Nie dla przemocy seksualnej
Dla jednych to wulgarne, wyzywające i ordynarne wystąpienie w centrum Warszawy, które do niczego nie prowadzi, a dla drugich to walka ze stereotypami związanymi z przemocą seksualną. Marsz Szmat po raz drugi przejdzie ulicami Warszawy.
2014-05-13, 15:05
Posłuchaj
Po raz pierwszy marsz został zorganizowany w Toronto po tym, jak studentki tamtejszego Uniwersytetu usłyszały od miejscowego policjanta, że kobieta, aby czuć się bezpiecznie, powinna unikać ubierania się „jak szmata” (stąd angielska nazwa marszu – Slut Walk).
Krótkie spódniczki dają do myślenia
Slut Walks odbywają się na całym świecie od 2011 roku. Pierwszy Marsz Szmat odbył się trzy lata temu w Gdańsku. Rok temu w warszawskim marszu udział wzięło kilkaset osób. Wywołał on falę negatywnych komentarzy.
- Marsz Szmat ma zwrócić uwagę i sprowokować do tego, abyśmy się przyjrzeli i skonfrontowali z problemem przemocy seksualnej wobec kobiet. Chcemy przełamywać bariery i przekonujemy, że bez względu na to, jak kobiety się ubierają, nikt nie ma prawa ich oceniać ani tym bardziej tknąć. Prowadząc śledztwo dotyczące przestępstwa seksualnego trzeba szczegółowo analizować sprawcę, a nie ofiarę – powiedziała Joanna Piotrowska, prezeska Fundacji Feminoteka.
Stereotyp szmaty
Uczestnicy Marszu Szmat podkreślają, że sprawców przemocy i gwałtów nie usprawiedliwia ubiór czy zachowanie ofiary.
REKLAMA
- Żyjemy w systemie patriarchalnym, który usprawiedliwia agresywne zachowania mężczyzn. System i edukacja dają przyzwolenie mężczyznom na przemoc wobec kobiet. W Polsce winę i odpowiedzialność za gwałt w dalszym ciągu przerzuca się na ofiarę, czyli głownie kobiety. To nieprawda, że winne są tu kobiety. Pamiętajmy jednak, że w niewielkim procencie przemocy seksualnej ulegają również mężczyźni – dodała Joanna Piotrowska.
PR24/Paulina Olak
REKLAMA