Afera Amber Gold. Prokurator: moja rola w śledztwie była marginalna
Prokurator Ewa Daliga, oddelegowana do gdańskiej prokuratury okręgowej do pomocy w śledztwie ws. Amber Gold mówiła przed komisją śledczą, że zajmowała się sprawą półtora miesiąca i wydaje się, że zrobiła wszystko co można było w tym czasie zrobić. Jak oświadczyła, jej "rola była marginalna, techniczna".
2018-03-20, 12:07
Posłuchaj
Postępowanie ws. Amber Gold zostało przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku w czerwcu 2012 roku. Ta prokuratura postawiła w sierpniu 2012 roku szefowi Amber Gold Marcinowi P. pierwszy zarzut.
"Nie było wystarczającego materiału dowodowego"
Ewa Daliga, która w sierpniu 2012 roku została oddelegowana z prokuratury rejonowej w Sopocie do gdańskiej prokuratury okręgowej do pomocy w śledztwie ws. Amber Gold - powiedziała w swobodnej wypowiedzi podczas przesłuchania przed sejmową komisją śledczą, że okres, w którym zajmowała się sprawą to półtora miesiąca. Zaznaczyła, że wcześniej zajmowała się sprawami gospodarczymi, co - według niej - było z pewnością elementem decyzji o oddelegowaniu jej do wyższej prokuratury do pomocy w prowadzeniu sprawy Amber Gold.
Daliga powiedziała, że podczas pracy w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku nie miała de facto możliwości zapoznania się z całością akt głównych, które najpierw były w dyspozycji ABW, później sądów, które decydowały o aresztach zatrzymanych i ponownie trafiły do ABW w celu prowadzenia czynności procesowych.
Prokurator zeznała także, że nikt nie przekazał jej informacji, iż w śledztwie jest "wdrożony podsłuch". - Nikt mnie o tym nie poinformował - zaznaczyła. - Jeśli chodzi o czynności, które podejmowałam, to te decyzje podejmowałam samodzielnie, ale były to czynności incydentalne - powiedziała świadek.
Pytana przez posłów, dlaczego Katarzyna P. została zatrzymana dopiero rok po zatrzymaniu i areszcie dla jej męża Marcina P. i czy nie było tu zaniedbań ze strony prokuratury, Daliga stwierdziła, że na czas stawiania zarzutów i zatrzymania podejrzanego P. zebrano materiał uprawdopodabniający popełnienie zarzucanych mu czynów.
- Natomiast nie było wówczas wystarczającego materiału dowodowego do postawienia zarzutów żonie - powiedziała. Zaznaczyła jednak, że nie ona, jako oddelegowany prokurator, podejmowała kluczowe decyzje w sprawie Amber Gold. Wcześniej mówiła, że takie decyzje zapadały na poziomie kierownictwa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Daliga powiedziała, że nie umie powiedzieć, kiedy ustalono, że małżeństwo P. działało samo - a nie było przy tym wielomilionowym oszustwie zorganizowanej grupy przestępczej - szczególnie na tym etapie śledztwa, gdy przy nim pracowała. - Nie przypominam sobie czy i w jaki sposób takie czynności mogły być podejmowane, w szczególności przez ABW - mówiła prokurator.
Pytana o wyciek do dziennikarzy planu śledztwa przypomniała, że gdy do tego doszło nie pracowała przy sprawie Amber Gold, bo został sporządzony w lipcu 2012 roku.
Śledztwo ws. Amber Gold zostało jesienią 2012 roku przekazane z Gdańska do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, ta prokuratura w czerwcu 2015 roku sporządziła akt oskarżenia ws. Amber Gold. Daliga powiedziała, że pamięta ostatnią odprawę z udziałem prokuratora generalnego w sprawie Amber Gold, która składała się z dwu części - podczas pierwszej, oficjalnej podsumowano stan śledztwa, zwierzchnicy popierali kierunki postępowania w sprawie, nie było zastrzeżeń do pracy gdańskiej prokuratury okręgowej.
"To jedyna moja wiedza na ten temat"
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała, czy podczas zajmowania się śledztwem świadek wiedziała o związkach ze sprawą Michała Tuska i o jego współpracy z należącymi do Amber Gold liniami lotniczymi OLT. Daliga odpowiedziała, że podczas przesłuchania szefa Amber Gold Marcina P. na początku września 2012 roku, w którym uczestniczyła jako protokolant, podejrzany już wówczas P. "zawiadamiał o przestępstwach, m.in. poinformował o Michale Tusku w kontekście tajemnicy służbowej, którą miał udostępnić podejrzanemu, a ta tajemnica dotyczyła jego działań związanych z portem lotniczym".
- Wyciąg tego protokołu w części dotyczącej tej kwestii został wyłączony do postępowania Wydziału V Śledczego Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, w tamtym postępowaniu pojawiało się nazwisko Michała Tuska, to jest jedyna moja wiedza na ten temat - dodała świadek. Jak zaznaczyła, zdawała sobie sprawę, że skoro Michał Tusk przewija się w postępowaniu, to wcześniej lub później zostanie w tej sprawie świadkiem. - Na etapie prokuratury okręgowej przesłuchany nie został - zastrzegła jednocześnie Daliga.
Dopytywana przez Krzysztofa Brejzę (PO) o to, czy stałą praktyką w gdańskiej prokuraturze było dobieranie do najtrudniejszych, czy najważniejszych śledztw prokuratorów delegowanych z niższych instancji, przez co można było nimi sterować i czy wcześniej składano jej takie propozycje odparła, że nie.
- Jest pewna hierarchia w prokuraturze i z poleceniami przełożonych nie dyskutuje się. Jeżeli przełożony wyznacza pewne zadania, to się je po prostu wykonuje. Tym zadaniem była pomoc przy Amber Gold. A jakie były kulisy wyboru mojej osoby, nie wiem. To pytanie rzeczywiście nie powinno być do mnie skierowane - powiedziała Daliga. Pytana, czy przez te 1,5 miesiąca, gdy pracowała przy sprawie Amber Gold w zrobiła wszystko, co można było zrobić odpowiedziała: "wydaje się, że tak".
Dopytywana przez posła Brejzę, kto podpisał jej awans z 2016 roku do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku, gdzie jest obecnie szefem I wydziału ds. przestępczości gospodarczej, prok. Daliga powiedziała, że nominację podpisał prokurator generalny - minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Afera Amber Gold
Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz zajmowała się sprawą Amber Gold od końca 2009 roku. po tym, gdy KNF złożyła zawiadomienie, że firma ta prowadzi działalność bankową bez zezwolenia. Na początku 2010 roku odmówiła ona wszczęcia śledztwa. Po uwzględnieniu przez sąd zażalenia KNF, w maju 2010 r. wszczęte zostało dochodzenie, które w sierpniu zostało umorzone. Również na postanowienie o umorzeniu KNF złożyła zażalenie, a sąd je uwzględnił w grudniu 2010 roku. Po zwrocie sprawy do prokuratury Gdańsk-Wrzeszcz zarejestrowano ją, zlecając Komendzie Miejskiej Policji w Gdańsku wykonanie szczegółowo określonych czynności procesowych. W lutym 2011 roku zapadła decyzja o zasięgnięciu opinii biegłego rewidenta. W związku z przedłużaniem się opracowania tej opinii - w maju 2011 roku prokurator referent zawiesiła postępowanie w sprawie.
Ostatecznie w czerwcu 2012 roku postępowanie ws. Amber Gold zostało przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku. Ta prokuratura postawiła w sierpniu 2012 roku Marcinowi P. pierwszy zarzut.
REKLAMA
Jesienią 2012 roku śledztwo przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która w czerwcu 2015 r. sporządziła akt oskarżenia ws. Amber Gold. Według łódzkich śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia. Proces Marcina P. i jego żony trwa przed gdańskim Sądem Okręgowym.
Amber Gold powstała na początku 2009 roku i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W połowie 2011 r. spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 roku w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express.
Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 roku. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 roku, a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.
mg/dad
REKLAMA
REKLAMA