Aryna Sabalenka zabrała głos po śmierci Konstantina Kolcowa. "Nie byliśmy już razem"

2024-03-20, 23:30

Aryna Sabalenka zabrała głos po śmierci Konstantina Kolcowa. "Nie byliśmy już razem"
Aryna Sabalenka zabrała głos po śmierci Konstantina Kolcowa. "Nie byliśmy już razem" - napisała tenisistka. Foto: PAP/MAST IRHAM

Aryna Sabalenka zabrała głos po raz pierwszy od tragicznej śmierci Konstantina Kolcowa, z którym spotykała się od trzech lat. "Moje serce jest złamane" – napisała w mediach społecznościowych.

Konstantin Kolcow, z którym Sabalenka spotykała się od trzech lat zginął w Miami w nocy z 17 na 18 marca. Mężczyzna wypadł z okna jednego z hoteli, co sugeruje samobójstwo.

"Śmierć Konstantina to niewyobrażalna tragedia. Choć nie byliśmy już razem, to moje serce jest złamane. W tym trudnym czasie proszę o uszanowanie prywatności mojej oraz jego rodziny" – napisała Aryna Sabalenka na Instagramie. Ta informacja jest nieco zaskakująca, bo Sabalenka nie informowała wcześniej o tym, że nie jest już w związku z Kolcowem.

Według doniesień mediów 42-latek na krótko przed śmiercią w nerwowych okolicznościach zerwał współpracę z klubem Saławat Jułajew Ufa, którego był trenerem.

Zaledwie dzień przed ogłoszeniem informacji o śmierci, Kolcow odszedł z hokejowego klubu, gdzie należał do sztabu szkoleniowego. W ostatnim czasie w białoruskich mediach pojawiały się informacje, że ma zostać trenerem reprezentacji kraju oraz Dynama Mińsk. Match TV ujawnia, że rozstanie przebiegało w bardzo burzliwy sposób.

Do spięcia miało dojść tuż po ostatnim ligowym meczu klubu. W 1/8 finału play-offów rosyjskiej ligi Saławat przegrał z Traktorem Czelabińsk 2:4 i odpadł z walki o mistrzostwo kraju. Spotkanie odbyło się 10 marca.

Media donoszą, że Kolcow z klubem komunikował się "podniesionym tonem", ale z nikim nie miał "bezpośredniego konfliktu". Problemem okazały się pieniądze - zadłużony klub od dawna nie płacił bowiem ani Kolcowowi, ani zawodnikom i pozostałym pracownikom.

Nie wiadomo czy ta sprawa miała związek ze śmiercią 42-latka. Okoliczności tragedii bada policja z Miami.

WTA Miami. Aryna Sabalenka nie wycofała się z turnieju

Aryna Sabalenka nie zrezygnowała z udziału w Miami Open. Już dzień po ogłoszeniu informacji o nagłej śmierci Kolcowa w mediach społecznościowych ukazało się jednak nagranie, przedstawiające Białorusinkę, trenującą na korcie.

Wiceliderka światowej listy zdecydowała się na start w Miami, ale postawiła organizatorom jeden warunek. Białorusinka nie ma zamiaru brać udziału w aktywnościach medialnych związanych z turniejem, w tym m.in. w konferencjach prasowych. Wszystko wskazuje na to, że uszanowano życzenie pogrążonej w żałobie tenisistki i niebawem zobaczymy ją na amerykańskich kortach.

W drugiej rundzie imprezy Sabalenka zmierzy się z Hiszpanką Paulą Badosą, która prywatnie jest jej przyjaciółką. - Dla mnie to też trochę szokujące, że muszę przez to przechodzić, bo w końcu jest moją najlepszą przyjaciółką i nie chcę, żeby cierpiała. To bardzo trudna sytuacja. Jednocześnie gra przeciwko niej również jest niewygodna. Tak naprawdę nie chcę o tym rozmawiać, bo powiedziałam, że nie będę o tym mówić. Obiecałam jej to. Zamierzam przy tym pozostać. Przepraszam - oświadczyła w rozmowie z mediami Hiszpanka.

 

Czytaj także:
Iga Świątek znów w akcji
red

Polecane

Wróć do strony głównej