Nieoficjalnie: Aryna Sabalenka podjęła decyzję ws. startu w Miami po śmierci partnera. Spore zaskoczenie

2024-03-19, 19:30

Nieoficjalnie: Aryna Sabalenka podjęła decyzję ws. startu w Miami po śmierci partnera. Spore zaskoczenie
Aryna Sabalenka. Foto: PAP/EPA/JOHN G. MABANGLO

Wiceliderka światowego rankingu tenisistek Aryna Sabalenka ma wystartować w rozpoczynającym się we wtorek turnieju rangi WTA 1000 w Miami, jednak nie będzie brała udziału w konferencjach prasowych - podają nieoficjalne źródła. We wtorek zmarł partner Białorusinki, były hokeista Konstantin Kolcow.

Sabalenka jest w Miami rozstawiona z numerem drugim, co oznacza, że w pierwszej rundzie ma tzw. wolny los i do rywalizacji przystąpi najprawdopodobniej dopiero w piątek. Od rana we wtorek pojawiały się jednak pogłoski, że Białorusinka wycofa się z turnieju w związku z nagłą śmiercią Kolcowa, prywatnie jej partnera.

Jak poinformowali dziennikarze portalu Tennis Channel, wiceliderka światowego rankingu zamierza wystartować w Miami. Nie będzie jednak brała udziału w pomeczowych konferencjach prasowych, ominie także tradycyjny wtorkowy dzień mediowy. Organizatorzy imprezy nie podali oficjalnej informacji dotyczącej gry zawodniczki z Mińska, wciąż widnieje ona jednak w drabince turniejowej i harmonogramie treningów na kortach w Miami.

O śmierci Kolcowa jako pierwsza oficjalnie poinformowała Białoruska Federacja Hokeja na Lodzie, ale nie podała ani przyczyn, ani miejsca zgonu.

- Jesteśmy w żałobie. Białoruska Federacja Hokeja na Lodzie przekazuje najszczersze kondolencje rodzinie, przyjaciołom i wszystkim tym, którzy znali i pracowali z Konstantinem - napisano w komunikacie.

W późniejszych godzinach we wtorek oświadczenie wydała jednak policja w Miami, informując, że prowadzone jest śledztwo w sprawie "rzekomego samobójstwa" Kolcowa, chociaż "nie podejrzewa się popełnienia przestępstwa".

42-letni hokeista występował m.in. w drużynie NHL Pittsburgh Penguins w latach 2002-2006.

Jego partnerka Sabalenka, dwukrotna mistrzyni Australian Open, nie zareagowała dotychczas na tę informację.

Czytaj także:

bg/PAP

Polecane

Wróć do strony głównej