Prof. Legutko o 40 tys. euro Sikorskiego: nie spodziewam się wyciągania przez PE konsekwencji
- Sprawa 40 tys. euro za konsultacje Radosława Sikorskiego jest marginalizowana w Brukseli - mówi portalowi PolskieRadio24.pl prof. Ryszard Legutko. Eurodeputowany PiS podkreśla, że nie spodziewa się wyciągnięcia konsekwencji wobec samego Sikorskiego, jak i zmian systemowych w instytucjach unijnych.
2022-12-20, 13:41
"To skandal, którego nadejście było jasne dla wszystkich" - pisze Politico, odnosząc się do afery korupcyjnej związanej z aresztowaniem wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego Evy Kaili. Brukselski portal opisuje szereg kontrowersyjnych praktyk europosłów. Wśród wymienionych eurodeputowanych znalazł się Radosław Sikorski z Platformy Obywatelskiej.
"Jeden z eurodeputowanych, Radosław Sikorski, zadeklarował, że zarabiał 40 tys. euro miesięcznie za nieokreślone 'konsultacje'" - zwraca uwagę portal.
Legutko: nic się nie zmieni
Sprawa wywołała ogromne kontrowersje w Polsce. A jak jest postrzegana w Brukseli? Portal PolskieRadio24.pl zwrócił się z tym pytaniem do prof. Ryszarda Legutki z PiS.
- Kwestia 40 tys. euro zysku za konsultacje Radosława Sikorskiego jest marginalizowana w Brukseli. Nie docierają do mnie żadne zakulisowe historie. Nie spodziewałbym się tutaj rozstrzygnięć ani wobec samego eurodeputowanego Platformy Obywatelskiej, ani też rozwiązań systemowych, które zapobiegłyby niejasnym wydatkom parlamentarzystów w przyszłości. Zresztą sam Radosław Sikorski nie odgrywa dużej roli w obradach PE, co też nie przełoży się na dyskusję wokół sprawy wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego Evy Kaili - mówi eurodeputowany.
REKLAMA
Zdaniem prof. Ryszarda Legutki rządząca w Parlamencie Europejskim opcja "działa tak, by jak najdłużej utrzymać się u władzy i nie będzie jej zależało na omawianiu tej sprawy szeroko."
- Hasło "praworządność" stoi w sprzeczności do Unii Europejskiej. Mocno zmieniło swoje znaczenie, oczywiście na gorsze. Przykład? Nie tak dawno konserwatyści wnioskowali o debatę nad zmianami w hiszpańskim wymiarze sprawiedliwości, gdzie jego zależność od polityków ma być dużo większa, dużo silniejsza niż w innych krajach Unii Europejskiej. Oczywiście do takiej dyskusji na forum Parlamentu Europejskiego nie doszło. Praworządność "po brukselsku" jest wtedy, gdy postępuje się, jak chcą rządzący, a nie w zgodzie z prawem - tłumaczy Legutko.
- Prof. Ryszard Legutko: opozycja popełnia ciężki grzech wobec Polski
- 40 tys. euro za konsultacje Sikorskiego. Szefowa think thanku aż nie dowierza
- Afera korupcyjna w PE. Byłej wiceprzewodniczącej grozi 15 lat więzienia
Co o sprawie mówi sam jej bohater - europoseł PO?
Radosław Sikorski do sprawy swoich zarobków odniósł się w gazecie "Fakt". - Takie zarobki miałem przed objęciem mandatu europosła. Teraz zarabiam znacznie mniej. Parlament Europejski wymaga od europosłów, aby przedstawili sprawozdanie dot. swoich zarobków przed objęciem mandatu, więc w swoim oświadczeniu wykazałem majątek w sektorze prywatnym sprzed lipca 2019 roku, kiedy rzeczywiście zarabiałem sporo - tłumaczy Sikorski.
REKLAMA
Europoseł dodaje, że większość jego działalności gospodarczej to płatne wykłady, zasiadanie w gremiach doradczych i honoraria za artykuły i książki. Ale w związku z wojną na Ukrainie "biznes faktycznie odkrył ponownie ryzyko geostrategiczne. Prowadzenie płatnych wykładów jest w świecie zachodnim przyjętą praktyką".
- Na prowadzenie działalności jako formę dodatkowej pracy pozwala zarówno polski Sejm, jak i Parlament Europejski. Jestem wykładowcą na Uniwersytecie Harvarda. Tam zwykle prowadzę wykłady darmowe. Wcześniej w tym roku prowadziłem debaty - tzw. munk debate w Kanadzie. Z tym związane jest spore honorarium, bo to jest jednak wysiłek, trzeba lecieć do Kanady, przygotować się, wystąpić. To jest dodatkowa praca - tłumaczy Sikorski.
Posłuchaj. Rozmowa z prof. Ryszardem Legutką, europosłem PiS
PAP/Fakt/mn/kor
REKLAMA