Alpinista stracił uprawnienia po wydarzeniach w Tatrach. Afera na Zadnim Kościelcu
Samowolne usunięcie stałych punktów asekuracyjnych z trzech dróg wspinaczkowych na w Tatrach wywołało poważny konflikt w środowisku alpinistycznym. Polski Związek Alpinizmu (PZA) odebrał uprawnienia jednemu z instruktorów alpinizmu i trenerowi wspinaczki sportowej – poinformowano w komunikacie Związku.
2025-12-03, 14:30
Alpinista traci uprawnienia po usunięciu asekuracji na Zadnim Kościelcu
Według PZA usunięcie ringów asekuracyjnych na Zadnim Kościelcu przeprowadzono bez konsultacji ze środowiskiem wspinaczkowym i bez zgody Tatrzańskiego Parku Narodowego. Według ustaleń Związku usunięcie stałych punktów asekuracyjnych zostało przeprowadzone samowolnie, a w ocenie Zarządu PZA były to działania nielicujące z etyką taternicką – podano.
Tatrzański Park Narodowy (TPN) poinformował, że do dyrekcji nie wpłynął żaden formalny wniosek dotyczący usunięcia stałych punktów asekuracyjnych z dróg na Zadnim Kościelcu, co potwierdza, że działania przeprowadzono samowolnie. Zgodnie z przepisami obowiązującymi w parku zarówno likwidacja, jak i wytyczanie nowych dróg wspinaczkowych wymagają wcześniejszej zgody TPN. Jak podaje Park, dotąd nie zgłoszono również żadnego wniosku o ponowne odtworzenie kotew asekuracyjnych na tym rejonie.
Zadni Kościelec w Tatrach. Jacek Paweł Czech może się odwołać od decyzji PZA
Decyzję o cofnięciu uprawnień instruktorskich i trenerskich poprzedziło przeanalizowanie materiałów opublikowanych w mediach społecznościowych oraz wyjaśnień złożonych przez samego alpinistę, który miał wyciąć kotwy asekuracyjne ze swoimi kursantami. Od decyzji PZA przysługuje odwołanie do Walnego Zgromadzenia Delegatów Związku.
"Usunięcie stałych punktów asekuracyjnych zostało przeprowadzone samowolnie, bez konsultacji ze środowiskiem wspinaczkowym oraz bez uzyskania zgody Tatrzańskiego Parku Narodowego. Zachowanie kol. Jacka Czecha w stosunku do młodszych wspinaczy, swoich kursantów, kierowanie akcją «z drugiego szeregu» i unikanie bezpośredniej odpowiedzialności jest – w ocenie Zarządu PZA – działaniem nielicującym z etyką taternicką" - czytamy.
Na przełomie października i listopada, trzyosobowy zespół wspinaczy zlikwidował stałe punkty asekuracyjne na drogach wspinaczkowych o nazwach: "Zakaz stękania", "Gamma" i "Dwaj panowie B.". Informacje o akcji ujawniono pod koniec listopada, gdy dwaj kursanci Filip Brdyła i Jan Łukasik opublikowali wpis dokumentujący prace i podkreślili, że – w ich ocenie – działali "zgodnie z Porozumieniem Tatrzańskim z 2004 r.” oraz że te drogi odtąd wymagają asekuracji tradycyjnej.
"Dla kontekstu – odkąd zaczęliśmy się wspinać, angażujemy się społecznie w prace porządkowe w rejonach wspinaczkowych. Regularnie czyściliśmy drogi i sprzątaliśmy skały, przede wszystkim w Rzędkowicach. Zawsze traktowaliśmy to jako działanie na rzecz środowiska wspinaczkowego. Osoby, które nas znają, wiedzą, że nigdy nie odmawialiśmy pomocy w takich inicjatywach i działaliśmy zgodnie z naszymi możliwościami oraz najlepszą wolą - napisali.
"Jacek był naszym instruktorem i autorytetem, dlatego nawet nie przyszło nam do głowy, by podawać w wątpliwość słuszność naszych wspólnych działań – zwłaszcza że po naszej własnej weryfikacji sprawa wydawała się jasna. Przedstawił nam sprawę jako wcześniej skonsultowaną z autorami tradowych prowadzeń, które – jak usłyszeliśmy – zostały później obite w sposób niezgodny z ich wolą" - dodali.
Porozumienie Tatrzańskie z 2004 r. to uzgodniony w środowisku wspinaczkowym kompromis dotyczący zasad używania stałych punktów asekuracyjnych w Tatrach. Dokument wskazuje rejony dopuszczone do stylu sportowego m.in. zachodnią ścianę Kościelca, Zamarłą Turnię i rejon Mnicha, a poza nimi zaleca ograniczenie liczby stałych punktów do minimum. Porozumienie podkreśla też konieczność poszanowania charakteru istniejących dróg oraz ochrony przyrody.
Publikacja wywołała gwałtowną reakcję środowiska wspinaczkowego. Klub Wysokogórski Sakwa, do którego należą alpiniści, potępił te działania, określając je jako "samowolkę” i informując o ich zawieszeniu do czasu wyjaśnienia sprawy. "Akcja ta nie była w żaden sposób związana ani konsultowana z klubem” – zaznaczono.
W obszernym oświadczeniu wspinacze wskazali, że działali na prośbę instruktora, który był ich autorytetem. "Nawet nie przyszło nam do głowy, by podawać w wątpliwość słuszność naszych wspólnych działań” – napisali w wyjaśnieniach.
Czytaj także:
- Ryszard Pawłowski ostatni wspinał się z Jerzym Kukuczką. "Jurek spadł, ja schodziłem. Myśleli, że to Kukuczka wraca"
- Jak zginęła Wanda Rutkiewicz? "Nadal nie jestem pewien, czy nie popełniłem błędu"
- Mount Everest 1989. Tragedia jakiej nie było i heroiczna walka Artura Hajzera o życie Andrzeja Marciniaka
Źródło: PolskieRadio24.pl/PAP/ah