Deputowani zdecydowali: klienci prostytutek będą karani grzywnami
Ustawa przyjęta przez francuskie Zgromadzenie Narodowe ma uderzyć w organizacje przestępcze, które przemycają kobiety do Francji i zmuszają je do prostytucji.
2013-12-04, 20:46
Za  przyjęciem projektu głosowało 268 deputowanych, przeciw było 138, 79   wstrzymało się od głosu. W Zgromadzeniu Narodowym zasiada 577 posłów.   Ustawa trafi teraz do Senatu, gdzie prawdopodobnie napotka większy  opór.   
 Zgodnie z ustawą osoby przyłapane na  korzystaniu z usług prostytutek będą musiały zapłacić grzywnę w wysokości 1,5 tys. euro, a w przypadku recydywy - dwa razy wyższą.   
 Projekt przewiduje też udzielanie  pomocy kobietom, które chcą zerwać z prostytucją. W przypadku  cudzoziemek - a według danych resortu spraw wewnętrznych stanowią one  80 - 90 proc. wszystkich prostytutek - ustawa pozwałaby na przyznawanie im  sześciomiesięcznego, odnawialnego zezwolenia na pobyt we Francji.   
 Autorami  projektu są socjaliści i część konserwatywnej opozycji. Przeciwni tej  ustawie byli Zieloni, część opozycyjnej UMP oraz ultraprawicowy Front  Narodowy. Poparła ją też część deputowanych partii centrowych, w tym  posłowie Unii Demokratów i Niezależnych (UDI).   
 Autorzy projektu  ustawy podczas debaty parlamentarnej zwracali uwagę na fakt, że  prostytucja zmieniła się radykalnie, a w 90 proc. kobiety uprawiające  ten proceder są cudzoziemkami, które padły ofiarą organizacji  przestępczych zajmujących się przemytem ludzi do Francji.   
  "Aldi dla seksturystów"  
  Niedawno wojnę prostytucji w Niemczech wydała    ikona niemieckiego feminizmu Alice Schwarzer.  Jej zdaniem   liberalna ustawa z 2002 roku "przekształciła Niemcy w raj dla amatorów  płatnego seksu".  Rządząca wówczas koalicja SPD i Zielonych chcąc  poprawić sytuację  kobiet oferujących usługi seksualne spowodowała, że  prostytucja stała się   zawodem takim jak inne. Władze nie mogą odmówić  wydania  zezwolenia na powstanie domu  publicznego w miejscach, gdzie  dawniej  byłoby to niemożliwe. Przestały  obowiązywać wszelkie  ograniczenia w  reklamie, co spowodowało, że nawet  miejskie autobusy  zachwalają wizyty w  "świątyniach wellness".          
 Sabine Constabel,   opiekująca się prostytutkami pracownica socjalna ze  Stuttgartu,  przyznała, że jeszcze 20 lat temu zdecydowaną większość  kobiet   oferujących swoje usługi stanowiły profesjonalistki, głównie  Niemki,   świadome swoich praw i potrafiące powiedzieć "nie" w przypadku    wygórowanych żądań.           
 - Obecnie w domach publicznych  przeważają   dziewczyny z Europy Wschodniej, głównie Rumunki i Bułgarki,  coraz   młodsze i zastraszone, nieznające niemieckiego, często wysłane do  tej   pracy przez swoje rodziny. Klienci coraz częściej domagają się  stosunku   bez prezerwatywy, ceny spadły do 30 euro za "numerek" - powiedziała    Constabel.          
 Zmiany przepisów domaga się też policja. Komisarz   Helmut Sporer z  Augsburga powiedział, że warunkiem podjęcia działań   przeciwko sutenerom  są zeznania zmuszanych do prostytucji kobiet. -  Niezmiernie rzadko  dziewczyny zgadzają się na zeznania obciążające   alfonsa - są  zastraszone, boją się o życie swoje i swoich najbliższych -   wyjaśnił.  Jego zdaniem ustawodawca powinien podnieść  minimalny wiek  dziewczyn  pracujących jako prostytutki - z 18 do 21 lat.          
 W  Niemczech - jak  wynika z policyjnych statystyk - jest  ok. 700 tys.  prostytutek,  obsługujących dziennie ponad milion  klientów. Od 90 do 95  proc. to  dziewczyny z Europy Wschodniej i  Środkowej.  
   Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>   
 PAP, kk