"Musimy dotrzeć do tych, którzy pokończyli szkoły z olbrzymim balastem niewiedzy o najnowszej historii Polski"

- Okazuje się, że w Polsce żyje kilkaset tysięcy ludzi, którzy skończyli szkoły, studia i nigdy nikt ich nie uczył o wydarzeniu dla Polski i Polaków tak wielce istotnym. Tak brzemiennym w konsekwencje jak II wojna światowa. Co z tym zrobić? - pytał w rozmowie z PolskieRadio.pl dr hab. Tomasz Panfil, szef lubelskiego oddziału Biura Edukacji Narodowej IPN. 

2018-03-03, 12:00

"Musimy dotrzeć do tych, którzy pokończyli szkoły z olbrzymim balastem niewiedzy o najnowszej historii Polski"
Okładka książki wydanej przez IPN "Bajka o Spitfajerze". Foto: ipn.gov.pl

Daniel Czyżewski, PolskieRadio.pl: Jaką rolę pełni Biuro Edukacji Narodowej IPN?

Dr hab. Tomasz Panfil: Proszę sobie wyobrazić, że sporo ludzi po studiach, pracujących, nawet w mediach, mówi np. że nigdy w szkole nie mieli lekcji z II wojny światowej.

To się zdarza, najczęściej mówią, że "nie doszli" do tego momentu.   

Właśnie. Okazuje się, że w Polsce żyje kilkaset tysięcy ludzi, którzy skończyli szkoły, studia i nigdy nikt ich nie uczył o wydarzeniu dla Polski i Polaków tak wielce istotnym. Tak brzemiennym w konsekwencje jak II wojna światowa. Co z tym zrobić? Pogodzić się z faktem, że nasi rodacy nic na ten temat nie wiedzą? Liczyć na to, że sami coś przeczytają? Czy może obawiać się tego, że zobaczą w telewizji film "Nasze matki, nasi ojcowie"? Istnieje takie niebezpieczeństwo.   

Albo usłyszą o "kolaboracji" Brygady Świętokrzyskiej.

O kolaboracji, o szmalcownikach, i pomyślą, że skoro w telewizji powiedziano to chyba prawda. Także od razu widać jakie zadanie stoi przed Biurem Edukacji Narodowej. W szkołach, od zmiany rządu, zmieniano program nauczania historii. Lekcje historii najnowszej wrócą. IPN współpracuje oczywiście ze szkołami. Mamy teki edukacyjne, mamy materiały, publikacje, książki, to wszystko szkołom dostarczamy. Natomiast przed nami jeszcze jest zadanie "retroedukacji", musimy starać się dotrzeć do tych, którzy pokończyli szkoły z takim olbrzymim balastem niewiedzy. Nie ze swojej winy, po prostu szkoła zaniedbała ten obowiązek.

Są różne formy. W tym roku będzie mnóstwo  wystaw poświęconych ojcom niepodległej. Każdy z jedenastu oddziałów IPN taką wystawę wyprodukuje i będzie ją woził po miastach powiatowych. Bo tam często jest trudno dotrzeć. Trasa naszej wystawy zaczyna się w maju i kończy się w listopadzie w Lublinie. Przez te pięć miesięcy wystawa będzie jeździć po miastach powiatowych. Oprócz tego będziemy drukować takie lżejsze wersje tejże wystawy. Wychodzimy w przestrzeń publiczną. Nie zamykamy się w budynku. Wychodzimy z wiedzą, z edukacją. Na budynku lubelskiego IPN-u co kilka tygodni zmienia się baner wiszący na fasadzie związany z aktualną rocznicą. W tej chwili wisi baner związany z rocznicą powstania Armii Krajowej. Za chwile zawiśnie baner nawiązujący do setnej rocznicy urodzin Józefa Frańczaka "Lalusia". Urodził się 17 marca, rówieśnik niepodległej. Potem zawiśnie baner przypominający o Marcu ’68 roku, potem o Katyniu.

REKLAMA

Obraz pokazujący historię, który istnieje w przestrzeni wizualnej, miejskiej, urbanistycznej. W tej chwili w lubelskim IPN-ie jest wystawa plakatów Wojciecha Korkucia, również w znacznej części historycznych. Raz w miesiącu puszczamy w naszej Sali konferencyjnej filmy dokumentalne, historyczne, fabularyzowane. Jest to taka edukacja wielowątkowa adresowana zarówno do młodzieży szkolnej, to nasz podstawowy obowiązek, ale również do starszych, którzy szkoły pokończyli a którzy sami odczuwają jakieś niedostatki wiedzy, czy są po prostu pasjonatami historii lub chcą zobaczyć ciekawy, dobry film.

Takich inicjatyw jest całe mnóstwo. Jedenaście oddziałów, siedem delegatur. IPN ma swoje placówki w całym kraju, każdy z tych oddziałów coś robi.         

A taka działalność na co dzień?

Właśnie przed chwilą wyszła młodzież, która szkoliła się na konkurs debat oksfordzkich. To bardzo istotne, debaty oksfordzkie to i zawody i wyzwanie a jednocześnie nauka. Młodzi ludzie uczą się dyskutować na argumenty. Debaty oksfordzkie polegają na tym, że raz mają bronić racji jednej strony, raz drugiej. Uczą się obiektywizmu. Uczą się nie być takimi jak chociażby znaczna część polskich polityków, którzy zdają się często mówić „moja prawda jest najmojsza i innej nie ma”.  

Nauka sztuki debatowania na pewno by się przydała wielu polskim politykom.

Oczywiście. Najpierw trzeba do tej prawdy dojść, a do prawdy dochodzi się poprzez argumenty, przedstawianie faktów. To była młodzież z Biłgoraja, jechała do nas 100 kilometrów, żeby się przeszkolić do udziału w takim konkursie. Za dwa tygodnie my, pracownicy BEN, pojedziemy do nich a także do innych miejscowości, z których młodzież też się zgłosiła.

REKLAMA

Dla młodszych będzie turniej gier planszowych pod tytułem "Gwiaździsta eskadra". IPN swego czasu wyprodukował trzy gry poświęcone obronie Lwowa, obronie Warszawy w 1939 roku oraz Dywizjon 303. W całej Polsce będzie turniej a finał odbędzie się w Dęblinie. Zwycięzcy będą mieli możliwość zobaczenia szkoły Orląt Lwowskich, lotniska, grania w prawdziwej bazie lotniczej. W każdym z oddziałów takie szkolenia czy etapy wstępne się toczą. Jest konkurs poświęcony ludziom, którzy zostali odznaczeni Krzyżem i Medalem Niepodległości. Było ich 88 tysięcy. To bardzo często byli sąsiedzi. W każdym mieście, miasteczku mógł się znaleźć ktoś taki, kto krzyż dostał. Konkurs polega na tym, żeby tę postać zwykłego człowieka z wioski, miasteczka, z ulicy znaleźć, opisać, pokazać, nakręcić o nim film.

Codzienna praca, ona jest może mniej widoczna, mniej spektakularna, ale ona się toczy. Wydawnictwo IPN wydało taką książeczkę "Bajka o Spitfajerze". Polski lotnik, uczestnik bitwy o Wielką Brytanię. napisał "Bajkę o Spitfajerze" w 1947 roku dla swoich dzieci. Ona została teraz wydana przez IPN. W środku tej książeczki jest taki model Spitfire’a. Wyciska się z tekturki poszczególne elementy i składa się w samolocik. Myśmy mieli w IPN dwie grupy przedszkolaków, które dowiedziały się czym jest Spitfire, co robili Polacy w czasie wojny w Wielkiej Brytanii, że bronili tego odległego kraju. Na koniec dzieci sobie składały samolocik i świetnie się bawiły. I to jest właśnie taka edukacja niekonwencjonalna, to nie jest ślęczenie nad książką, nad podręcznikiem, staramy się wykorzystywać różne kanały komunikacji po to, żeby pokazywać tę piękną, trudną historię Polski w rozmaity sposób.

Z dr. hab. Tomaszem Panfilem rozmawiał Daniel Czyżewski, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej