"Taka okazja może długo się nie powtórzyć"
"Pokój na Bliskim Wschodzie jest możliwy i osiągalny" - powiedział Barack Obama.
2010-09-02, 07:03
"Pokój na Bliskim Wschodzie jest możliwy i osiągalny" - powiedział Barack Obama przed rozpoczęciem negocjacji między Izraelem a Autonomią Palestyńską. Rozmowy przywódców obu krajów, pod patronatem USA, rozpoczynają się w czwartek Waszyngtonie.
Gospodarzem spotkania premiera Izraela Benjamina Netanjahu i przywódcy Autonomii Mahmuda Abbasa będzie amerykański prezydent Barack Obama. "Niezależne, demokratyczne i silne państwo palestyńskie, żyjące obok żydowskiego państwa Izrael w pokoju i bezpieczeństwie, to cel do jakiego dążymy" - powiedział Barack Obama w przededniu bliskowschodnich negocjacji pokojowych. Prezydent USA przyznał, że rozmowy będą bardzo trudne. "Nie mamy iluzji. Emocje po obu stronach są duże, a lata nieufności nie znikną jednej nocy. Jednak status quo jest nie do utrzymania".
Obama nie zgodził się z opinią, że pokój na Bliskim Wschodzie jest niemożliwy. Wyraził też przekonanie, że chcą go zarówno premier Benjamin Netanjahu jak i prezydent Mahmoud Abbas. "Powiedziałem im dzisiaj, że taka okazja może długo się nie powtórzyć, więc nie możemy jej zmarnować". Obama dodał, że przywódcy Izraela i Autonomii Palestyńskiej dali sobie rok na osiągnięcie pokoju.
Cel ostateczny: istnienie dwóch państw
Poza Netanjahu i Abbasem w rozmowach w Waszyngtonie weźmie udział amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton oraz przywódcy dwóch krajów bliskowschodnich uznających Izrael - król Jordanii Abdullah, prezydent Egiptu Hosni Mubarak i były brytyjski premier Tony Blair jako przedstawiciel Kwartetu Bliskowschodniego.
REKLAMA
Celem ostatecznym - według zapowiedzi amerykańskiej szefowej dyplomacji Hillary Clinton - jest istnienie dwóch państw: Izraela i Autonomii Palestyńskiej. Zaproszenie do rozmów wystosował też Kwartet Bliskowschodni, czyli USA, Unia Europejska, Rosja i ONZ. Wezwał strony konfliktu do zaprzestania "prowokacyjnych działań oraz podżegającej retoryki".
Przedmiotem rozpoczynających się negocjacji będą przede wszystkim: przebieg granicy między Izraelem i planowanym państwem palestyńskim, status Jerozolimy i los palestyńskich uchodźców. Rozmowy izraelsko-palestyńskie zostały zerwane przez Palestyńczyków w 2008 roku po rozpoczęciu izraelskiej ofensywy w Strefie Gazy.
Warunki bez których nie będzie pokoju...
Jesienią ubiegłego roku premier Netanjahu ostrzegł Palestyńczyków przed jednostronnym proklamowaniem niepodległego państwa. Określił warunki bez których nie będzie pokoju na Bliskim Wschodzie, a więc także między Izraelem i Palestyną. Są to: uniemożliwienie Iranowi budowy broni nuklearnej, zaprzestanie rakietowych ataków palestyńskich ze Strefy Gazy i przyznanie Izraelowi prawa do samoobrony.
Czwartym warunkiem jest uznanie przez Palestyńczyków państwa Izrael jako ojczyzny Żydów. W środę w dniu kolejnych spotkań negocjatorów obu stron z prezydentem Obamą , izraelski minister obrony Ehud Barak w wywiadzie prasowym oświadczył, że Izrael jest gotów oddać Palestyńczykom - w ramach przyszłego porozumienia pokojowego - kilka części Jerozolimy. Barak brał udział w przygotowaniach do szczytu w Waszyngtonie.
REKLAMA
Tymczasem premier Netanjahu wielokrotnie wypowiadał się przeciw podziałowi świętego miasta. Palestyńczycy chcą, by Wschodnia Jerozolima była stolicą ich państwa, ale ta część miasta została zajęta przez Izrael podczas wojny w 1967 roku. Przez lata powstały tam dzielnice zamieszkałe przez 200 tysięcy Żydów. Te Izrael chce zachować dla siebie. Tymczasem główny palestyński negocjator Saeb Erekat powiedział przed tygodniem, że Izrael musi wybrać między kolonizacją a pokojem. Radykalny Hamas, rządzący w Strefie Gazy, całkowicie odrzuca możliwość negocjacji z Izraelem.
kh
REKLAMA