Ekstraklasa: Bartłomiej Wdowik chce iść za ciosem, Jagiellonia gra o wszystko. "Trzeba walczyć o najwyższe cele"

Paweł Majewski

Paweł Majewski

2024-02-10, 07:00

Ekstraklasa: Bartłomiej Wdowik chce iść za ciosem, Jagiellonia gra o wszystko. "Trzeba walczyć o najwyższe cele"
Bartłomiej Wdowik (z lewej) jesienią był często nie do zatrzymania dla ligowych rywali. Tutaj powstrzymać próbuje go sam Kamil Glik w meczu Cracovia - Jagiellonia . Foto: Grzegorz Wajda/REPORTER /EastNews

Bartłomiej Wdowik ma za sobą świetną rundę jesienną w PKO BP Ekstraklasie. Lewy obrońca zdobył aż dziewięć bramek - wszystkie ze stałych fragmentów gry. Dobra postawa została nagrodzona debiutem w pierwszej reprezentacji Polski. - Chcę przenieść to, co pokazałem jesienią na kolejną rundę i pokazać, że zasługuję na następne powołania - powiedział 23-letni piłkarz w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl przed startem rundy wiosennej.

Jagiellonia Białystok jest jedną z rewelacji obecnego sezonu PKO BP Ekstraklasy. "Duma Podlasia" po rozegraniu dziewiętnastu ligowych kolejek jest druga w tabeli z dorobkiem 38 punktów. Traci tylko trzy "oczka" do liderującego Śląska Wrocław.

Jednym z najlepszych piłkarzy Żółto-Czerwonych był Bartłomiej Wdowik. 23-letni lewy obrońca zdobył w rundzie jesiennej aż dziewięć goli! Co ciekawe, wszystkie padły po stałych fragmentach gry: pięć bramek Wdowik strzelił z rzutów wolnych, trzy z rzutów karnych, a w meczu z Zagłębiem Lubin pokonał bramkarza rywali uderzeniem bezpośrednio z rzutu rożnego!

Dobra postawa młodego piłkarza została dostrzeżona przez selekcjonera. Michał Probierz powoływał go na zgrupowania pierwszej reprezentacji Polski w październiku i listopadzie, a w kończącym reprezentacyjny rok towarzyskim meczu z Łotwą Bartłomiej Wdowik otrzymał szansę debiutu.

W rozmowie z naszym portalem młody piłkarz powiedział, czy czuje się już kadrowiczem pełną gębą, jakie ma cele na rundę wiosenną i czy mógł opuścić Jagiellonię w przerwie zimowej.

Zaczynacie rundę wiosenną. Stałe fragmenty gry przećwiczone?

W okresie przygotowawczym było na to mniej czasu. Bardziej pracowaliśmy nad elementami motorycznymi i taktycznymi. Czasem jednak zostawałem po treningach, także myślę, że coś tam przećwiczyłem i nadal potrafię.

Byłeś zaskoczony, że tak Ci to wychodziło jesienią? Dotąd nie byłeś kojarzony jako strzelec rzutów wolnych, a teraz, gdy tylko podszedłeś do piłki, to albo wpadało albo było blisko gola. Był taki czas na początku listopada, kiedy miałeś strzelone cztery gole z wolnych, a wszyscy pozostali piłkarze ligi… jednego.

Fajnie, że zaczęło wpadać. Gdy pierwszy raz trafiłem z Widzewem, to złapałem taką pewność siebie, że podchodzę i strzelam. Podchodziłem do piłki, szukałem jakiegoś wolnego miejsca, uderzałem i… to wpadało. Na pewno to było duże zaskoczenie i wyróżnienie, że udało mi się odskoczyć innym zawodnikom pod tym względem. Będę starał się to kontynuować w drugiej rundzie, bo te bramki są bardzo ważne dla zespołu. Cieszę się, że mogę to wnosić do drużyny.

Czujesz się odkryciem rundy jesiennej? Patrząc na statystyki, jesteś w Jagiellonii cztery lata. Przed 3,5 roku zdobyłeś w lidze dwa gole, przez ostatnie pół  – dziewięć. Gdyby nie Erik Exposito, pewnie walczyłbyś o koronę króla strzelców. Poza tym miałeś asysty, ale widać, że i w grze defensywnej się poprawiłeś. Trener Adrian Siemieniec Ci pomógł? Znalazł sposób, by Cię zmotywować?

Trener narzucił taki styl gry, że bocznym obrońcom gra się bardzo dobrze. Mamy zadania ofensywne, a bronimy dosyć wysoko. Gdy stracimy piłkę, to od razu chcemy ją wysoko odbierać. To mi bardzo pasuje. Wydaje mi się, że najwięcej elementów do poprawy wciąż jest w defensywie. W ofensywie jest lepiej, liczby są bardzo dobre, ale całościowo może być jeszcze lepiej.

Od zimy 2020 roku pracowałeś w Jagiellonii z siedmioma trenerami. Odkąd przyszedłeś, prawie co pół roku szkoleniowiec się zmieniał. Adrian Siemieniec jest pierwszym z nich, który ma tak dobre wyniki. W jaki sposób odmienił drużynę? Widać nie tylko wyniki, ale też dobrą atmosferę.

Nie chcę porównywać trenerów, bo od każdego jakieś doświadczenia wyniosłem. O obecnym trenerze mogę powiedzieć, że gdy tu przyszedł, szybko przekazał nam swoją filozofię. Powtarzałem już to wiele razy, że każdy wie, co ma robić na boisku. Jako zespół zaufaliśmy w założenia, jakie nam nakreślił i w to, jak mamy grać. Widzimy, że to ma przełożenie na boisko, bo gdyby tak nie było, pewnie nie byłoby tak dobrej atmosfery. Wiemy, co mamy robić, gdy wychodzimy na boisko. Trener pokazuje nam na treningach i odprawach, co mamy grać, a potem to wychodzi na boisku. Na pewno ma dużą wiedzę.

Szybko wyrobił sobie u was autorytet? Przyszedł jako najmłodszy trener w lidze, niewiele starszy od niektórych zawodników. Nie miał łatwego zadania, żeby utrzymać was w lidze.

Trener przyszedł i wprowadził dużo dobrej energii od początku. Na pewno to, że wygraliśmy od razu w jego debiucie, zadziałało mobilizująco, dało drużynie kopa. Pewnie pomogło też trenerowi.

Gdy w grudniu kończyła się runda jesienna, zastanawiałem się, czy w lutym będziesz jeszcze piłkarzem Jagiellonii. Dużo się o Tobie mówiło w kontekście transferu do Galatasaray albo Dinama Zagrzeb. Było coś na rzeczy czy nie zaprzątałeś sobie tym głowy?

Na pewno jakiś temat był. Ja się na tym nie skupiałem, zostawiłem to menedżerowi i dyrektorowi sportowemu Jagiellonii, ale ponoć była jakaś oferta. Ale dokładnych szczegółów nie znam, bo nie naciskałem na transfer. Tym mają zajmować się menedżerowie. Jeśli byłby konkret, to mają się ze mną kontaktować. Wygląda to jednak tak, że menedżerowie działają na rynku, a ja skupiam się na tym, co w klubie i na treningach…

No i pewnie też na reprezentacji. Po debiucie z Łotwą czujesz się już kadrowiczem pełną gębą?

Może jeszcze nie, ale mam nadzieję, że nadal będę w dobrej dyspozycji. To, co pokazałem jesienią, chcę przenieść też na kolejną rundę i pokazać swoją grą, że zasługuję na następne powołania.

Poczułeś wzrost rozpoznawalności po powołaniu do reprezentacji? Gdy selekcjoner Michał Probierz wysłał powołanie, w różnych portalach zaczęły się pojawiać artykuły, na przykład o tym, kim jest Twoja dziewczyna. Niedawno widziałem też artykuł opisujący, jak spędzasz wakacje. Większe zainteresowanie to większa presja?

Widzę, co dzieje się w mediach, ale nie narzucam na siebie dodatkowej presji. Dziennikarze się odzywają, są wywiady, ale to naturalne. Podchodzę do tego na spokoju.

W ostatnich latach lewa obrona w reprezentacji Polski to była pozycja, na której trzeba było wystawiać skrzydłowych albo prawych defensorów. Jakub Wawrzyniak kiedyś powiedział, że jest zastępcą „piłkarza, którego nie ma”, czyli polskiego lewego obrońcy wysokiej klasy europejskiej. Stawiasz sobie cel, żeby kimś takim się stać i wywalczyć sobie miejsce w reprezentacji na lata?

Nie wybiegam w przyszłość, bo liczy się to, co tu i teraz. Jeśli będę w dobrej dyspozycji, to powołania będą przychodzić. Przynajmniej mam taką nadzieję. Trzeba skupić się na tym momencie, żeby pokazać się dobrze w klubie. Celem jest oczywiście Euro 2024 i wcześniejsze baraże. Muszę kontynuować swoją pracę, bo wybieganie w przyszłość nie wydaje mi się teraz potrzebne.

Przygodę z piłką zaczynałeś w Olkuszu. Wcześniej chyba najlepszym piłkarzem z tego miasta był Tomasz Kulawik.

To mój wujek! (śmiech)

I legenda Wisły Kraków! Tymczasem Ty trafiłeś z Olkusza do Ruchu Chorzów. Czyżby Wisła albo Cracovia Cię przeoczyły? A może po prostu chciałeś się wyrwać dalej od domu?

Pojechałem na testy do Ruchu Chorzów, a właściwie do chorzowskiego UKS-u. Tam zobaczyli mnie trenerzy z akademii Ruchu. Ale była też oferta z Wisły Kraków i miałem wybór: Ruch albo Wisła. Po tym jak pojechałem do Chorzowa, dobrze się tam czułem i trenerzy od razu wzięli mnie do akademii. I jakoś tak… wybrałem Ruch.

Wujek nie naciskał?

Nie, nie było takich rozmów. Po prostu wtedy tam poczułem się lepiej, tamten klimat mi podpasował i zdecydowałem, że pójdę do internatu do Chorzowa.

Trafiłeś tam na ciężkie czasy. Brakowało pieniędzy, drużyna spadała z roku na rok, ale piłkarsko mogłeś zadebiutować w pierwszej lidze, gdy Ruch spadał do drugiej. Potem miałeś pół roku w Odrze Opole, która też broniła się przed spadkiem z pierwszej ligi. Gdy zimą 2020 roku trafiłeś do Jagiellonii, to w pierwszym sezonie jeszcze weszliście do grupy mistrzowskiej, a później znowu zacząłeś, jak to mawiał trener Smuda, „grać o spadek”, bo kończyliście sezon w drugiej połowie tabeli. Nie miałeś wtedy poczucia, że chcesz grać o wyższe cele?

Na pewno, bo zawsze chcę grać, wygrywać i zdobywać tytuły. Tak jak mówisz: w Jagiellonii najpierw byliśmy w pierwszej ósemce, ale potem z sezonu na sezon było gorzej: dziewiąte miejsce, potem dwunaste i czternaste. Wiadomo, że chciałoby się więcej. Dobrze zaczęliśmy ten sezon, jesteśmy na drugim miejscu i trzeba przełożyć dobrą grę w rundzie jesiennej na wiosnę. Musimy pokazać, co umiemy i dalej grać dobry futbol, bo, moim zdaniem, gramy bardzo dobrze. Trzeba walczyć o najwyższe cele. Fajnie byłoby coś wygrać. Gramy też w ćwierćfinale Pucharu Polski.

Myślisz, że w wejściu do Ekstraklasy pomógł Ci przepis o młodzieżowcu? Od nowego sezonu ma on zniknąć, a sporo młodych zawodników dostało dzięki niemu szansę gry. Gdy jednak kończyli wiek młodzieżowca, nie każdy był w stanie się utrzymać w lidze. Uważasz, że ten przepis jest w ogóle potrzebny?

Na pewno to trochę pomogło, bo kluby zaczęły patrzeć na to, by mieć więcej młodych zawodników. Ale najważniejsze jednak to, co dzieje się, gdy skończysz ten wiek. Trudno mi powiedzieć, czy przepis jest potrzebny. I tak zawsze, jeśli ktoś młody będzie lepszy od starszego piłkarza, będzie grał. Tak to powinno działać. Ten przepis nie zależy ode mnie, więc zobaczymy, co postanowią w PZPN-ie.

Mówiłeś o swoich celach reprezentacyjnych, ale jeśli utrzymasz wysoką formę, temat zagranicznego transferu pewnie wróci. W jakiej lidze byś się widział? Masz jakiś ulubiony zagraniczny klub?

Od zawsze kibicuję Barcelonie, ale nie mam jednego, ulubionego kierunku. Gdy włączam telewizor, to często oglądam ligę angielską, ale nie mam jakiegoś wymarzonego kierunku transferowego. Zobaczymy, co się wydarzy.

A więc, jeśli zapytam Cię, niczym na rozmowach rekrutacyjnych, gdzie widzisz się za pięć lat, to powiesz, że nie patrzysz tak daleko?

Nie patrzę, ale na pewno chciałbym się widzieć w reprezentacji Polski.

Rozmawiał: Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl

Pierwsza po zimowej przerwie, a łącznie 20. kolejka, rozpoczęła się w piątek (Stal Mielec wygrała z Puszczą Niepołomice 2:1), ale szlagierem będzie niedzielne spotkanie Śląska Wrocław z Pogonią Szczecin. Jagiellonia zagra tego samego dnia na wyjeździe z Widzewem Łódź.

Co działo się w Ekstraklasie w 2023 roku? Podsumowują dziennikarze portalu PolskieRadio24.pl Paweł Majewski i Bartosz Goluch:

Program 20. kolejki:

Czytaj także:

Polecane

Wróć do strony głównej