20 lat temu Tomasz Gollob zachwycił Wrocław. Walka z Jimmy'm Nilsenem przeszła do historii

3 lipca 1999 roku Tomasz Gollob zwyciężył w żużlowym Grand Prix Polski rozegranym na torze we Wrocławiu. Polak w finałowym biegu w kapitalnym stylu wyprzedził Jimmy'ego Nilsena. Gollob zapewnił sobie triumf wspaniałą szarżą na ostatnim okrążeniu. 

2019-07-03, 21:46

20 lat temu Tomasz Gollob zachwycił Wrocław. Walka z Jimmy'm Nilsenem przeszła do historii

Gollob w finałowym biegu musiał radzić sobie ze szwedzką koalicją: wielokrotnym mistrzem świata Tony'm Rickardssonem, Stefanem Danno oraz Jimmy'm Nilsenem. Ten ostatni najlepiej wyszedł z pierwszego łuku i objął prowadzenie. Tuż za nim jechał Gollob, który startował z czwartego pola. Sytuacja wyglądała podobnie przez trzy okrążenia i wielu zwątpiło, że Polak będzie w stanie zwyciężyć tego dnia na Stadionie Olimpijskim.

"Nożyce" dały wygraną 

28-letni wówczas Gollob wierzył jednak do końca. Od początku czwartego okrążenia Polak nabierał prędkości, jadąc przy płocie. Na długiej prostej udało mu się na chwilę wyprzedzić Nilsena. Szwed ani myślał jednak odpuszczać. Przy wejściu Golloba w ostatni łuk, zawodnik ze Skandynawii wykorzystał fakt, iż Polaka "wyniosło" pod samą bandę. Nilsen pojechał blisko krawężnika i odzyskał prowadzenie. Wydawało się, że uda mu się zwyciężyć. 

Źrodło: YouTube.com/speedwaytv1 

Gollob zdecydował się na brawurową kontrę. Ściął do krawężnika, wyprzedzając Szweda i wpadł na metę jako pierwszy. W żużlowym slangu akcję, jaką wykonał Polak, nazywa się "nożycami". Trzecim miejscem we Wrocławiu musiał zadowolić się Danno. 

REKLAMA

Czytaj dalej: Tomasz Gollob kończy 48 lat. "Wstanie z łóżka będzie jak mistrzostwo świata"

Rickardsson się budzi 

Turniej we Wrocławiu był trzecim z sześciu zaplanowanych w kalendarzu Grand Prix w 1999 roku. Polak, który wcześniej wygrał w Pradze, miał już 65 punktów i o dziewięć wyprzedzał drugiego w klasyfikacji generalnej Nilsena. W kolejnych dwóch turniejach: w Coventry i Bydgoszczy przebudził się jednak Rickardsson, który awansował na drugie miejsce, zmniejszając stratę do Golloba do zaledwie czterech punktów. 

Pech we Wrocławiu 

Jeżdżący świetnie Gollob był jednak blisko, pierwszego od 1973 roku i tytułu Jerzego Szczakiela, indywidualnego mistrzostwa świata dla Polski. Ostatni turniej cyklu, GP Danii, zaplanowano na 25 września w Vojens. Tydzień wcześniej Gollob zdecydował się wziąć udział w finale Złotego Kasku we Wrocławiu. Tym razem stolica Dolnego Śląska nie była dla zawodnika Polonii Bydgoszcz szczęśliwa... 

Źródło: YouTube.com/erbojtv

REKLAMA

Będący o krok od tytułu mistrza świata Gollob upadł po kraksie z udziałem Adama Pawliczka i Piotra Protasiewicza. Żużlowiec, który po wypadku stracił przytomność, zdecydował się wystartować w Vojens. Polak pojechał do Danii, mimo wstrząsu mózgu i braku czucia w jednym palcu. Obolały wystąpił w trzech biegach, ostatecznie kończąc zawody na 9. miejscu w gronie 24 żużlowców. Tomasz Gollob przegrał m.in. ze swoim starszym bratem Jackiem.

Szwed nie zmarnował okazji 

Rickardsson był w Vojens bezkonkurencyjny, czym przypieczętował swój drugi w karierze tytuł indywidualnego mistrza świata. Ostatecznie Szwed zdobył ich aż sześć.

Gollob musiał zadowolić sie srebrnym medalem, wyprzedzając legendarnego Duńczyka Hansa Nielsena. Polak na swój jedyny tytuł indywidualnego mistrza świata musiał czekać aż do 2010 roku. Ponadto wywalczył też dwa srebrne i cztery brązowe medale cyklu. 

Żużlowiec, który w wyniku wypadku na torze motocrossowym od kwietnia 2017 roku pozostaje częściowo sparaliżowany, wciąż jest najbardziej utytułowanym Polakiem w historii "czarnego sportu". 

REKLAMA

pm 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej