"Wprowadza pojęcia, które destabilizują polski porządek prawny". Dr Zych o konwencji stambulskiej
- Konwencja stambulska zawiera szereg błędów. Ze stricte prawniczego punktu widzenia najważniejszym zarzutem pod jej adresem jest moim zdaniem to, że wprowadza pojęcia i terminologie, które destabilizują polski porządek prawny - podkreśla w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl dr Tymoteusz Zych, wiceprezes Instytutu Ordo Iuris.
2020-07-27, 15:56
Zdaniem dr Zycha podobnie jest także w przypadku prawa innych państw. Tą kwestią zajmował się Trybunał Konstytucyjny Bułgarii. Wydaje się, że to jedyny sąd konstytucyjny, który do tej pory badał zgodność konwencji stambulskiej z ustawą zasadniczą swojego kraju. I w orzeczeniu stwierdził, że konwencja ta jest niezgodna z bułgarską konstytucja, a to samo rozumowanie można odnieść także do konstytucji innych krajów, w tym Polski - tłumaczy.
Powiązany Artykuł
"Nie poprawia bezpieczeństwa kobiet, a promuje tęczowe ruchy". Prof. Nalaskowski o konwencji stambulskiej
Płciowość zredukowana do pewnego rodzaju konwencji
Wiceprezes Ordo Iuris podkreśla, że chodzi tu przede wszystkim o wprowadzenie pojęcia płci społeczno-kulturowej w opozycji do płci biologicznej.
- To pojęcie sformułowane w konwencji jest nieostre. Opiera się nie na obiektywnej rzeczywistości, a na społecznie skonstruowanych relacjach. Redukuje właściwie płciowość do pewnego rodzaju konwencji społecznej, zaburza podstawy systemu prawnego w zakresie instytucji takich, jak chociażby małżeństwo, które w Polsce jest zdefiniowane jako związek kobiety i mężczyzny - mówi.
- Wypowiedzenie konwencji stambulskiej. Dzisiaj wniosek Ministerstwa Sprawiedliwości
- Prof. Zybertowicz: środowiska lewicowe regularnie robią histerię z LGBT
Zdaniem dr. Zycha "wprowadzenie pojęcia płci społeczno-kulturowej w opozycji do płci biologicznej ma bardzo duże konsekwencje prawne".
Błędne tłumaczenie
Wiceprezes Ordo Iuris wskazuje też na nieprawidłowe przetłumaczenie konwencji stambulskiej na język polski w procesie ratyfikacyjnym.
- Tekst konwencji stambulskiej został przetłumaczony z wersji angielskiej i francuskiej, które są oficjalnymi. Polskie władze przełożyły go jednak nieprawidłowo - wersja w naszym dzienniku ustaw znacząco różni się nie tylko od oryginału, ale też od polskiego tłumaczenia dostępnego na stronach Rady Europy. W polskiej wersji dostępnej na stronach Rady Europy angielskie słowo "gender" przetłumaczono jako "płeć społeczno-kulturowa" i pojawia się w niej 12 razy, ale w tej wersji, nad którą głosował Sejm, pojawia się zaledwie 2 razy. Która wersja więc nas obowiązuje? Oczywiście ta, która znajduje się na stronach internetowych Rady Europy, a wcześniej została podpisana przez państwa strony - podkreśla dr Zych.
Powiązany Artykuł
"Narzuca rozwiązania, które są antykulturą, antycywilizacją". Bogdan Pęk o konwencji stambulskiej
Poddano pod głosowanie inny tekst
Jak przyznaje, "można powiedzieć, że nasz Sejm został oszukany w procesie ratyfikacji. Poddano pod głosowanie inny tekst niż ten, który obowiązuje". - To nie perspektywa "płci" czy też "równości płciowej" jest podstawą tej konwencji, tylko właśnie "perspektywa genderowa", zgodnie z którą wszystkie zwyczaje i tradycje związane z rolami płciowymi mają zostać wykorzenione. Sama płciowość schodzi w ogóle na drugi plan - podkreśla dr Zych.
REKLAMA
Zwraca także uwagę, że konwencja stambulska narusza bezstronność światopoglądową państwa. - Zgodnie z polską konstytucją władze publiczne powinny być bezstronne. Instytucje państwowe nie powinny angażować się w spory ideologiczne, nie mogą na podstawie przesłanek ideologicznych podejmować decyzji wobec obywateli. Ale konwencja stambulska, co zawarte jest w jej artykule 12, wymaga od państwa wykorzenienia tradycji i zwyczajów związanych ze zróżnicowanymi rolami kobiet i mężczyzn - mówi wiceprezes Ordo Iuris.
Czytaj także:
- Robert Tekieli: Polska potrzebuje strategii walki z inwazją tęczowej ideologii
- "Jesteśmy świadkami daleko posuniętej inżynierii". Prof. Grzegorz Kucharczyk o rewolucji kulturowej
Jak tłumaczy, konwencja stambulska w artykule 14 wymaga od państwa wprowadzenia informacji o "niestereotypowych rolach społeczno-kulturowych" do programów nauczania. - A zatem tego, by ideologię opierającą się na oderwaniu człowieka od jego płciowości wdrażać wykorzeniając tradycje i zwyczaje. Wszelkie fakty dowodzą, że jest inaczej. Że tradycje i zwyczaje - oczywiście nie wszystkie, ale w zdecydowanej większości - chronią nasze dziedzictwo kulturowe przed patologiami i negatywnymi zjawiskami, w tym przed przemocą - zauważa dr Zych.
Powiązany Artykuł
Michał Dworczyk: Polska ma bardzo dobrze funkcjonujące prawo chroniące kobiety
Ograniczenie tajemnicy zawodowej
Przytacza tu unijne badania Agencji Praw Podstawowych. - Wyraźnie wykazują, że te kraje, w których rodzina i tradycje są najsilniejsze, mają znacznie niższe wskaźniki przemocy. Po czwarte, ograniczenie tajemnicy zawodowej w związku z aktami przemocy - mówi.
REKLAMA
Zdaniem dr. Zycha, konwencja budzi szereg zastrzeżeń co do zgodności z innymi dokumentami, jeżeli chodzi o postanowienia szczegółowe. - Jest także zarzut dotyczący m.in. ograniczenia tajemnicy zawodowej. Dotyczy tajemnicy zawodowej specjalistów, np. lekarzy czy prawników. Oznacza to, że adwokat może zostać zmuszony, by donieść przeciwko swoim klientom - tłumaczy.
Wyjaśnia, że chodzi o artykuł 28 konwencji, którzy brzmi: "strony podejmą konieczne kroki zapewniające, by zasady poufności nałożone na osoby wykonujące niektóre zawody nie stanowiły przeszkody w zgłoszeniu właściwym organizacjom lub władzom podejrzenia popełnienia aktu przemocy".
- Na ten problem uwagę zwrócili np. Czesi. Oni zupełnie z nieideologicznych przyczyn odrzucili tę konwencję, ponieważ dochodzi do ograniczenia pewnych standardów elementarnych funkcjonowania społeczeństwa - zaufania do adwokata czy lekarza. Bo przecież to zawody zaufania publicznego - podkreśla dr Zych.
Powiązany Artykuł
Krzysztof Sobolewski: nie możemy pozwolić sobie na narzucanie tez ideologicznych niezgodnych z konstytucją
Brak informacji o przyczynach przemocy
Wiceprezes Ordo Iuris zwraca też uwagę na brak zawarcia informacji o przyczynach przemocy w konwencji. - Jest w niej jedynie zapisane, dokładnie w preambule, że przemoc jest efektem "historycznie nierównych stosunków władzy" pomiędzy kobietami a mężczyznami. To zresztą niemal dosłowny cytat z Fryderyka Engelsa - stwierdza dr Zych.
REKLAMA
Podkreśla też, że raport wyjaśniający, który wydano równolegle z tą konwencją w 2011 r., mówi, że przemoc jest zjawiskiem "strukturalnym". - Ale nie ma ani słowa o tym, co według badań WHO i Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego stanowi główne przyczyny przemocy: czyli uzależnieniu od alkoholu i narkotyków, rozpadzie więzi rodzinnych, seksualizacji czy uprzedmiotowieniu wizerunku kobiety w mediach. Tego tam nie ma, a przecież powinno być. W końcu konwencja stambulska to dokument, który powstał po to, by ułatwiać zapobieganie i zwalczanie przemocy wobec kobiet i przemocy domowej - podsumowuje.
Zobacz także: Ziobro o konwencji stambulskiej
Źródło: TVP Info
Bartek Bitner/paw/
REKLAMA
REKLAMA