Chłopcy nie ujechali. Najpierw uszkodzili barierę ochronną przy szosie, a ich podróż skończyła definitywnie, gdy zatrzymali samochód na barierze w położonej dziewić kilometrów dalej miejscowości Marktheidenfeld.
Chłopcy nie odnieśli żadnych obrażeń, ale samochód nie nadawał się już do dalszej jazdy i trzeba go było odholować. Policję zaalarmował telefonicznie ktoś, kto widział dzieci przy rozbitym aucie. Chłopcy powiedzieli później policjantom, że zmieniali się za kierownicą. Pierwszy prowadził sześciolatek, potem zastąpił go dwa lata starszy brat.
Podróż powrotną do domu i powiadomionej telefonicznie o zajściu, wstrząśniętej mamy, chłopcy odbyli już jako pasażerowie, w policyjnym radiowozie.
tjak