Krew na rękach Putina nie przeszkadzała w przyjaźni. Infantino miał powód, żeby zwlekać z sankcjami

2022-03-01, 15:32

Krew na rękach Putina nie przeszkadzała w przyjaźni. Infantino miał powód, żeby zwlekać z sankcjami
Władimir Putin i Gianni Infantino. Foto: PAP/EPA/REUTERS POOL

Gianni Infantino w 2016 roku objął stery FIFA po skompromitowanym Seppie Blatterze. Gdy oskarżany o korupcję Szwajcar ustąpił miejsca swojemu rodakowi, wydawało się, że wizerunek prezesa światowej federacji nie może być gorszy. Infantino w spektakularny sposób obalił tę tezę i udowodnił, że sport i polityka, zwłaszcza oparta na przemocy, nigdy nie powinny iść w parze. 

Infantino już dawno miał swoje "za uszami". Jeszcze na długo przed objęciem funkcji prezesa FIFA Szwajcar miał zaniżyć kwotę, jaką otrzymał od UEFA w trakcie pierwszej kampanii wyborczej. Wcześniej, jeszcze jako Sekretarz Generalny europejskiej centrali miał pomagać Manchesterowi City i Paris Saint-Germain uniknąć poważnych kar za złamanie finansowego Fair Play. To tylko niewielka część zarzutów, jakie media kierowały pod jego adresem. Żadna z wymienionych afer nie uderzyła jednak w jego wizerunek w takim stopniu, co niedawne działania FIFA związane z agresją Rosji na Ukrainę.

Szwajcar długo zwlekał z nałożeniem sankcji na Rosjan i wiele wskazuje na to, że gdyby nie narastające oburzenie opinii publicznej, za kilka tygodni "Sborna" szykowałaby się do rywalizacji w barażach MŚ 2022, natomiast Spartak Moskwa bez przeszkód grałby w Lidze Europy

Cały czas myślimy o roli sportu w jednoczeniu ludzi w pokoju z różnych skonfliktowanych państw. Wierzę, że sport łączy ludzi. Futbol to ich życie. Nie mówię tu o jednostkach, tylko o wszystkich z całego świata. Myślami jestem przy osobach dotkniętych konfliktem - kluczył Infantino, zapytany o przyszłość Rosjan w światowym futbolu dzień po ataku na Ukrainę.

"Cały świat jest zakochany w Rosji"

Wydaje się, że Szwajcar zamierzał do końca zachować "życzliwą neutralność" wobec Rosji, ale ostatecznie pod presją kibiców, mediów oraz środowiska piłkarskiego, "pękł". Co ciekawe, kilka dni wcześniej Infantino nie miał problemu z wykluczeniem reprezentacji Zimbabwe i Kenii z rozgrywek międzynarodowych z powodu ingerencji tamtejszych rządów w działalność krajowych związków piłkarskich. Chociaż FIFA ostatecznie zdyskwalifikowała także Rosję, ogromny niesmak pozostał.

Trudno mówić tu jednak o przypadku. Historia przedziwnej "przyjaźni" Infantino z Władimirem Putinem rozpoczęła się podczas przygotowań do mundialu w Rosji. Szwajcar uznał turniej z 2018 roku za ogromny sukces i przekonywał, że "cały świat jest zakochany w Rosji", a mundial sprawił, że podczas imprezy kraj stworzył z resztą świata "więzy przyjaźni, które będą wieczne".

Trudno dziwić się zachwytom prezesa FIFA - w Rosji został ugoszczony po królewsku, a o komfort jego podróży dbali piloci prywatnych odrzutowców, z których korzystać mogli także inni oficjele federacji. Infantino doskonale bawił się także w towarzystwie samego Putina, z którym chętnie pozował do zdjęć i zaśmiewał się loży honorowej. Co istotne - Putin już wtedy miał na rękach krew tysięcy Ukraińców oraz Czeczenów, co Szwajcarowi zupełnie nie przeszkadzało.

"Ukoronowaniem" relacji prezesa FIFA z prezydentem Rosji był Order Przyjaźni, który Putin wręczył Infantino rok po mundialu. Podczas piątkowej konferencji prasowej Szwajcar nie chciał jednak rozmawiać na temat odznaczenia i nic nie wskazuje na to, by zamierzał pozbyć się odznaczenia. Czy Infantino dostał od Rosjan coś więcej? Możemy się tylko domyślać.

Infantino straci "przyjaciela"?

Znajdujący się między młotem a kowadłem Infantino wije się jak piskorz, ale wydaje się, że po poniedziałkowej decyzji FIFA jego relacje z Putinem nie będą już takie same. Szwajcar był bowiem w rękach rosyjskiego despoty jedynie narzędziem do tzw. sportswashingu, czyli poprawiania wizerunku dzięki inwestycji w kluby piłkarskie czy organizacji wielkich imprez sportowych.

Instrument stracił swoje zastosowanie, a Putin nie zobaczy ani rywalizacji "Sbornej" w barażach MŚ 2022, ani finału Ligi Mistrzów w Sankt Petersburgu. Sportowa "ramówka" Putina będzie w najbliższych miesiącach wyjątkowo okrojona, ponieważ rosyjscy sportowcy zostali wykluczeni z większości dyscyplin, w tym ulubionego przez prezydenta hokeja.

Infantino nie powinien jednak się martwić - już niebawem odbędą się mistrzostwa świata w Katarze. To doskonała okazja do zapoznania nowych "przyjaciół"...

Bartosz Goluch/PolskieRadio24.pl

Czytaj także:

Polecane

Wróć do strony głównej