Świadek w procesie otrucia Juszczenki wraca na Ukrainę

W 2004 r. był on gospodarzem przyjęcia, na którym miało dojść do próby otrucia byłego prezydenta Wiktora Juszczenki.

2011-07-21, 18:40

Świadek w procesie otrucia Juszczenki wraca na Ukrainę
. Foto: źr.wikipedia

Po sześciu latach ukrywania się w Rosji na Ukrainę powrócił były zastępca szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Wołodymyr Saciuk.

 - Saciuk przyjeżdża na Ukrainę i nie jest to tajemnicą - oświadczył na konferencji prasowej, zapewniając, że były zastępca szefa SBU współpracuje ze śledztwem w sprawie próby zamachu na Juszczenkę.

Śledztwo tkwi w martwym punkcie

Do nieudanej próby otrucia byłego ukraińskiego prezydenta doszło we wrześniu 2004 r., podczas kampanii prezydenckiej, w której Juszczenko walczył o najwyższe stanowisko w państwie z obecnym prezydentem Wiktorem Janukowyczem.

Austriaccy lekarze orzekli później, że pogorszenie stanu jego zdrowia było spowodowane zatruciem dioksynami, czyli silnie toksycznymi związkami chemicznymi o działaniu rakotwórczym. Ślady ich działania widoczne są na twarzy Juszczenki do dziś. Toczące się od kilku lat śledztwo nie ustaliło, kto stoi za próbą jego otrucia.

REKLAMA

Winny ochroniarz?

W 2006 r. ukraińska prasa pisała z powołaniem na źródła milicyjne, że dioksyny mógł podać Juszczence osobisty ochroniarz Saciuka. Podczas pamiętnego przyjęcia na daczy swego szefa miał on nadzorować pracę kelnerów oraz sprawdzać serwowane gościom potrawy. Ochroniarz, którego nazwiska nie publikowano, najprawdopodobniej ukrywa się za granicą.

Sam Saciuk wyjechał z Ukrainy do Rosji w roku 2005, uchylając się od śledztwa w sprawie nadużyć służbowych, popełnionych w czasie, gdy pracował w SBU. W latach 2005-2007 ukraińskie władze ścigały go listem gończym. Z poszukiwań Saciuka zrezygnowano, gdy z Moskwy nadeszła wiadomość, że otrzymał on rosyjskie obywatelstwo.

gs

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej