Ratownicy czekają na poprawę pogody
Ze względu na złą pogodę austriaccy ratownicy nie mogą nadal wznowić poszukiwań dwójki polskich alpinistów.
2010-11-02, 10:03
Posłuchaj
Austriaccy ratownicy górscy czekają na poprawę pogody, by wznowić poszukiwania dwóch polskich alpinistów, którzy zaginęli na Grossglockner - najwyższym szczycie Austrii (3797 m). Jednego 53-letniego Polaka znaleziono w niedzielę martwego.
W rejonie wypadku ustała burza śnieżna i zmniejszyła się siła huraganowego wiatru, którego prędkość przekraczała w porywach 150 km na godzinę. Jest jednak bardzo niebezpiecznie. Świeża pokrywa śniegowa przekracza pół metra, a widoczność jest nadal mała.
Peter Tembler ze stacji ratownictwa górskiego w Kals powiedział, że poprawy pogody oczekuje się jeszcze przed południem. Na razie start śmigłowca ratowniczego jest niemożliwy.
Śmigłowiec ma dostarczyć na Grossglockner 12 ratowników, którzy czekają w gotowości. Tembler zapewnił, że w razie potrzeby natychmiast będzie można zmobilizować dodatkowe siły.
REKLAMA
Wyruszyli mimo złej pogody
Pięciu polskich alpinistów (w tym 53-letni mężczyzna, którego znaleziono martwego oraz jego dwaj synowie) przybyło do Kals w piątek. Jak pisze APA, mimo złej pogody w sobotę grupa ta wyruszyła na Grossglockner. Wspinali się w dwóch zespołach - dwuosobowym i trzyosobowym. 21-letni syn zmarłego wraz z 22-letnim przyjacielem dotarli do szczytu, natomiast trzyosobowy zespół popadł w tarapaty.
Dopiero gdy dwuosobowy zespół zszedł w niedzielę do schroniska w rejonie Adlersruhe, wszczęto alarm i rozpoczęła się akcja ratunkowa.
W niedzielę ratownicy znaleźli zwłoki 53-letniego Polaka. Z powodu złej pogody nie zabrano ich dotąd. Natrafili też na linę, co sugerowało, że 25-letni syn tego mężczyzny mógł podjąć próbę samodzielnego zejścia w dolinę i sprowadzenia pomocy. 25-latek jest zaginiony.
Jak informuje APA, trzeci alpinista z tego zespołu, 24-letni mężczyzna, wciąż znajduje się zapewne w rejonie grani Stuedlgrat i prawdopodobnie ma złamaną stopę.
REKLAMA
Zdaniem Petera Landstattera szefa tyrolskich ratowników - szanse zaginionych rosną o ile zdołali przeżyć 100 metrów pod szczytem w wykopanej jamie śnieżnej.
kh
REKLAMA