Tokio 2020: szpadzistki czekają na nowy termin igrzysk. Ewa Trzebińska: to wywróci nasze życie do góry nogami [NASZ WYWIAD]

2020-03-26, 20:00

Tokio 2020: szpadzistki czekają na nowy termin igrzysk. Ewa Trzebińska: to wywróci nasze życie do góry nogami [NASZ WYWIAD]
Ewa Trzebińska. Foto: Archiwum prywatne Ewy Trzebińskiej

Decyzja Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego o przełożeniu igrzysk w Tokio na 2021 rok nie była zaskoczeniem. - Cieszę się, że igrzyska się odbędą i skupiam się na przygotowaniu do nich - mówi liderka kadry szpadzistek Ewa Trzebińska. Drużynowa mistrzyni Europy i była wicemistrzyni świata opowiedziała też portalowi PolskieRadio24.pl o kwarantannie, którą musiała przejść po powrocie z Węgier. 

  • Ewa Trzebińska jest liderką polskiej kadry szpadzistek. Na igrzyskach w Tokio wystąpi zarówno indywidualnie, jak i w turnieju drużynowym 
  • Przed rokiem w Lipsku została drużynową mistrzynią Europy, a indywidualnie sięgnęła po brąz. W dorobku ma także m.in. indywidualne wicemistrzostwo świata zdobyte w 2017 roku 
  • Decyzja o nowym terminie igrzysk w Tokio zastała ją tuż po zakończeniu dwutygodniowej kwarantanny, którą musiała przejść po powrocie z zawodów w Budapeszcie 

- Tysiące Polaków objętych jest aktualnie kwarantanną w związku z epidemią koronawirusa, ale Ty masz to już za sobą?

- Tak. W dniach 6-8 marca startowałyśmy w zawodach Pucharu Świata w Budapeszcie. Po powrocie z Węgier, jako członkini Wojskowego Zespołu Sportowego, musiałam przejść 14-dniową kwarantannę.

- Od kiedy jesteś w kraju?

- Wróciłyśmy 9 marca, a więc jeszcze przed wprowadzeniem w Polsce stanu zagrożenia epidemiologicznego. Te dziewczyny, które nie są wojskowymi, otrzymały od lekarzy jedynie zalecenia, aby starały się przebywać w domu i nie wychodzić na zewnątrz bez potrzeby. Ja natomiast przez dwa tygodnie siedziałam w domu, ale moja kwarantanna dobiegła już końca.

- Jak się trenuje w czterech ścianach?

- Nie było łatwo. W takiej sytuacji trenować mogłam tylko w domu, na macie, ze sprzętem szermierczym, który, na szczęście, mam w domu. Ciężko oczywiście było mówić o pełnym treningu szermierczym.

- Zakończenie kwarantanny chyba nie wpłynie specjalnie na Twój trening, skoro wszystkie kluby sportowe są zamknięte?

- Niestety, sale szermiercze cały czas są pozamykane. Główną różnicą jest to, że mogę wyjść na zewnątrz, aby pobiegać. Nie da się jednak walczyć, bo musimy unikać kontaktu ze sparingpartnerami, a jednak to walka jest podstawą naszego treningu. Nazwałabym to treningiem na przeczekanie obecnej sytuacji, bo na zwyżkę formy raczej nie ma co liczyć.

Powiązany Artykuł

Majewski east news 1200.jpg
Igrzyska Olimpijskie przeniesione. "Nie jest to zbyt dobra wiadomość dla całego polskiego sportu" [TYLKO U NAS]

- Ucieszyła Cię decyzja o przełożeniu igrzysk w Tokio na 2021 rok?

- W obecnej sytuacji byłam oczywiście zwolenniczką przełożenia igrzysk. Najbardziej chciałabym jednak przełożyć je na jesień 2020 roku, ale rozumiem decyzję MKOl. Biorąc pod uwagę obecną sytuację w Europie i w USA, przekładanie igrzysk na jesień mogłoby być ryzykowne. Dla mnie jednak 2021 rok to data nieco odległa.

- Dlaczego?

- Szermierze żyją cyklem olimpijskim, czteroletnim. Byliśmy praktycznie na jego końcu, więc powoli nastawiałam się, że igrzyska się zbliżają. Przedłużenie tego oczekiwania może nawet o rok wywróci nasze życie do góry nogami. Trzeba się jednak dostosować.

- Wciąż nie znamy dokładnej daty igrzysk. MKOl dopuszcza wiosnę lub lato przyszłego roku...

- Wolałabym wcześniejszy termin. Liczę na wiosnę, ale teraz mamy tyle logistycznych niewiadomych, że nie będę typowała, kiedy ostatecznie te igrzyska się odbędą. To będzie spora zagwozdka dla władz MKOl, ale też dla poszczególnych federacji. Kalendarze imprez i cykl przygotowań będzie trzeba całkowicie pozmieniać.

Czytaj także: Tokio 2020. Ennaoui: nie mogliśmy być w niepewności, większość z nas ma całoroczny plan

- Dlaczego wiosna?

- Wiosną jesteśmy w pełni sezonu szermierczego i najłatwiej nam wtedy o osiągnięcie szczytu formy. Nie nastawiam się jednak na żaden termin. Cieszę się, że igrzyska się odbędą i skupiam się na najlepszym przygotowaniu, niezależnie od tego, kiedy będziemy musiały jechać do Japonii.

- Ograniczony trening wpływa na rozprężenie u sportowców?

- Nie traktuję obecnej sytuacji jako wypoczynku. W tych trudnych chwilach musimy naładować akumulatory przed powrotem do treningów z prawdziwego zdarzenia i startów.

- Jako polskie szpadzistki macie już kwalifikacje olimpijskie. Dzięki temu łatwiej jest czekać na to, co dalej z sezonem?

- Jesteśmy w o tyle komfortowej sytuacji, że mamy już kwalifikacje do Tokio. Mam nadzieję, że po przełożeniu igrzysk, również mistrzostwa Europy, które pierwotnie miały odbyć się w czerwcu, zostaną przełożone, choćby na jesień. Wydaje mi się, że do wakacji żadne międzynarodowe zawody się nie odbędą.

- Jak to wpłynie na Wasz kalendarz?

- Paradoksalnie, jeśli chodzi o naszą rywalizację, to w momencie przerwania rozgrywek byłyśmy już za połową sezonu, mimo że rywalizowałyśmy niecałe 2,5 miesiąca. Tak jednak wygląda kalendarz szermierczy. Jeśli więc świat poradzi sobie z epidemią, a logistyka nie zawiedzie, resztę zawodów będzie można dokończyć jesienią. Pozostajemy w gotowości, by wrócić do trenowania z pełnym obciążeniem i startów w zawodach.

Rozmawiał Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl 

Polecane

Wróć do strony głównej