz nowa faza. Faza ataków na konsulaty, na relacje dyplomatyczne - powiedział Deszczyca przed wejściem do gmachu MSZ.

Atak potępił prezydent Petro Poroszenko

„Prezydent zdecydowanie potępił ostrzał Konsulatu Generalnego Polski w Łucku i polecił organom porządku natychmiastowe użycie wszelkich środków dla wyjaśnienia tego incydentu i odnalezienia winnych” – napisał na Facebooku rzecznik ukraińskiego prezydenta Swiatosław Cehołko.

Z kolei biuro prasowe SBU oświadczyło, że według wstępnych ustaleń, w siedzibę konsulatu strzelano z granatnika przeciwpancernego RPG-26. „Na miejscu pracują śledczo-operacyjne grupy SBU i policji. Śledztwo rozpatruje kilka wersji incydentu, w tym także akt terrorystyczny” – ogłoszono w komunikacie.

SBU zapewniła, że uczyni wszystko, by ująć sprawców ataku. „Prowokacje przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej, które zdarzają się na Ukrainie, są wygodne wyłącznie jednej stronie, Federacji Rosyjskiej, której +charakter pisma+ widoczny jest z daleka. (…) Jesteśmy przekonani, że takie działania agresora nie będą w stanie wpłynąć na przyjazne stosunki między narodem ukraińskim i polskim” – czytamy.

REKLAMA

MSZ potwierdza: to był atak z granatnika

Szef biura MSZ Jakub Wawrzyniak w rozmowie z poinformował, że wyniki oględzin prowadzone przez wezwane na miejsce służby ukraińskie wykazały, że wybuch spowodował pocisk z granatu. – W tej chwili oczekujemy i żądamy zapewnienia wzmożonej i skutecznej ochrony wszystkich naszych placówek na Ukrainie oraz jak najszybszego wyjaśnienia okoliczności zdarzenia, przede wszystkim ustalenia i zatrzymania sprawcy bądź sprawców – podkreślił szef biura MSZ.

Łuckie media donoszą, że eksplozja była tak głośna, że słychać ją było w położonej w odległości 6 kilometrów od miasta wsi Boratyn. Na miejsce zdarzenia przybyła policja i śledczy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.

Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP został wezwany ambasador Ukrainy w Polsce. Polska placówka w Kijowie wystosuje notę protestacyjną do ukraińskiego MSZ - podało ministerstwo spraw zagranicznych.

Źr. TVP Info

REKLAMA

Marszałek Karczewski: będziemy zabiegać o szegółowe wyjasnienie zdarzenia

Polskie władze będą zabiegały o szczegółowe wyjaśnienie okoliczności ostrzelania naszego konsulatu na Ukrainie - zapewnił Marszałek Senatu. W nocy ostrzelano konsulat w Łucku. Budynek został uszkodzony, ale nikt nie ucierpiał.  Stanisław Karczewski przyznał w radiowej Jedynce, że incydent jest poważny i polskie władze będą interweniowały w tej sprawie. – Będziemy apelowali do policji i władz Ukrainy, aby z należytą starannością zbadały okoliczności zdarzenia. – powiedział Marszałek Senatu.

Ukraińskie MSZ oburzone faktem

Minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin wyraził oburzenie w związku z ostrzelaniem w nocy konsulatu RP w Łucku na północnym zachodzie kraju. Szef resortu dyplomacji oświadczył, że atak wymierzony był w przyjaźń Polski i Ukrainy.

„Jestem oburzony prowokacją przeciwko Konsulatowi Generalnemu Polski w Łucku. Jest to podłość dokonana przez tych, którzy są przeciwni naszej przyjaźni z RP. Robimy wszystko, by winni zostali ukarani” – napisał Klimkin na Twitterze.

REKLAMA

Szef BBN - niewątpliwie jest to prowokacja

To bardzo niepokojący sygnał - tak szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch ocenił ostrzelanie siedziby konsulatu polskiego w Łucku na Ukrainie. Soloch pytany o zdarzenie na Ukrainie zaznaczył, że BBN ma "takie informacje, jakie zostały powszechnie udostępnione w mediach". – Mamy takie informacje, jakie zostały udostępnione w mediach: ostrzelany konsulat, konkretnie strzały zostały oddane w dach. Konsulat był pusty, nie było nikogo, to było tuż po północy – powiedział. 

REKLAMA

– To jest bardzo niepokojąca sytuacja. Konsulat jest stosunkowo blisko granicy z Polską, to Ukraina zachodnia – zaznaczył szef BBN.

Pytany, jaka będzie reakcja polskich władz odpowiedział, że przede wszystkim trzeba zbadać wszelkie okoliczności, które temu towarzyszyły. – Niewątpliwie jest to prowokacja. Pytanie brzmi: kto i w jakim celu? Znamy kontekst, jest agresja Rosji przeciwko Ukrainie – powiedział.

Dopytywany, komu na tej prowokacji może zależeć, odpowiedział: "To pytanie pozostawmy otwarte, dopóki nie będziemy mieli więcej danych. Natomiast znamy kontekst, w jakim to wydarzenie miało miejsce. Jest kwestia konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Bardzo istotne w tym kontekście są relacje polsko-ukraińskie". 

Kolejny incydent

Na początku roku został zdewastowany pomnik w Hucie Pieniackiej. Do zdarzenia doszło najprawdopodobniej 8 stycznia. Monument upamiętnia Polaków zamordowanych 28 lutego 1944 roku przez oddziały SS-Galizien oraz ukraińskich nacjonalistów. Zginęło wówczas od 700 do 1300 osób narodowości polskiej oraz ukrywających się Żydów.

REKLAMA

O dewastacji pomnika jako pierwsze poinformowały rosyjskie media społecznościowe. Śledztwo prowadzone przez ukraińską policję wykazało, że został on wysadzony. Władze ukraińskie orzekły, że za incydentem stoi „strona trzecia”, mająca na celu wywołanie konfliktu historycznego między Polską i Ukrainą. Jako zleceniodawców wskazywano rosyjskie służby specjalne. Pomnik został odnowiony pod koniec lutego.

RUPTLY/x-news

Po raz drugi został zdewastowany w weekend 11-12 marca 2017 roku. Na krzyżu umieszczono wymalowaną czerwoną farbą swastykę, a pod nią wykonany czarną farbą herb Ukrainy. Na stojących obok tablicach z nazwiskami ofiar zbrodni pojawiły się napisy: "Śmierć Lachom" i "Precz z Ukrainy (...)".

W weekend 11-12 marca 2017 roku doszło również do innych incydentów. We Lwowie zniszczono pomnik zamordowanych przez hitlerowców w 1941 roku profesorów lwowskich oraz pomnik polskich ofiar zbrodni w miejscowości Podkamień w obwodzie lwowskim. Umieszczono na nich napisy "Śmierć Lachom". W Podkamieniu na krzyżu namalowano swastykę. Miejscowe władze usunęły zniszczenia.

16 lutego 2017 roku nacjonaliści z organizacji Czarny Komitet zawiesili na parkanie polskiej ambasady RP w Kijowie portret przywódcy ukraińskich nacjonalistów Stepana Bandery. Ogłosili, że w ten sposób protestują przeciwko antyukraińskim wypowiedziom polskich polityków.

8 lutego 2017 roku czerwoną farbą obrzucono siedzibę polskiego konsulatu we Lwowie. Na jego ogrodzeniu umieszczono napis „Nasza ziemia”.

Wcześniej, 7 październiku 2015 roku, przed konsulatem wybuchł granat. Nikt nie ucierpiał. Ukraińska milicja zakwalifikowała wybuch jako akt chuligański.

W nocy z 24 na 25 stycznia 2017 roku nieznani sprawcy zdewastowali Polski Cmentarz Wojenny w Bykowni na Ukrainie. Jest to czwarta nekropolia katyńska, po cmentarzach w Lesie Katyńskim, Miednoje i Charkowie-Piatichatkach.
Zniszczono zarówno polską, jak i ukraińską część nekropolii, umieszczając obraźliwe antypolskie i antyukraińskie napisy na pomnikach. Próbowano również zniszczyć wejście na polską część cmentarza.

dad

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej