"Gdy czas się kończy, przyspieszamy okazywanie dobra". Co Boże Narodzenie mówi o końcu świata?
Chrześcijanie przed świętami Bożego Narodzenia rozważają biblijne teksty mówiące o końcu świata. Adwent, który jest czasem bezpośredniego przygotowania do świąt, jest również poświęcony przygotowaniom na powtórne przyjście Chrystusa - to na końcu czasów. Jak w tym kontekście odczytywać tajemnicę Bożego Narodzenia? - Naszym przeznaczeniem jest odnowienie wszystkiego w Jezusie Chrystusie - mówi dominikanin o. Wojciech Surówka.
2022-12-23, 12:00
Co wspólnego ma Boże Narodzenie z końcem świata i czasami ostatecznymi? O. Wojciech Surówka wyjaśnia, że żyjemy pomiędzy przyjściem Jezusa na świat jako dziecka, między "Bożym Narodzeniem", a przyjściem Jezusa oczekiwanym na końcu czasów.
- Całe życie Kościoła jest rozpięte między dwoma przyjściami Mesjasza - pierwszym przyjściem w ciele i drugim - przyjściem w chwale. To jest właśnie czas Kościoła i o tym warto pamiętać - mówi zakonnik, który jest autorem książki "Bóg i wieczność".
Apokalipsa
Kilka lat temu - niedługo przed Bożym Narodzeniem roku 2019 – świat obiegła wiadomość, że w kierunku Ziemi zmierza asteroida. Kosmiczny głaz o szerokości 540 m nadciągał w stronę naszej planety z zawrotną prędkością 43 tys. kilometrów na godzinę. To rozbudziło wyobraźnię wielu osób, które zapowiadały niechybny "koniec świata" lub anihilację przynajmniej części ludzkości. Astronomowie apelowali o spokój, argumentując, że obiekt nie jest na bezpośrednim kursie kolizyjnym z Ziemią, że jest jednak zbyt mały, by unicestwić życie na Ziemi, czy w końcu wyjaśniając, że prawdopodobieństwo na jakiekolwiek zderzenie wynosi 1 do 149000 i to dopiero w czasie przelotu asteroidy w 2068 r.
REKLAMA
Temat końca świata stał się motywem wielu filmów. Jednym z ostatnich przedstawień, które nie unika stawiania ważnych pytań o nasz stosunek do czasów ostatecznych i tego, jak wtedy działamy i co nami kieruje, jest obraz "Nie patrz w górę".
Posłuchaj
Kino i katastroficzne obrazy o końcu świata towarzyszą nam od wielu lat. O końcu świata chrześcijanie słyszą jednak także w tekstach Apokalipsy Św. Jana, czytanych każdego roku przed Bożym Narodzeniem. Rozważania te - podobnie jak czas Adwentu, okresu liturgicznego w Kościele, który przygotowuje do przyjścia Mesjasza - powinny mobilizować do zmiany stylu życia.
– Jest bardzo wiele apokaliptycznych obrazów, to cała Apokalipsa św. Jana, to obszerne fragmenty Ewangelii św. Mateusza, gdy Jezus mówi o różnych znakach, które będą towarzyszyły powtórnemu przyjściu Syna Bożego w chwale i bardzo często zatrzymujemy się na tych spektakularnych znakach. To trzęsienia ziemi, wojna - takie rzeczy się ciągle dzieją. Całe 2000 lat to okres, w którym dzieje się na naszych oczach Apokalipsa - tłumaczy o. Wojciech Surówka w rozmowie z Przemysławem Goławskim.
"Nie odkładać dobra na jutro"
– Gdy zaczniemy myśleć, że tak naprawdę ten dzień dzisiejszy może być ostatnim w moim życiu, co zrobię, jakie decyzje podejmę w związku z tym, że jutra mogę nie dożyć, to nas mobilizuje, żeby nie odkładać dobra, które się może wydarzyć w naszym życiu, na jutro, na pojutrze. Żeby się z kimś pojednać, komuś okazać miłość, komuś powiedzieć dobre słowo - czasem takie rzeczy odkładamy, a gdy sobie zdamy sprawę z tego, że czas się kończy, to wtedy przyspieszamy okazywanie dobra - podkreśla zakonnik.
REKLAMA
Posłuchaj
"W czasach ostatecznych Bóg chce zawrzeć ze swoim ludem nowe przymierze (por. Hbr 8, 1–13), którego znakiem nie będzie już ani obrzezanie, ani dziesięć przykazań, ale przykazanie miłości Boga i bliźniego, bo 'całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego' (Ga 5, 14). To jest nowe prawo, które przynosi Jezus i które wyraża się w ośmiu błogosławieństwach. Wszystkie inne, szczególnie dziesięć przykazań, ma prowadzić do wypełnienia tego prawa. 'Albowiem w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie mają żadnego znaczenia, tylko wiara, która działa przez miłość (Ga 5, 6). Dlatego w wielkiej scenie sądu ostatecznego w Ewangelii św. Mateusza Syn Człowieczy, który jednych stawia po prawej, a drugich po lewej stronie, nie pyta wcale o przestrzeganie prawa rytualnego, nie pyta, ile razy chodziliśmy do kościoła i czy należeliśmy do grupy modlitewnej, ale pyta, czy daliśmy Mu jeść i czy daliśmy Mu pić. Pyta o uczynki miłości. Święty Jan od Krzyża pisał, że pod koniec życia będziemy sądzeni z miłości" - czytamy w książce "Bóg i wieczność" o. Wojciecha Surówki.
- Z końca czasów przychodzi Chrystus, a On jest jedynym, który może rozwiązać nasze problemy. Tych jest co niemiara - gdy popatrzymy na świat, na Kościół, szczególnie ten w Polsce. Mamy bardzo dużo sytuacji, które powodują zachwianie wiary - mówi o. Surówka. - Dlatego wraz z Kościołem musimy wołać: "marana tha", czyli przyjdź. Zwracamy się do Chrystusa Zmartwychwstałego, aby przyszedł do swojego Kościoła. Jak pokazuje nam Apokalipsa, przyjście Chrystusa jest związane z wołaniem Oblubienicy, czyli Kościoła, która zwraca się do Oblubieńca - Chrystusa, aby przyszedł - wyjaśnia dominikanin.
Czytaj także:
- Czas oczekiwania na "przyjście". Adwent w Kościele Katolickim
- Betlejemskie Światło Pokoju w Polsce. "Dla każdego, kto będzie chciał je przyjąć"
Przemysław Goławski
REKLAMA
kor
REKLAMA