Alvarez - Golovkin 3: cztery pasy i wielka kasa w ringu. Koniec trylogii o trzy lata za późno?

2022-09-17, 11:27

Alvarez - Golovkin 3: cztery pasy i wielka kasa w ringu. Koniec trylogii o trzy lata za późno?
W nocy z soboty na niedzielę w Las Vegas dojdzie do trzeciego pojedynku Canelo Alvareza i Giennadija Golovkina. W stawce znajda się cztery pasy wagi superśredniej będące w posiadaniu Meksykanina. . Foto: Facebook - Canelo Alvarez

W nocy z soboty na niedzielę w Las Vegas dojdzie do zwieńczenia trylogii między Canelo Alvarezem a Giennadijem Golovkinem. W stawce znajdą się cztery pasy wagi superśredniej, które są w posiadaniu Meksykanina. W tej walce zgadza się stawka, zgadza się kasa, nie zgadza się tylko termin, bo dochodzi do niej przynajmniej o trzy lata za późno.

  • W nocy z soboty na niedzielę w Las Vegas dojdzie do trzeciego starcia Saula Alvareza z Giennadijem Golovkinem
  • Pierwsze dwie walki wzbudziły ogromne kontrowersje, a Kazach może narzekać na decyzje sędziów
  • W stawce zwieńczenia trylogii znajdą się największe pieniądze w karierach obu zawodników i cztery pasy mistrzowskie będące w posiadaniu Canelo
  • Golovkin ma już 40 lat, ale siła ciosu odchodzi ostatnia
  • Dla Alvareza druga porażka z rzędu oznaczałaby ogromne kłopoty

"Coś było bardzo nie tak"

Na tę walkę czekają kibice boksu na całym świecie. Czekają niestety nieco za długo, bo - zważywszy na przebieg dwóch pierwszych starć - trzecie powinno się odbyć przynajmniej trzy lata temu. W stawce wieńczącego trylogię starcia w T-Mobile Arenie w Las Vegas znajdą się cztery pasy wagi superśredniej i ogromne - największe w karierze obu rywali - pieniądze.

Po raz pierwszy Canelo Alvarez i Giennadij Golovkin spotkali się niemal równo pięć lat temu - 16 września 2017 roku. Wówczas na szali leżały trzy mistrzowskie pasy wagi średniej, które wniósł do ringu Kazach. Po 12 rundach wydawało się, że zwycięstwo "GGG" jest niezagrożone. Sędziowie byli jednak innego zdania orzekając remis. Zwłaszcza punktacja jednego z nich - 118-110 dla Canelo, oznaczająca, że dał mu zwycięstwo w 10 z 12 rund, wskazywała, że chyba oglądał inną walkę. Dla porównania - Harold Lederman z HBO punktował 114:110 na korzyść Golovkina i taki wynik wydawał się najbliższy tego, co zobaczyliśmy między linami.

O komentarz pokusił się nawet słynny konferansjer Mike Buffer:

- Remis w tej walce to jakbyś całował własną siostrę - wiesz, że coś jest bardzo nie tak.

Mistrzowskie pasy pozostały jednak na biodrach Kazacha.

Trzecia walka? Tylko na odpowiednich warunkach

W tej sytuacji rewanż zwyczajnie musiał się odbyć. Doszło do niego rok później, ponownie w połowie września. Walka była jeszcze bardziej wyrównana niż 12 miesięcy wcześniej. Po jej zakończeniu nie pałający do siebie sympatią rywale padli sobie w ramiona, obaj byli jednak przekonani o własnym zwycięstwie. Sędziowie wypunktowali dwa do remisu - 115-113, 115-113 i 114-114 na korzyść Alvareza, który tym samym zadał Golovkinowi pierwszą porażkę w zawodowej karierze i odebrał mu pasy WBC i IBO wagi średniej.

Werdykt ponownie ponownie wzbudził wiele kontrowersji. Tak w tej, jak i pierwszej walce, więcej celnych ciosów zadał Golovkin. Mimo tego Canelo nie tracił rezonu:

- Czuję się usatysfakcjonowany, bo stoczyłem wspaniałą walkę. To było wyraźne zwycięstwo.

Abel Sanchez, trener Golovkina wydawał się pogodzony z losem:

- Mieliśmy dobrych sędziów, którzy widzieli to z różnych punktów widzenia. Nie mogę narzekać na ich decyzję, myślę jednak, że werdykt był wystarczająco blisko, byśmy mówili o trzeciej walce.

Jego podopieczny zgadzał się z nim, ale tylko w jednym aspekcie - możliwości doprowadzenia do trylogii.

- To ja walczyłem lepiej, ale według sędziów wygrał Alvarez. Trzecia walka? Możliwe, ale na odpowiednich warunkach - zaznaczał Kazach, mając zapewne na myśli dobór odpowiednich sędziów.

Alvarez mierzył za wysoko

Trylogia musiała jednak poczekać. Na Alvareza, który ruszył na podbój wyższych kategorii wagowych. Z różnym skutkiem. W superśredniej zrobił porządek pokonując wszystkich ówcześnie panujących mistrzów - Calluma Smitha, Billy Joe Saundersa i Caleba Planta. Dzięki temu zunifikował tytuły federacji WBC, WBO, WBA i IBF, które wniesie do pojedynku z Golovkinem.

Wówczas zamarzyło mu się pójść jeszcze wyżej - do wagi półciężkiej. Zauważmy, że startował ze średniej - 72,5 kg. Półciężka to o prawie 7 kg wyższy limit. W boksie zawodowym - przepaść.

I Saul Alvarez boleśnie przekonał się o tym na własnej skórze. Dmitrij Biwoł pokonał go wyraźnie i ponownie sprzyjający Meksykaninowi sędziowie byli tym razem w stanie tylko zatrzeć różnicę klas punktując 115-113 dla Rosjanina. W ringu jego przewaga była znacznie większa.

Po tej - drugiej w karierze (pierwszą poniósł w 2013 roku z rąk Floyda Mayweatrhera Jr.) - porażce Canelo przypomniał sobie, że ma niezałatwione sprawy z Golovkinem.

- On ma zawsze dużo do powiedzenia na mój temat. Walkę z nim traktuję bardzo osobiście.

Wyższy limit atutem Golovkina?

Podobnie jak Kazach, choć ten - czemu trudno się dziwić - największe zastrzeżenia wciąż ma do sędziów.

- Jestem pewny, że wygrałem oba poprzednie pojedynki.

Od ich czasu "GGG" walczył czterokrotnie, za każdym razem wygrywając, w tym trzy razy przez nokaut. Zdobył pasy IBO i IBF w wadze średniej i udanie bronił ich m.in. przed naszym Kamilem Szeremetą. Swoich trofeów nie kładzie jednak na szali pojedynku z Canelo - ten odbędzie się w kategorii superśredniej - do 76,204 kg.

Aż ośmiokrotnie od kontrowersyjnej wygranej z Golovkinem do ringu wychodził Meksykanin. Oprócz wspomnianej porażki z Biwołem wygrał siedem razy, w tym pięć przez nokaut.

W kontekście zwieńczenia trylogii często podnoszona jest kwestia wieku rywali. Saul Alvarez ma 32 lata i wydaje się być w najlepszym dla pięściarza wieku. Kazach jest o osiem lat starszy. Dynamika już nie ta, ale moc w pięściach nadal ogromna, o czym przekonał się m.in. wspomniany Szeremeta. A jak wiadomo - siła ciosu to ten atrybut, który odchodzi ostatni. Jego atutem może być też wyższy niż obowiązuje go na co dzień limit wagowy. Z wiekiem o zbijanie kilogramów coraz ciężej, więc te kilka więcej, które może wnieść na wagę powinno stanowić ulgę w przygotowaniach.

Kasa się zgadza

Zdecydowanie więcej do stracenia w tej walce ma Alvarez. Po pierwsze - cztery pasy mistrzowskie. Po drugie - status wielkiej gwiazdy. Po drugiej z rzędu porażce nie zabraknie głosów mówiących, że to już początek końca wielkiej kariery. Przypomną o sobie także ci, którzy oba wcześniejsze starcia, nie bez racji, punktowali dla Golovkina.

Tym co się zgadza jest bez wątpienia kasa. Poprzednie pojedynki Alvareza z Golovkinem wygenerowały ogromne przychody z tytułu sprzedaży pay-per-view. Za pierwszym razem 1,3 mln, za drugim 1,1 mln subskrypcji przy cenie odpowiednio 80 i 85 dolarów. A mówimy tylko o pieniądzach z tytułu płatnych transmisji.

Według szacunkowych danych tym razem wypłaty mają być dla obu panów największe w karierze. Meksykanin zarobi ok. 65 mln dolarów, Kazach ok. 40 mln.

Canelo Alvarez - Giennadij Golovkin - o której walka?

Zgadza się także termin - nieprzypadkowo Alvarez i Golovkin spotykają się w ringu po raz trzeci w połowie września. 16 września to bowiem Święto Niepodległości Meksyku. Szkoda tylko, że nie jest to wrzesień np. 2019 roku, bo wtedy i zaszłości między rywalami były świeższe i obaj zdawali się prezentować mimo wszystko wyższy poziom umiejętności.

Gala w T-Mobile Arena w Las Vegas rozpocznie się o 2:00 "polskiego" czasu w nocy z soboty na niedzielę 17/18 września. Walka, która zwieńczy wielką trylogię zaplanowana jest na ok. 5:00, a więc jak to często bywa pod naszą szerokością geograficzną przy wielkich wydarzeniach zza oceanu - łatwiej wstać niż doczekać.


Czytaj także:

MK

Polecane

Wróć do strony głównej