Ekstraklasa: Lech może mieć pretensje. Nawet Szymon Marciniak nie wie, co z golem Ishaka

Wygrane Rakowa Częstochowa i Legii Warszawa, kontrowersyjna decyzja sędziowska w meczu Lecha z Zagłębiem czy kabaretowe sceny w Kielcach. Filip Jastrzębski w komentarzu ligowym podsumowuje 21. kolejkę PKO BP Ekstraklasy.

2023-02-21, 10:02

Ekstraklasa: Lech może mieć pretensje. Nawet Szymon Marciniak nie wie, co z golem Ishaka
Nieuznany gol Mikaela Ishaka wzbudził spore kontrowersje . Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Różnice punktowe na szczycie tabeli są coraz większe. Zdecydowany lider, Raków Częstochowa, choć na początku roku nieco obniżył loty, wciąż nie musi oglądać się za siebie.

Raków z bezpieczną przewagą

Ma bezpieczną przewagę nad warszawską Legią, która – choć zmagająca się z wieloma problemami – miło zaskakuje nawet najbardziej wymagających kibiców. Kto by pomyślał, że drużyna, która w ubiegłym sezonie uniknęła spadku, rozsiądzie się wygodnie w czołówce, i to na pozycji wicelidera. Stołeczny zespół wybrał się do Gliwic, gdzie przegrał dwa z ostatnich trzech spotkań.

Tym razem jednak udało się wywieźć trzy punkty, a broniący się przed spadkiem Piast – nota bene prowadzony przez legionistę z krwi i kości Aleksandara Vukovicia – nie zdołał sprawić niespodzianki. Wydaje się, że Raków jest już poza zasięgiem Legii, a Legia poza zasięgiem reszty.

Lech Poznań pokrzywdzony? 

A ta reszta to Lech Poznań, Widzew Łódź, Pogoń Szczecin i Cracovia. „Kolejorz” to jedyny zespół z czołówki, który dał się pokonać. W dodatku Zagłębiu Lubin, z którym porażka nie przystoi większości ligi, a już na pewno nie mistrzowi. Należy jednak rozgrzeszyć naszego jedynego przedstawiciela w europejskich pucharach, który cztery dni temu grał w Norwegii, a w czwartek podejmie Bodo/Glimt w rewanżowym spotkaniu barażowym o 1/8 finału Conference League.

REKLAMA

Tej porażki można było jednak uniknąć. Poznaniacy marnowali sytuacje na potęgę, podobnie jak te nieliczne w ostatni czwartek. Do tego szczęście im nie sprzyja, bo wiele wskazuje na to, że nieuznany gol z końcówki Mikaela Ishaka, który miał przyjąć piłkę ręką, był strzelony prawidłowo. Prawdopodobnie.

Nikt jednak nie jest pewny, nawet najlepszy sędzia świata. A tak się składa, że ten akurat odpowiadał za wideoweryfikację. Szymon Marciniak musiał mieć stuprocentową pewność, by zmienić werdykt arbitra głównego Łukasza Kuźmy. Takie są przepisy. Pretensje piłkarzy Lecha były uzasadnione, ale największe mogą mieć do siebie. Oby ta sportowa złość przełożyła się na świetną postawę za trzy dni.

Benny Hill w Kielcach

Najwięcej mówiło się jednak o sytuacji z sobotniego meczu Korony Kielce z Lechią Gdańsk, czyli drużyn walczących o utrzymanie się w ekstraklasie. Walka o ligowy byt to sprawa poważna, a stres może czasem poplątać nogi. Oglądając wydarzenia w polu karnym kielczan i poczynania w nim gdańszczan brakuje tylko muzyczki z filmów Benny’ego Hilla.

Dzieło zwieńczył obrońca Lechii Michał Nalepa, który miał przed sobą pustą bramkę i nie trafił w piłkę. Kuriozalna sytuacja stała się hitem internetu, nawet na zagranicznych portalach. Wcześniej w tym samym meczu młody bramkarz Korony Marcel Zapytowski, rozpoczynając akcję od własnej bramki, prawie wbił sobie piłkę do siatki.

Kochamy naszą ekstraklasę za cotygodniową dawkę emocji, ale miłośnicy szydery zawsze znajdą tu coś dla siebie.

REKLAMA


Posłuchaj

Komentarz ligowy Filipa Jastrzębskiego (PR1) 2:39
+
Dodaj do playlisty

 

>>> Więcej o Ekstraklasie <<< 

Czytaj także:

REKLAMA

/empe,

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej