Pilny apel po powodzi. Zalało hodowlę amstafów. Bela, Daisy i Baron czekają na dom
Powódź zniszczyła hodowlę amstafów. Pan Jarosław w ostatniej chwili zdążył je uratować. Kilka psów znalazło już nowy dom i kochającą rodzinę. Na swoją kolej na szczęście czekają jeszcze tylko trzy. - W nocy je ewakuowałem, o czwartej nad ranem. Spodziewaliśmy się, że ta woda dotrze do nas dopiero następnego dnia - wspomina hodowca w rozmowie z polskimradiem24.pl.
Joanna Zaremba
2024-09-25, 11:45
Powódź, która w tym roku spustoszyła południową Polskę, pozbawiła wielu ludzi ich domów i dorobku życia. Nie oszczędziła również zwierząt. Sieć zalewały nagrania i zdjęcia ludzi, którzy ratują przerażone stworzenia uwięzione na dachach, konarach drzew lub zabudowaniach.
Jedną z osób, która w środku nocy musiała ratować ukochane czworonogi, był pan Jarosław Rutecki z Osiecznicy koło Krosna Odrzańskiego, przez które przepływa właśnie fala kulminacyjna.
Powódź '24. Przez Osiecznicę przechodzi fala kulminacyjna
Sama Osiecznica bardzo ucierpiała w wyniku powodzi, a zdjęcia zalanej miejscowości w ekspresowym tempie obiegły Internet. Zamknięte zostały ulice Nadrzeczna oraz Jana Pawła II - od mostku do skrzyżowania z ulicą Marii Konopnickiej - informowało w poniedziałek miasto.
- Inwestycje na terenach zalewowych. Samorządy ignorowały zastrzeżenia
- Niż genueński spustoszył Polskę. "Te zjawiska będą się powtarzać"
Pan Jarosław Rutecki i jego rodzina prowadzą w Osiecznicy hodowlę amstafów. Kochają zwierzęta, wcześniej zajmowali się dobermanami i rottweilerami. Oprócz tego nasz rozmówca jest też hodowcą gołębi pocztowych. Jego skrzydlaci podopieczni mają na koncie kilka sukcesów.
REKLAMA
Stracili hodowlę amstafów. Psy czekają na adopcję
O swoich podopiecznych - i tych czworonożnych, i tych ze skrzydłami - mówi z poruszającą czułością w głosie.
- W nocy je ewakuowałem, o czwartej nad ranem. Spodziewaliśmy się, że ta woda dotrze do nas dopiero następnego dnia. Obserwowałam sytuację i mówiłem sobie tylko: "żeby chociaż droga była przejezdna jeszcze". Ale woda już tak zaczęła napierać, że musieliśmy zacząć działać - wspomina.
REKLAMA
Pan Jarosław dodaje, że ratowanie przed żywiołem zwierząt, którym poświęca się uwagę, okazuje miłość, nad którymi na co dzień roztacza się opiekę - jest wstrząsające. Nie tylko dla ludzi, ale dla samych pupili.
Zwierzęta też boją się powodzi. "Wyczuwały zagrożenie"
- Dla psów to też było bardzo trudne. One już wyczuwały zagrożenie, były poddenerwowane. Zwierzęta bardziej takie rzeczy wyczuwają - mówi nam właściciel hodowli.
Po tym, jak powódź zalała przybytek, psy zostały bez dachu nad głową. Pan Jarosław ulokował je u siebie w domu.
Poziom wody w pomieszczeniach sięgał prawie metra. Według hodowcy skala szkód jest porażająca. Większości zniszczeń nie da się już odwrócić. Zwłaszcza że wymagałoby to ogromnych nakładów finansowych.
REKLAMA
"U nas tylko zalało. Inni stracili domy..."
Skalę tych zniszczeń widać na nagraniach zamieszczonych poniżej. Całkowicie zalany został wybieg dla psów, klatki, pomieszczenia.
- Co więcej mogę powiedzieć? Szczerze mówiąc, są ludzie, którzy są w o wiele większych tarapatach niż my. U nas tylko zalało, a inni stracili domy, zmiotło je z powierzchni ziemi. Nie chcę więc narzekać, bo są ludzie, którzy mają znacznie gorzej... - zauważa.
Ale problem - jak wskazuje - jest odwieczny. - Już dwie petycje w swoim życiu podpisywałem odnośnie do wałów. My tu jesteśmy - tzn. dwie wioski - takim "zbiornikiem retencyjnym", włącznie z domami. W Osiecznicy woda nadal stoi, na 80 cm, i nie spada - mówi.
Jednocześnie dodaje, że mogło być gorzej. Ludzie spodziewali się większej fali.
REKLAMA
Bela, Daisy i Baron czekają na nowy dom
Teraz psy czekają na adopcję. Większość z nich znalazła już szczęśliwy dom. Została trójka. Dwie czarne suczki o błyszczących oczach - trzyletnia Bela i czteroletnia Daisy, i jeden pies - dwuletni Baron o błękitno-białym umaszczeniu. Zdjęcia psów publikujemy poniżej.
- Mam wielką prośbę i apel do miłośników psów. Jest kilka do oddania w dobre ręce, ze względu na to, że zostaliśmy zalani - mówi pan Jarosław na nagraniu, które również publikujemy.
- Bardzo byśmy prosili, żeby chętni się zgłaszali. Oddamy za darmo, w dobre ręce wiele fajnych psów. Bardzo proszę, żeby chętni zgłaszali się po pieski - dodaje. Aby pomóc zwierzętom - lub je zaadoptować - należy kontaktować się z panem Jarosławem Ruteckim pod nr. 506 097 933.
Źródło: polskieradio24.pl
REKLAMA
REKLAMA