Czas Sprawiedliwych

Na skwerze gen. Jana Jura-Gorzechowskiego nastąpiła inauguracja Ogrodu Sprawiedliwych. Miejsce upamiętnia bohaterów ratujących życie innych lub występujących w obronie ludzkiej godności.

2014-06-05, 18:00

Czas Sprawiedliwych

Posłuchaj

05.06.14 Anna Piłko: „Po latach wydaje mi się, że było to wprost niemożliwe (…)”
+
Dodaj do playlisty

Jedną z takich cichych bohaterek była Sława Wołosiańska, która wraz z mężem Izydorem ukrywała w czasie II wojny światowej w Drohobyczu swoich żydowskich przyjaciół i sąsiadów. Anna Piłko, córka Sławy, opowiedziała na antenie Polskiego Radia 24 o mamie i jej historii oraz o córce Katarzynie Obuchowicz-Skopiec, która kontynuuje dzieło babci.

Państwo Wołosiańscy

Sława i Izydor Wołosiańscy podczas II wojny światowej ryzykowali wiele. Ukrywali bardzo liczną grupę Żydów, a wykrycie tego typu działań równoznaczne było ze śmiercią. Wszystko zaczęło się od przygarnięcia dwóch dziewczynek.

– W sumie rodzice ukrywali 39 osób, które przez 22 miesiące mieszkały w niewielkim pomieszczeniu, specjalnie przygotowanej piwnicy. Ojciec codziennie kogoś przyprowadzał. Wśród tych osób było sześcioro dzieci, kobieta w ciąży, jedna chora. Po latach wydaje mi się, że było to wprost niemożliwe – wspominała w PR24 Anna Piłko, córka państwa Wołosiańskich.

Dozgonna przyjaźń

Koszmar wojny minął, ale nie zostały zerwane więzy, które połączyły ukrywanych Żydów ze Sławą i Izydorem Wołosiańskimi. Po wojnie państwo Wołosiańscy utrzymywali kontakt ze swoimi przyjaciółmi, którym ocalili życie, ale pierwsza wizyta pani Sławy w Izraelu miała miejsce dopiero w latach 80.

REKLAMA

– W roku 1984 moja mama po raz pierwszy pojechała do Izraela. Przywitano ją tam bardzo ciepło. Większość witających ją osób zobaczyło ją dopiero po wielu latach. Potem mama właściwie co roku odwiedzała jedną z rodzin osób, które ukrywała z mężem podczas wojny – mówiła Gość PR24.

Dzieło trwa

Dzieło swojej babci kontynuuje córka pani Anny Piłko, Katarzyna Obuchowicz-Skopiec. Wychowuje i kształci dwie Tybetanki, siostry Sonam i Kandżu.

– Jestem pełna podziwu dla niej i dla jej męża. Adopcja dziewczynek była impulsem. Po prostu nikt poza moją córką i jej mężem się nie zgłosił. Nigdy nie podejrzewałam córki, że zrobi coś takiego. Wydawało mi się, że skupia się na karierze, a ona kontynuuje dzieło mojej mamy – powiedziała Anna Piłko.

PR24/Grzegorz Maj

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej