Jan Kulczyk planuje rewolucję na naszym rynku gazu. Interesy PGNiG zagrożone?
Już w 2018 roku może zostać oddany do użytku gazociąg Bernau-Szczecin - powiedział portalowi wnp.pl Zbigniew Prokopowicz, prezes zarządu Polish Energy Partners. Zbudowanie gazociągu oznaczałoby ogromne przetasowania na polskim rynku gazu i najpewniej uderzyłoby w interesy PGNiG.
2014-07-24, 07:50
Aktualnie Polish Energy Partners (PEP) przejmuje aktywa Polenergii Holding. To właśnie ta ostatnia firma kupiła projekt gazociągu łączącego Polskę i Niemcy od konsorcjum Bartimepex-E.ON. Po wszystkich zmianach w akcjonariacie Kulczyk Investment będzie miał co najmniej 51 proc. głosów w Polenergii, będzie więc w praktyce decydował o gazociągu.
Nowe gazowe połączenie
Jak powiedział wnp.pl Prokopowicz, plan budowy gazociągu Bernau-Szczecin to dzisiaj najbardziej realny polski projekt nowego gazowego połączenia międzysystemowego. Ma już wstępne zatwierdzenie ze strony niemieckiego regulatora, co ważne, bo 85 proc. jego długości będzie znajdowało się po stronie niemieckiej. Są też wstępne uzgodnienie z URE dla polskiego odcinka.
- W projekcie mamy też umowy z operatorami dotyczące wyprowadzenia mocy do pięciu mld m3, w tym trzy mld m3 w sposób ciągły z niemieckiego systemu gazowego - zaznacza prezes PEP.
Zmiany na rynku
Zapowiedziane zdolności przesyłowe oznaczałyby potężne przetasowanie na gazowym roku. I jak zwykle w takiej sytuacji byliby zadowolenie z tego faktu jak i niezbyt uradowani. Dla zobrazowania, o jakiej ilości gazu mówimy, dość powiedzieć, że trzy mld m3 surowca to około 20 proc. gazu zużywanego w kraju, to więcej niż roczne zapotrzebowanie na błękitne paliwo największego krajowego odbiorcy gazu, jakim jest Grupa Azoty.
REKLAMA
Bezpieczeństwo kraju to podstawa
Gazociąg miałby także fundamentalne znaczenie dla wzrostu bezpieczeństwa gazowego kraju. Doliczając jego zdolności przesyłowe do pozostałych interkonektorów na południowej i zachodniej granicy, do gazoportu i możliwości rewersu na Jamale mielibyśmy co czynienia z sytuacją, w której Polska może w całości pobierać gaz z kierunku innego niż wschodni. Nasz kraj w praktyce uniezależniłby się od gazu z Rosji. Budowa gazociągu nie oznaczałby oczywiście rezygnacji z rosyjskiego gazu, ale znacząco poprawiłaby naszą pozycję negocjacyjną i, co ważne, Polska stałaby się niewrażliwa na ewentualny gazowy szantaż ze strony Rosji.
Dodatkowy gazociąg pozwoliłby także na szybszą budowę rynku gazowego. Obecnie są z tym problemy. W części wynika to z dominującej pozycji PGNiG i braku alternatywnych kierunków dostaw. Specjaliści z branży uważają, że każdy interkonektor poprawiłby sytuację na rynku.
Skorzysta przemysł
Z pewnością gazociąg byłby także bardzo ważny dla branży chemicznej. Ułatwiłby możliwość kupowania gazu na zachodnich giełdach w transakcjach natychmiastowych. Byłoby to szczególnie atrakcyjne dla zakładów w Policach. Należąca do Grupy Azoty firma rocznie zużywa około 550 mln m3 gazu, tymczasem do nowego interkonketora miałby zaledwie kilkadziesiąt kilometrów.
Co zrobi PGNiG?
Gazociąg Bernau-Szczecin u niektórych może jednak wywołać ból głowy. Po pierwsze nie da się ukryć, że uderzyłby w interesy PGNiG. Na rynku mogą bowiem pojawić się znaczące ilości taniego gazu z Niemiec (najpewniej i tak rosyjskiego). A to może przynajmniej część odbiorców zachęcić do rezygnacji z usług PGNiG. Po drugie budowa gazociągu oznaczałaby, że blisko siebie znajdą się dwa potężne źródła dostaw gazu do Polski (drugim będzie terminal LNG w Świnoujściu). Zasadnym jest pytanie, co z dostawami LNG i czy będzie konieczna planowana na przyszłość rozbudowa terminala. Na odpowiedzi w tej sprawie musimy poczekać.
REKLAMA
Plany budowy gazociągu Bernu-Szczecin nie są nowe. Z różnych powodów inwestycja nie powstała. Pojawiały się tylko spekulacje, że oprócz pierwotnych właścicieli inwestycją byli zainteresowani duzi odbiorcy gazu z Polski. Ostatecznie wydaje się, że w końcu prace mogą ruszyć.
Dariusz Malinowski
REKLAMA